Giedrius Notkus, którego transkrypcję przeczytał Dalius Strižanas, powiedział, że wyścig zapowiadał się intrygująco jeszcze przed jego rozpoczęciem, ponieważ prawie dwadzieścia samochodów zgłoszono tylko do rajdu samochodowego kategorii R5. Jednak Litwini czuli się tu silni i nie ukrywali, że mają przewagę nad polskimi sąsiadami z jednego prostego powodu.
W rajdowym kalendarzu sąsiedniego kraju prawie wszystkie etapy rozgrywane są na nawierzchni asfaltowej, aw naszym kraju dopuszcza się bieg po szutrze. Ponieważ zawody Rajdu Podlaskiego odbywały się na miękkich drogach, nie była to duża niespodzianka dla Litwinów.
„Weekend był bardzo ciekawy, bo pierwszy etap czekał na nas nie na Litwie, ale w Polsce, w rejonie Białegostoku. Pierwszego dnia startowaliśmy z szóstej pozycji. Był lekki brak treningu i wyniki nie były najlepsze. Zostaliśmy w pierwszej dziesiątce i nie bardzo nas to ucieszyło, bo te polskie ekipy, które były w Kelme w zeszłym roku i które mijaliśmy, wyprzedziły nas. To było trochę destabilizujące.
Ale później, na torze, który już mocno się pogorszył, inni rywale zaczęli popełniać błędy – poślizgi, przechłodzenia i utratę mocy. W tym czasie uniknęliśmy błędów i problemów. Mieliśmy doświadczenie w Polsce i widzieliśmy jeszcze gorsze tory, więc wiedzieliśmy na kogo się przygotować i jak jeździć, żeby nie sprawiać problemów.
Ostatecznie wskoczyliśmy na absolutnie piątą pozycję i zajęliśmy drugie miejsce wśród Litwinów. Pod koniec rajdu toczyliśmy uporczywą walkę z Vladasem Jurkevičiusem. Sekcja szybkościowa zajęła nam nieco ponad trzy sekundy, ale udało nam się zachować nerwy w dobrym tempie. Ostatecznie utrzymaliśmy przewagę niespełna dwóch sekund i drugą pozycję. Presja ze strony Vlada naprawdę zmotywowała nas do szybszej jazdy i odnieśliśmy sukces.
Sam rajd mógł mieć swoje niuanse, ale naprawdę nam się podobał. Zauważyliśmy trend, że im trudniej jest na torze, tym lepszy jest nasz wynik. I utrzymywaliśmy samochód w dobrym stanie. Organizatorzy muszą się postarać, ale musimy też zrozumieć, że Polacy nie mają dróg szutrowych jak my na Litwie, a jadąc tam trzeba ustalić, że warunki zawodów zawsze będą podobne i że będą pewne elementy „Baja” – powiedział Giedrius Notkus.
Inna załoga ekipy Viada-Multi FX – Jonas Sluckus ze swoim pilotem Giedriusem Šileikisem – również z sukcesem dotarła do mety Rajda Podlaskiego i utrzymała samochód w dobrym stanie. Załoga uplasowała się w pierwszej piętnastce w klasyfikacji generalnej i zajęła szóste miejsce w klasyfikacji Litwy. Jonas Sluckus powiedział, że pierwszy wyścig po zimowej przerwie był nie lada wyzwaniem, a specyfika okładki dodała dodatkowe „perełki”.
„Mieliśmy ambicję, aby spróbować jechać trochę szybciej niż w zeszłym roku. Na początku może jechaliśmy trochę za ostrożnie, a kiedy zaczęliśmy przyspieszać w sekcji piątej prędkości – włączyliśmy chłodnicę, silnik zaczął nagrzewa się, temperatura oleju wzrosła do 146 stopni, więc z radością pokonaliśmy ten odcinek, później nie mogliśmy pokazać lepszego wyniku z powodu własnych błędów, ale nadal jesteśmy w zasadzie zadowoleni.Po zimowej przerwie wiele się wydawało pierwszy raz. Zwłaszcza, że sam rajd był taki „o przetrwaniu”, ale to nic dziwnego. Polskie drogi szutrowe są miękkie i byliśmy moralnie na to skłonni. Spodziewaliśmy się tego samego. Myślę, że będziemy lepiej przygotowani do Kelme, a litewskie drogi szutrowe będą bliższe naszym sercom” – powiedział Jonas Sluccus.
Rajd Podlaski nie spotkał innego kierowcy z ekipy Viada-Multi FX Mindaugas Urbanas z pilotem Pauliusem Vičiūnasem. Para została zatrzymana w oba dni z powodu problemów z osiami BMW, a załoga nie skończyła.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.