Były ambasador – o zalotach z W. Putinem i misją litewską

Były ambasador Litwy w Stanach Zjednoczonych Žygymantas Pavilionis odpiera krytykę obecnego polskiego rządu. Według niego przywrócenie strategicznego partnerstwa z Polską powinno stać się priorytetem naszej polityki zagranicznej, a Polska jest obecnie atakowana przez te same osoby, które wcześniej nie sprzeciwiały się nieudanemu pomysłowi Baracka Obamy ożywienia stosunków z Rosją i zbliżenia z UE z Rosją.

„Litwa i Polska słusznie sceptycznie podchodzą do dalszych spotkań z W. Putinem, niezależnie od kontekstu, w jakim się one odbywają – Syria, Unia Eurazjatycka czy Nord Stream 2, UE czy NATO, gdzie wyłania się już politycznie poprawna większość, która chce przebaczyć wszystko W. Putinowi. Najwyraźniej z tego powodu Warszawa jest obecnie niesłusznie krytykowana przez różnych liberałów i innych lewicowców, zarówno na Zachodzie, jak i na Litwie” – deklaruje portalowi LRT.lt. Flaga.

– Przeszedłeś od pracy dyplomatycznej do bitew politycznych. Jak ocenia Pan obecną politykę zagraniczną Litwy, jakie nowe rozwiązania może Pan zaproponować?

– Jestem przekonany, że przywrócenie strategicznego partnerstwa z Polską jest istotnym priorytetem dzisiejszej polityki zagranicznej, która w przyszłości może stać się instrumentem pozytywnie wpływającym na politykę wewnętrzną naszego kraju i na tworzenie nowej polityki europejskiej . wytyczne.

– Stworzyć nowe kierunki polityczne we współpracy z obecnym polskim rządem, krytykowanym przez wiele osób w UE? Czy to oznaczałoby, że próbujemy zrównoważyć wpływy Berlina w UE?

– Obecni przywódcy zachodni, krytykując Polskę, po raz kolejny pokazują podwójne standardy – choć do UE i NATO wstąpiliśmy już ponad dziesięć lat temu, wszelkie próby utrzymania kręgosłupa w Europie Środkowej są powszechnie krytykowane.

W przededniu odzyskania niepodległości byliśmy krytykowani na najwyższym szczeblu za nasze dążenie do niepodległości. Dobre dziesięć lat temu krytykowano nas, wraz z Polską, za potępienie Nord Stream 1 (ta sama historia powtarza się dzisiaj w przypadku Nord Stream 2), za poruszanie kwestii bezpieczeństwa energetycznego, które nie zostały utrwalone jedynie w Traktacie Lizbońskim po naszych wspólnych zmaganiach. z Polakami w Brukseli w umowie.

w 2006 roku i po raz kolejny spotkaliśmy się z krytyką, ponieważ wraz z Warszawą przerwaliśmy integrację gospodarczą UE z Rosją Władimira Putina, która pogrzebała demokrację we własnym kraju. W 2008 roku – że prosimy Ukrainę i Gruzję o przyłączenie się do NATO i że nie zgadzamy się na odnowienie stosunków UE z Rosją, która okupowała Gruzję (choć jak zawsze mieliśmy rację w kontekście późniejszych wydarzeń na Krymie i Ukrainie) . w 2009 roku byliśmy winni sprzeciwu wobec nieudanej obecnie polityki ożywienia stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Rosją…

Nie jesteśmy drugiej kategorii i nigdy nie będziemy. Wierzę, że razem z naszymi podobnie myślącymi obywatelami sprawimy, że przyszła UE będzie nie tylko większa, ale także bardziej demokratyczna, w której głos naszego regionu będzie ważniejszy. Warunkiem jest jednak to, aby nie bać się rozciągania kręgosłupa w tej okolicy.

– W jakim stopniu rozwój sytuacji w stosunkach z Polską będzie miał pozytywny wpływ na politykę wewnętrzną Litwy?

– Gdyby Litwa odrobiła pracę domową, której przede wszystkim potrzebujemy, myślę, że można by w zasadzie omówić z Polską strategiczną współpracę w dziedzinie energii atomowej.

– Po odrzuceniu w referendum pomysłu budowy elektrowni atomowej na Litwie?

– Załóżmy, choć się z tym nie zgadzam, że Litwa odmówi budowy elektrowni jądrowej w Wisaginiach. W tym czasie Rosatom budował elektrownię atomową na Białorusi, kilkadziesiąt kilometrów od Wilna. Stamtąd Wilno jest kilka razy bliżej niż Wisagina. Ci, którzy odrzucali pomysł budowy litewskiej elektrowni atomowej w Wisaginiach, zachęcali Rosatom do budowy jej bliżej Wilna, tylko na terytorium Białorusi. Niebezpieczny atom nie ma granic.

– Czy to oznaczałoby, że na Białorusi nie byłoby elektrowni jądrowych, gdybyśmy zbudowali własną elektrownię w Wisaginiach?

– Jestem przekonany, że tak by się stało, gdyby Hitachi już dziś zbudowało elektrownię atomową na Litwie. Myślę, że istnieje tylko jeden sposób, aby zatrzymać budzącą wątpliwości elektrownię jądrową Rosatom pod Wilnem: uzgodnienie z Polską i Hitachi budowy bezpiecznej i wydajnej elektrowni jądrowej na Litwie. Jej budowa na Białorusi nie miałaby wówczas sensu energetycznego i ekonomicznego.

Proszę mi powiedzieć inną opcję, jak zatrzymać energię jądrową, którą były przywódca Białorusi Stanisław Szuszkiewicz identyfikuje jako możliwy instrument zmiecenia Litwy z ziemi? Wybór jest jasny. Dodatkowo budowa elektrowni jądrowej w ramach strategicznego partnerstwa z Polską zapewniłaby budowę kolejnego, mocniejszego mostu elektroenergetycznego z Polską, co umożliwiłoby krajom bałtyckim synchronizację częstotliwości z UE.

– Dlaczego, Pana zdaniem, debata publiczna na temat elektrowni jądrowej na Litwie była prawie cicha?

– Przyczyną może być krótkowzroczność litewskich polityków i tzw. brak woli politycznej. I oczywiście wpływy rosyjskie.

– To, że nawet konserwatyści z Krikdemu nie rozpoczęli budowy w ciągu czterech lat swoich rządów, po zniszczeniu tzw. projektu LEO, również wynikało z krótkowzroczności i wpływów rosyjskich?

– Musimy zrozumieć, że Rosja próbuje na nas wpływać 24 godziny na dobę. Dlatego wszyscy musimy walczyć o naszą wolność nie tylko przed wyborami, ale każdego dnia.

Bezpieczeństwo energetyczne, obronność kraju, oświata, ograniczenie segregacji czy ekonomia szczęścia, w której rodzina każdego Litwina czułaby się spokojna, bezpieczna i przy pełnym wsparciu państwa, aby urodzić jeszcze troje lub czworo dzieci, wymagają długich lat termin koncentracji wszystkich najważniejszych sił politycznych w kraju.

Wystarczy obwiniać się nawzajem i angażować jedynie w doraźne projekty wyborcze. Spójrzmy na przyszłość naszego kraju, naszych dzieci, na tym się skupmy. Parafrazując Kazi Pakštę, żyjemy w tak niebezpiecznym miejscu, że nie możemy zadowalać się przeciętnymi rozwiązaniami.

„Trzymanie się” przyszłej igły Astrav to nie tylko sposób na uniemożliwienie krajom bałtyckim synchronizacji sieci elektroenergetycznej z Zachodem, ale także na utrzymanie wpływów politycznych w kraju, a nawet przygotowanie go do nowej okupacji. Jeśli wierzymy w naszą wolność, wygramy tę bitwę o energię elektryczną, tak jak wygraliśmy już o gaz.

– Chciałbym przypomnieć Państwu o tzw. strategii powstrzymywania Rosji stworzonej przez Unię Ojczyzny. Czy Litwa będzie nadal próbowała powstrzymać Rosję?

– Oczywiście samej Litwie się nie uda, dlatego mówię o strategicznym partnerstwie z Polską, dzięki któremu moglibyśmy wspólnie zbudować silną koalicję krajów wspierających rozwój UE i NATO. Wielka Brytania, kraje Północy i Bałtyku, Europa Środkowa i Morze Czarne to nasi naturalni sojusznicy, nie zapominając o Stanach Zjednoczonych, które w 2016 roku będą inne, jeszcze bliżej nas.

Jednocześnie można próbować przekonać inne kraje UE, głównie Niemcy i Francję, że potrzebna jest nowa, odmienna polityka europejska wobec Rosji. Największą karą dla W. Putina za awanturnictwo byłoby członkostwo Ukrainy w UE i NATO. Jestem pewien, że to się stanie. Pytanie, czy Litwa weźmie w tym udział.

– Niektórzy uważają, że bez W. Putina Rosja zaczęłaby się rozpadać i stanowić jeszcze większe zagrożenie.

– To może być tragedia dla wielkiego rosyjskiego szowinisty, ale dlaczego powinniśmy się nimi przejmować? Historia uczy nas, że gdy w Moskwie pojawiają się problemy, w regionie pojawia się coraz więcej niepodległości.


Aiken Duartep

"Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *