w aplikacji randkowej – szczere historie najemnika Wagnera

Najemnicy prywatnej kompanii wojskowej „Wagner”, zlokalizowanej w obwodzie mohylewskim, rejon asipowiczski, mają za zadanie „przemarsz do Polski”, a obecnie planują sprowadzić z Ukrainy samochody trofeowe, ponownie je nagrać i „odpocząć” ”. O projekcie „Nastojaščeje Vremia. Białoruś” opowiedziała dziennikarce jedna z najemników, z którą udało jej się porozumieć bez ujawniania zawodu, dzięki aplikacji randkowej.

Najemnik opowiedział także o „drewnianych” białoruskich poborowych i warunkach, w jakich bojownicy prywatnej kompanii wojskowej „Wagner” powrócą do walki na Ukrainie.

„Delfi” przypomina, że ​​w tym tygodniu autokratyczny przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka stwierdzenie, że Wagner zwabił napastników oprowadzając ich po Warszawie, było dowcipnym żartem. „Żartowałem, że najemnicy Wagnera kłócą się między sobą, że dobrze byłoby pojechać do Rzeszowa. Po co? Bo sprzęt i broń przewieziono z Rzeszowa na miejsce walki najemników „Wagnera” pod Bachmut. Tysiące chłopaków tam zginął i nie wybaczą” – wyjaśnił A. Łukaszenka.

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda twierdzi, że obecnie nie ma informacji o możliwych prowokacjach ze strony najemników „Wagnera” stacjonujących na Białorusi przy granicy z LitwąJednak zdaniem prezydenta kraj jest gotowy przeciwstawić się każdemu incydentowi. Laurynas Kasčiūnas, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Sejmu, mówi, że obecnie Uzbrojenie Wagnera wskazuje, że scenariusz bezpośredniej inwazji jest absolutnie minimalny..

„Łukaszenka daje nam obywatelstwo – dla tych, którzy go potrzebują”

Aktywne poszukiwania najemników Wagnera trwały cztery dni. W końcu wojownik, którego pseudonim wskazywał na przynależność do prywatnej kompanii wojskowej, napisał po poznaniu historii kobiety dzięki danym geolokalizacyjnym. Miastem wskazanym w opowieści było Asipovichi. Mężczyzna zapytał, czy któraś miejscowa dziewczyna nie chciałaby poznać „gości”. Powiedziała, że ​​tak. W trakcie kilkudniowej korespondencji Rosjanin nie mówił o sobie wiele, ale nie interesowały go szczegóły życia „lokalnego mieszkańca”.

Udało mi się poznać jego imię – Aleksander [vardas pakeistas], ma ponad 30 lat. Walczy od 2014 roku i uważa się „nie za żołnierza, ale za brudnego najemnika”. Aleksander przyznał, że od dawna nie komunikował się z dziewczynami, a nawet zapomniał, jak je poznać, że „chce bliskości, ale zapomniał, co to jest”.

Dzięki zamieszczonemu w ankiecie zdjęciu udało się ustalić tożsamość Aleksandra, poznać jego imię i nazwisko, datę i miejsce urodzenia oraz fakt, że był skazany. Potwierdza to również, że obecnie przebywa on w obozie niedaleko Asipoviców. Wszystkie te dane są dostępne w Nastojaščeje Vremia. Redakcja „Białoruś”.



Wagnera na Białorusi

©AFP/Scanpix

Od pierwszego dnia znajomości Rosjanin dość chętnie opowiadał o swojej pracy i planach. Według niego Aleksandr Łukaszenka zorganizował „wakacje” dla najemników, „ukrył” ich, aby mogli „trochę odpocząć”, „odetchnąć pełnią”. Dodał też, że prywatnej kompanii wojskowej Wagner „straszył cały świat” i była „najlepsza w piekle”.

Nie obszedł jeszcze centrum dzielnicy, choć nie zrobił tego przed kontrolą miasta, jednak zdaniem bojownika starosta zakazał mieszkańcom komunikowania się z nim.

– Tutaj mówią, że władze kategorycznie zabroniły nam wszelkich kontaktów. Sprzedawcy twierdzą, że starosta surowo tego zabronił.

– Mówią, że jest was tu dwa tysiące.

– Niech to powie. Można policzyć na palcach jednej ręki.

