Litwini na nartach w Polsce – zaledwie 20 km od granicy: „Naprawdę tanio”

Położony zaledwie 20 kilometrów od granicy litewsko-polskiej Šelment przyciąga także litewskich narciarzy. Według menadżerów kompleksu rozrywkowego ponad połowa ich klientów pochodzi z Litwy.

Ośrodek narciarski został otwarty na początku grudnia ubiegłego roku, ale z powodu upałów trzeba było przerwać rozrywkę – mówi dyrektor kompleksu rozrywkowego.

„Obecnie będziemy otwarci od dziesiątej do ósmej wieczorem, naszego czasu. Ponieważ w sobotę i niedzielę jest oczywiście najwięcej ludzi, radzę wszystkim przychodzić częściej w tygodniu od poniedziałku do piątku , a nie w weekendy, bo na drogach jest dużo ludzi i korków – wyjaśnia Danielis Racis, kierownik kompleksu.

Według biznesmena ceny nart i sprzętu nieznacznie wzrosły w ciągu ostatniego roku. Trzygodzinny bilet na kolejkę linową kosztuje około 20 euro w dni powszednie i ponad 30 euro w weekendy.

Korzystne ceny dla zwiedzających

Litwini porównują Šelmentas do Liepkalnis pod Wilnem. Ceny są tam wyższe – w dni powszednie trzy godziny kosztują 30 euro, ale w weekendy są mniej więcej takie same na Litwie i w Polsce.

„Około 20 euro za trzy godziny. Tutaj wydaliśmy 8 euro na jedzenie, myślę, że wszystko jest bardzo dobre. Nie warto w ogóle patrzeć na ceny. Bardzo tanie. A w najbliższym ośrodku narciarskim ceny nie są zbyt dobre – mówi Donatas z Mariampola.

„Mój brat właśnie wyjechał, mówi, zapłaciłem niecałe dziesięć euro za snowboard i buty, to też bardzo dobra cena. I za trzy godziny” – mówi Rugilė, mieszkanka Kalwarii.

Według przedsiębiorców najwięcej Litwinów pochodzi z regionu przygranicznego – Mariampola, Kalwarii i Kowna. Dyrektor kompleksu rozrywkowego twierdzi, że przez cały weekend przyjeżdża wielu Litwinów. W pobliżu stoków narciarskich znajduje się hotel na 50 miejsc noclegowych.

„Bardzo doceniamy Waszych współobywateli, litewskich klientów. A stosunek euro do złotego jest korzystny. To dobry klient, który niewiele liczy, ale dużo kupuje” – wyjaśnia D. Racis.

Niedaleko Šelmentu, około 20 kilometrów dalej, znajdują się Suwałki, raj dla tańszych produktów, popularnych wśród Litwinów. Choć w sklepach nie ma już tak wielu Polaków jak wcześniej, oni nadal robią zakupy. Choć w Polsce ceny żywności i innych towarów również wzrosły, rodacy twierdzą, że nadal są tańsze niż na Litwie. Kiedy więc przyjeżdżają na narty, często wybierają się także na zakupy.

Jak twierdzą przedsiębiorcy, działające od wielu lat stoki narciarskie od samego początku przyciągały Litwinów. Według szacunków Polaków, zwłaszcza w weekendy, przebywa tam często 80 proc. lub więcej rodaków.

Więcej na ten temat w filmie na początku artykułu.

Becket Edwardsone

„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *