W prawie wszystkich krajach europejskich w aptece pracuje zespół: farmaceuta i farmakotechnik. Podobny do lekarza i pielęgniarki lub asystentki dentystycznej i dentysty. Oba są ważne i każdy ma swoje własne funkcje. Kompetencje farmaceuty są wyższe, ma on większą wiedzę, odpowiedzialność, umiejętność oceny zgodności leków, interakcji, może w razie potrzeby wymienić jeden lek na inny, ocenić wskaźniki fizjologiczne pacjentów, we współpracy z lekarzem do rozwiązać problemy związane z używaniem narkotyków itp. (w promieniu 50 punktów od opisu stanowiska farmaceuty). Ze swojej strony asystenci apteczni mogą sprzedawać leki i konsultować się z pacjentami tylko pod nadzorem farmaceuty, muszą udzielać mieszkańcom informacji na temat stosowania i konsumpcji środków farmaceutycznych itp. (więcej niż 10 punktów w opisie stanowiska).
Gdyby dało się legitymizować zdalny monitoring farmakotechników (prawdopodobnie farmaceuta siedziałby gdzieś przed ekranem i obserwował pracę 3 farmakotechników. Jak to praktycznie możliwe jest usłyszenie i zrozumienie trzech różnych rozmów toczących się na jednocześnie jest to trudne do zrozumienia, zwłaszcza gdy chodzi o ludzkie zdrowie, a nawet życie. Mimo wszystko wydaje się całkiem normalne i możliwe do zaproponowania), aby nikt inny nie ucierpiał, ale zwykły człowiek, klient apteki. Zostałby pozbawiony prawa zasięgnięcia porady farmaceuty w sprawach, które go niepokoją, gdy udaje się do apteki. Interakcje leków, kompatybilność, racjonalne stosowanie leków i wiele innych aspektów, których asystenci farmaceutyczni nie mają wystarczających kompetencji do oceny, pozostałyby bez oceny. Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że kiedy zachorujesz, najpierw idziesz do apteki, a do lekarza idziesz tylko wtedy, gdy nie możesz tam rozwiązać swojego problemu. Jeśli w aptekach nie będzie fizycznie pracujących farmaceutów, istnieje prawdopodobieństwo, że pacjenci, którzy nie otrzymają odpowiedniej pomocy, będą podróżować do lekarzy, przez co kolejki do ich gabinetów będą jeszcze dłuższe.
Po co więc dążyć do tak bezużytecznego społecznie celu? Główny argument promotorów projektu jest tylko jeden: brakuje aptekarzy, co będzie wymagało zamknięcia aptek, a co za tym idzie, zmniejszy się dostępność leków dla ludności. Jak jest naprawdę?
Oficjalne źródła podają, że w latach 2000-2019 liczba pracujących farmaceutów na Litwie wzrosła o 60%. (od 60 do 96 aptekarzy na 100 tys. mieszkańców). To około 15 proc. więcej niż w innych krajach bałtyckich, 25%. więcej niż w Polsce, 43 proc. więcej niż w Niemczech i nawet 4 razy więcej niż w Holandii. Wszystkie wymienione kraje (jest ich znacznie więcej) są w stanie obejść się bez zdalnego nadzoru farmakotechników i zapewnić swoim obywatelom wysokiej jakości usługi farmaceutyczne, mimo że mają mniej farmaceutów niż Litwa. Prowadzi to do logicznego wniosku, że na Litwie nie może zabraknąć farmaceutów, a argument o niedoborze farmaceutów jest nieuzasadniony.
Co z zamykaniem aptek i ograniczoną dostępnością leków? Ponownie statystyki pokazują, że sieć aptek na Litwie jest znacznie gęściejsza (47 aptek na 100 tys. mieszkańców) niż średnia w Unii Europejskiej (31 aptek na 100 tys. mieszkańców). Łatwo to zauważyć, ponieważ często kilka aptek znajduje się obok siebie. Biorąc pod uwagę te liczby, nawet gdyby zamknąć 30% działających obecnie aptek, to i tak dostępność leków dla ludności byłaby lepsza niż średnia w Unii Europejskiej. Zatem argument o pogarszającej się dostępności leków również upada.
Innym częstym komunikatem jest to, że apteki na wsiach i w miastach będą musiały zostać zamknięte, jeśli farmakotechnicy nie będą mogli pracować z opieką zdalną. Tu pojawia się kwestia dyskryminacji mieszkańców regionów. Jeśli wysoko wykwalifikowany farmaceuta pracuje gdzie indziej, dlaczego ludzie w okolicy nie mieliby korzystać z tej samej jakości usług? Czy są w jakiś sposób gorsze lub drugorzędne? Jeśli nie ma chętnych do pracy w aptekach zlokalizowanych w miastach lub na wsiach, to już powstaje kwestia organizacji pracy: warunków pracy, wynagrodzenia itp. Z pewnością można znaleźć inne sposoby rozwiązania tego problemu niż zalegalizowanie zdalnego nadzoru farmakotechników na całej Litwie. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli apteka nie jest rentowna, zostanie zamknięta w każdym przypadku: niezależnie od tego, czy pracuje w niej farmaceuta, czy farmakotechnik. Bardzo obrazowy przykład Priekulė: miasto liczące 1233 mieszkańców ma 4 apteki, podczas gdy średnio w Unii Europejskiej jedna apteka obsługuje 3000 mieszkańców. Wszystkie działają pomyślnie i najprawdopodobniej będą nadal działać pomyślnie.
Trzeba przyznać, że innym argumentem, który pojawia się na arenie publicznej, jest to, że wielu farmakotechników będzie musiało zostać zwolnionych. Czy to nie wyjaśnia dlaczego? Tak czy inaczej, zwalnianie ich nie opłaca się pracodawcom, ponieważ zawsze lepiej zapłacić mniej niż więcej. Dlatego farmakotechnicy po prostu przerzuciliby się do większych aptek, gdzie pracowaliby jako zespół z farmaceutą.
Jeśli przyjrzeć się bliżej zmianom prawa farmaceutycznego, które chce się zalegalizować, staje się jasne, że argumenty „ZA” są naciągane. Komu potrzebna jest taka nowelizacja antypomocowa? Komu jest to przydatne? Przypuszczalnie dzieje się to za uszami sieci farmaceutycznych, które są bezpośrednio zainteresowane tańszą siłą roboczą i wyższymi zyskami. Pojawia się myśl, że celem nie jest jakość usług farmaceutycznych i lepsza dostępność leków. Potwierdzają to stale krążące w mediach informacje, w których główne skrzypce gra Kristina Nemaniūtė-Gagė (przewodniczy ona Litewskiemu Zrzeszeniu Apteki, które zrzesza główne litewskie sieci aptek), powtarzając te same argumenty, które niepokoją słuchaczy i omawiane wcześniej , jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Jak to się wszystko skończy, dowiemy się po głosowaniu w Sejmie. Wyraźnie pokażą, który z posłów na Sejm dba o ochronę interesów zwykłych obywateli Litwy poprzez otrzymanie wysokiej jakości usług farmaceutycznych, a który ma inne motywy, ważniejsze niż problemy wyborców. Jeśli jednak dopuszczono do pracy zdalnej pomocników aptecznych pod nadzorem farmaceuty, trzeba będzie poczekać, aż w szpitalach zaczną pracować wyłącznie pielęgniarki nadzorowane zdalnie przez lekarzy lub asystentki dentystyczne będą leczyć zęby zdalnie pod nadzorem dentysty. Kto wie, jak szybko nadejdzie czas, kiedy w Sejmie pracować będą tylko asystenci posłów, nadzorowani zdalnie przez posłów.
„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”