Mężczyzna powiedział, że planuje pozostać na Białorusi na zawsze. Vesa, gdyż usłyszał, że Białorusinki są lojalne i ujawnił, że na wniosek A. Łukaszenki nadaje obywatelstwo białoruskie najemnikom prywatnej kompanii wojskowej „Wagner”.

– Obywatelstwo nadawane jest, ale na wniosek, tym, którzy go potrzebują. Naprawdę fajny facet.

W innej rozmowie na temat obywatelstwa, która odbyła się później, Rosjanin powiedział, że będzie to „podwójne”, że „tutaj są czyści” i że mają „otwartą drogę do Ameryki”. Zapytany, w jaki sposób obywatelstwo białoruskie pomoże przeprawić się przez ocean najemnikom prywatnej kompanii wojskowej, odpowiedział: „Własne [pasai]. I to jest najważniejsze. Przemierzymy Europę.”



Wagnera na Białorusi

©AP/Scanpix

„Białoruscy poborowi – z drewna”

Wielu szczegółów nie udało się dowiedzieć: czasami najemnik przestawał odpowiadać na pytania, argumentując, że jego rozmówca „nie interesuje się tym, co konieczne”. Ale powiedział mi o swojej pensji. Po przeliczeniu na ruble białoruskie dostaje się 24 000 (około 8745 euro), prawdopodobnie za pracę w strefie działań bojowych. Powiedział też, że mógłby wynająć mieszkanie w dowolnym białoruskim mieście, „gdzie będzie miejscowa żona”.

– Nie ma już potrzeby pracować. Będę miała dość na życie i dla moich dzieci [užteks]. Niewiele już zostało. Emerytura 8 tys. (około 2900 euro). Mam zamiar przeprowadzić się na wyspę, kupię parterowy dom.
Nie określił, kto będzie opłacał emerytury najemników prywatnej kompanii wojskowej.

Zapytany, czy byłoby możliwe spotkanie, Aleksandar odpowiedział, że nie może tego obiecać, ponieważ w najbliższej przyszłości czeka go nowe zajęcie: transport i rejestracja samochodów trofeowych.
– Musisz prowadzić samochody. Uratuj maszyny trofeowe.

– Kim jest hojny człowiek, który dał samochody?

– Sami to wzięliśmy. Jego trofea.

– Przywiozłeś to z Ukrainy?

– Tak.

– Należał do cywilów?

– Tak.

– Czy to normalne, że są teraz z tobą?

– Oczywiście, że są nasze. To są nasze trofea. W czasie wojny odebraliśmy je Ukraińcom. Jeździli nimi, teraz ich nie ma, samochody są nasze.

” Co się stało ? Właściciele samochodów?

– Nie martw się.

Podczas wywiadu stało się jasne, że najemnicy Wagnera mogą się przemieszczać za zgodą kierownictwa. Obecnie szkolą białoruskich żołnierzy w zakresie strzelectwa, taktyki, czytania map, pracy zespołowej oraz szturmowania okopów i budynków. Rosjanin nazwał białoruskich poborowych „drewnianymi” i dodał, że są „zszokowani” szkoleniem, jakie prowadzą najemnicy.

– A kto tam był, gdy Prigożin jechał w stronę Kremla?

– Ministerstwo Obrony to zdrajca, który sprzedaje amunicję.

„Jeśli Szojgu zostanie odwołany ze stanowiska Ministra Obrony Federacji Rosyjskiej, jesteśmy gotowi wysłuchać propozycji”

W całej korespondencji dziennikarz starał się skierować rozmowę w stronę poglądów Aleksandra na temat cierpień i śmierci z rąk najemników prywatnej kompanii wojskowej Wagner oraz na temat wojny.

– Czy nadal jedziesz na Ukrainę?

– Jeśli Szojgu zostanie odwołany ze stanowiska Ministra Obrony Federacji Rosyjskiej, jesteśmy gotowi wysłuchać propozycji, a tak w ogóle, co mamy tam zrobić? Wszyscy nas tam wrzucono, zmienili nas z bohaterów w złoczyńców. Ale wiemy, że prawda i ludzie są po naszej stronie.



Wagnera na Białorusi

©AFP/Scanpix

– Widziałem zdjęcia zrobione na Ukrainie. Straszny.

– Jest to.

– Nie rozumiem, jak można iść na wojnę.

– Dla pieniędzy. Wojna to biznes.

– Ale przecież ludzie umierają.

– Taka jest cena wojny i nie do nas należy decyzja.

– Wydaje mi się, że wojna jest bardzo straszna.

-A kto będzie żołnierzem? Jeśli nie my, to wasze dzieci, bracia. Wszyscy ssają sobie gacie, a my się wkurzamy.

– A co by było, gdyby wysłali poborowych na wojnę?

– Wyślemy jak mięso armatnie. Tak właśnie robią, już wam to wyjaśniałem, państwo pluje na ludzi. To firma.

„Pojedziemy do Polski, żeby wykonać to zadanie”

Któregoś dnia w korespondencji Aleksander powiedział, że w nocy nie spał, bo został wysłany na misję.

– Były problemy na granicy, wyeliminowaliśmy je.

– Co się stało?

– Sondaże. Nic, żadnych więcej problemów. Przecież nie mówiłem, że jechaliśmy do granicy z Polską. To bliżej ciebie. Mówiłem, że są problemy.
Tego dnia nie było żadnych wieści o wydarzeniach na granicy białorusko-polskiej. Nie można było zrozumieć, o jakim zadaniu rozmówca mówił. Zgadza się, 29 lipca premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w stronę korytarza suwalskiego zmierza część bojowników prywatnej kompanii wojskowej „Wagner”. „Teraz sytuacja jest jeszcze bardziej niebezpieczna. Mamy informację, że ponad 100 najemników „Wagnera” ruszyło w stronę korytarza suwalskiego pod Gardinem” – powiedział Morawiecki.

Według polskiego premiera jest to kolejny krok w stronę ataku hybrydowego na terytorium Polski. „Jest prawdopodobne, że będą podszywać się pod białoruskich funkcjonariuszy straży granicznej i pomagać migrantom w wjeździe na terytorium Polski, próbować zdestabilizować Polskę, ale jest też prawdopodobne, że będą próbowali przedostać się do Polski udając, że są migrantami, co stwarza dodatkowe ryzyko. ”

To prawda, że ​​​​nie ma danych wskazujących, że najemnicy prywatnej firmy wojskowej „Wagner” aktywnie udają się do regionu Gardin.

– Widziałem w telewizji spisek, że będziesz w naszym kraju do 1 sierpnia.

– Pojedziemy do Polski, żeby dokończyć to zadanie. Na razie jest cicho, nikt się nie odzywa.

– Nie wiemy jeszcze, kiedy i co trzeba będzie zrobić?

– Nie o to pytasz, nie mogę wszystkiego podawać do wiadomości publicznej.

„Warunki sanatoryjne”, karmienie „kaszą gryczaną z mięsem”

Podczas komunikacji z najemnikiem „Nastojaščeje Vremia”. Białoruscy dziennikarze monitorowali także czaty żon i matek najemników prywatnej kompanii wojskowej „Wagner”, którzy udali się na Białoruś. Było jasne, że po niepowodzeniu zamachu stanu Bojownicy mieli trzy scenariusze: udać się na urlop, a następnie wrócić do prywatnej kompanii wojskowej, przedwcześnie rozwiązać kontrakt lub pozostać na Białorusi i czekać na nowe misje (były to głównie kraje afrykańskie lub Polska).

Żony najemników były niemal tak samo zainteresowane sprawami finansowymi, jak powrotem swoich mężów. Faktem jest, że najemnicy często udzielają swoim bliskim pełnomocnictwa do otrzymania pieniędzy. Jednak według ich bliskich pieniędzy nie widzieli od maja. To prawda, że ​​później, 28 lipca, na stronach czatów pojawiła się informacja, że ​​zarobione pieniądze zostały ostatecznie przelane.

Mówiono, że bojownicy prywatnej kompanii wojskowej „Wagner” otrzymywali znacznie mniej pieniędzy za szkolenie na Białorusi niż za udział w operacjach wojskowych. Najczęściej cytowano 150 000 osób. Kwota w rublach rosyjskich (około 1500 euro).

Żony były jednoznacznie informowane o warunkach życia mężczyzn: były to niemal sanatoria. Żywi się „kaszą gryczaną z mięsem”, normalnie śpi i odpoczywa.

Edwin Claye

„Praktykujący Twitter. Profesjonalny introwertyk. Hardkorowy znawca jedzenia. Miłośnik sieci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *