Litwini w Polsce będą wspierać opozycję podczas wyborów i będą oczekiwać większej uwagi ze strony rządu

W niedzielnych wyborach Polacy zadecydują, czy konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) powinna stanąć na czele rządu na trzecią kadencję, czy też mniejszość liberalna opowiadająca się za zacieśnieniem stosunków z Unią Europejską (UE).

Litwini w Polsce mówią, że ktokolwiek wygra wybory, najważniejsze jest, aby uwzględnić interesy mniejszości narodowych i przeznaczyć odpowiednie środki na oświatę i kulturę.

„My, ze wszystkich partii politycznych, czymkolwiek by one nie były, jako wspólnota, mniejszość narodowa, chcemy, aby wzięto pod uwagę nasze interesy, a przede wszystkim rozwiązano kwestię edukacji” – oświadczył dyrektor litewskiego seinų „Žiburio „Szkoła w przededniu wyborów do BNS. Algirdas Vaicekauskas, członek zarządu Towarzystwa Polsko-Litewskiego.

Wójt powiatu puńskiego Vytautas Liškauskas wyraził wówczas nadzieję, że nowy rząd nie odbierze praw przysługujących obecnie mniejszości narodowej.

„Ustawa o mniejszościach narodowych działa, pozwala na szersze korzystanie z niektórych praw, ale ważne jest, aby ich nie pozbawiać, bo jeśli przyjdą bardzo radykalne partie prawicowe, to wszystkiego się można spodziewać” – powiedział V. Liškauskas z BNS. .

Ze względu na brak środków szkoły muszą zostać zamknięte

Zdaniem A. Vaicekauskasa polityka „Prawa i Sprawiedliwości” nie była korzystna dla mniejszości narodowych. Dodał również, że jego zdaniem mniejszości etniczne nie otrzymują wystarczających funduszy.

„Praktycznie można powiedzieć, że budżet ten raczej się zmniejszył, a nie zwiększył, ale zadania tak naprawdę nie zmniejszyły się, a wręcz przeciwnie – wzrosły” – stwierdziła dyrektor szkoły.

V. Liškauskas uważa również, że środki przeznaczane na rzecz mniejszości narodowych zmniejszyły się ze względu na inflację panującą w kraju.

„Z tego powodu trzeba będzie zamknąć jeszcze jedną szkołę i pozostaną tylko trzy litewskie ośrodki oświatowe – Punskas, Seinai i Suvalkai oraz być może trzeba będzie zamknąć szkołę Vidugirii i tutaj nie znajdziemy pomocy” – oznajmił burmistrz miasta. Punki.

Stwierdził jednak, że wierzy, że sytuację Litwinów w Polsce uratuje dobre stosunki między prezydentami i rządami Litwy i Polski.

Politykę polskich mniejszości narodowych nazwał paradoksem

Członek zarządu Towarzystwa Polsko-Litewskiego nazwał paradoksem, że Polska twierdzi, że chroni języki mniejszości narodowych, ale w niektórych polskich gminach gęsto zaludnionych przez Litwinów, język litewski nie został ustanowiony jako język pomocniczy.

„Ustawa o mniejszościach narodowych przewiduje, że jeżeli w gminie do 20% populacji jest zdominowana przez mniejszość narodową, istnieje możliwość wprowadzenia jej języka jako języka pomocniczego na terenie gminy” – wyjaśnił A. Vaicekauskas.

Według niego odsetek ten przekracza Punskas, w tej gminie mieszka 80% ludności. Litewski. W Sein brakuje półtora procent odpowiedniego pułapu.

„20 proc. to jeden z najwyższych limitów w Europie. Mniejszości narodowe stanowią zaledwie jeden procent ogółu mieszkańców Polski. Pytam więc: czego się bać? Czy boicie się języka litewskiego w Seinai? Okazuje się, że tak” – pomyślał dyrektor szkoły.

Jego zdaniem ustanowienie języka litewskiego jako języka pomocniczego podniosłoby jego prestiż w społeczeństwie.

Litwini w Polsce nie będą głosować na partię rządzącą

V. Liškauskas i A. Vaicekauskas stwierdzili, że Litwini w Polsce w nadchodzących wyborach będą bardziej wspierać opozycję liberalną i lewicową.

„Wygląda na to, że mieszkańcy Penska będą częściej głosować na partie opozycyjne. Podobnie było cztery lata temu” – stwierdził W. Liškauskas.

Według niego o takim wyborze przesądzi eurosceptyczna polityka „Prawa i Sprawiedliwości”.

A. Vaicekauskas zauważył, że Litwini w Polsce głosują na partie polityczne, które nie są radykalne.

„Ten polski radykalizm dotyczy właśnie innych, to tak, jakby tak się ukształtował antypolski tożsamość” – stwierdził.

„Najbliżsi nie-Polacy jesteśmy my, Litwini, są też inne mniejszości narodowe” – dodała dyrektor szkoły.

PiS prowadzi obecnie sondaże opinii publicznej i ma poparcie około 35 proc. wyborców, ale przewiduje się, że może stracić większość w parlamencie.

Jej rywalka, Koalicja Obywatelska Donalda Tuska, traci zaledwie kilka punktów procentowych do PiS, ale ostatnio zyskuje na popularności.

Koalicja Obywatelska i dwie pozostałe frakcje opozycji cieszą się razem większym poparciem społecznym niż partia rządząca, ale są słabsze, bo nie startują razem w tych wyborach. Dodatkowo na wynik końcowy mogą mieć wpływ różnice w wynikach uzyskanych w przypadku mniejszych partii.

Dena Huxleye

„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *