Simona Nainė o niewidzialnej stronie biznesu: był taki etap, że żyłam dla innych, całkowicie zapominając o sobie

Bohaterką spektaklu „Lietuvos ryto” „Gyvenimas versle” jest znana artystka i projektantka ubrań Simona Nainė. Wielu pamięta ją, gdy jako nastolatka grała z zespołem „Mokinukės”, więc muzyka towarzyszyła Simonie przez całe życie i nigdy nie myślała o zwróceniu się do świata mody, ale sięgając pamięcią, przypomina sobie, że wybrała naprawdę niekonwencjonalne stylizacje na ukończenie studiów i stulecie. Zawsze miała wyczucie stylu, ale prawdziwe szycie jako kobiety zaczęło się nieco ponad osiem lat temu, kiedy odwiedziła z przyjaciółką sklep z tkaninami.

„Jestem krawcową, więc kiedy zobaczyłam, ile jest różnych materiałów, pomyślałam, że gdybym tylko umiała szyć, ile rzeczy mogłabym sama uszyć. Dlatego zdecydowałam, że desperacko muszę się tego nauczyć” – wspomina Simona we wspomnieniach z pokazu.

Kobieta nauczyła się szycia od koleżanki i nie szczędziła czasu ani energii na swoją nową pasję. Widząc entuzjazm żony, to właśnie jej mąż Jonas podarował Simonie pierwszą maszynę do szycia i sprytny manekin, i tak zaczął się cały biznes „Nunu”.

„Najpierw zrobiłam czarną tunikę z kieszeniami ze sztucznej skóry, wzięłam się do pracy i wszyscy moi współpracownicy zaczęli mnie prosić, żebym im też taką uszyła. I tak zaczęłam się kręcić w tych sukienkach. Od razu stwierdziłam, że nawet jeśli nic nie zrobię, to i tak muszę wymyślić nazwę i ją opatentować. W ten sposób stworzyłam stronę w mediach społecznościowych, wrzuciłam zdjęcia zestawów ubrań i chociaż myślałam, że nikomu nie pasują, dzień później zobaczyłam, że liczba subskrybentów rośnie” – Simona udostępniane przy opowiadaniu historii pierwszej sprzedaży.

Przy tak nieoczekiwanym sukcesie słynna kobieta musiała szybko znaleźć profesjonalnych krawców, którzy mogliby sprostać dużej liczbie zamówień. Niestety przez prawie dwa lata Simona najpierw wysyłała ubrania do klientów, a dopiero potem, miejmy nadzieję, ludzie płacili. Jednak dziś marka „Nunu” istnieje już od ośmiu lat i stale prezentuje nie tylko zawsze poszukiwane przez klientów ubrania i dodatki, ale także od niedawna zaczęła rozwijać linię kosmetyków.

Jednak sukces, który przyszedł szybko, zabłysnął także trudnymi wyzwaniami, na które Simona miała więcej niż jeden trudny etap. Kobieta przyznaje, że miała zamiar zamknąć lub sprzedać firmę, ale wyjście ze strefy komfortu dało jej nowe, błyskotliwe pomysły i ostatecznie projektantom odzieży udało się znaleźć harmonię między cenionym biznesem a czasem dla siebie.

„Był taki etap, że zaproponowałem, że kupię firmę, której jestem od zawsze, bo jak się pomylę, to wiem, że to moja wina, jak mam szczęście, to wiem, że to przeze mnie, jak ją sprzedałem, to wiem, że to zrobiłem. szyć z przodu, potrzebowałem co najmniej 10 tys.

Powiedziałam Johnowi, że muszę iść do psychologa, bo nie mogę już sobie ze sobą poradzić. Wszystkiemu odmawiałam, odmawiałam udziału w projektach, wychodziłam do ludzi tylko po to, by podtrzymać markę. Jednak sytuacja szybko się poprawiła. Kiedy opuściłam swoją strefę komfortu, postanowiłam narysować lalkę, która stała się symbolem „Nunu” i z czasem wszystko wróciło do normy, ale jednocześnie żyłam dla innych, zupełnie zapominając o sobie i swoich potrzebach” – mówiła Simona o niewidzialnej stronie biznesu w serialu.

„Gyvenimas versle” to drugi sezon programu, w którym prowadząca Dovilė Urbanaitė przedstawi i ujawni historie najciekawszych, popularnych i nieoczekiwanych firm działających w kraju. Litwa nadąża za globalnymi zmianami w innowacjach i ma w swoim kraju grupę kreatywnych, inteligentnych i zdolnych biznesmenów, którzy łącząc profesjonalne zespoły mogą być dumni z odkrycia klucza do sukcesu w biznesie. O tym wszystkim – w każdą niedzielę o 10:30 tylko w telewizji „Lietuvos ryto”.

Zelene Stidolphe

"Certyfikowany fan sieci. Przedsiębiorca. Entuzjasta muzyki. Introwertyk. Student. Zły pisarz."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *