Chociaż Bałtyk staje się morzem śródlądowym NATO, uznaje się, że wpływ Rosji na środowisko ma charakter nie tyle militarny, co środowiskowy.
Interes Polski został naruszony
Być może po raz pierwszy w Radzie ds. Rolnictwa i Rybołówstwa Unii Europejskiej zwrócono uwagę na wpływy Rosji w regionie Morza Bałtyckiego.
Polski minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus zwrócił uwagę na wpływy rosyjskie. Według niego, działalność Rosji na Bałtyku jest niekontrolowana, niezgodna z przepisami Unii Europejskiej dotyczącymi ochrony środowiska i zasobów rybnych tego morza.
Polski minister spekulował, że niekontrolowane działania Rosji na Bałtyku mają ogromny negatywny wpływ na zasoby rybne. W Polsce to, co dzieje się z obwodu kaliningradzkiego, jest zauważalne. Z tym obszarem Polska ma zarówno granicę lądową, jak i morską, a także wspólne złoże Aistmaria.
Litewskiego głosu nie słychać
Podobnie, a może nawet bardziej niż Polska, terytoria lądowe i wodne Litwy są połączone z Obwodem Kaliningradzkim w Rosji.
Litwa, w przeciwieństwie do Polski, do tej pory nie poruszała bezpośrednio kwestii rosyjskiego wpływu na ryby i środowisko Bałtyku w żadnej instytucji UE. A przynajmniej nie było publicznego oburzenia z tego powodu.
Podniesienie takiej kwestii byłoby nawet większym priorytetem dla Litwy niż dla Polski, ponieważ unijną politykę rybołówstwa kształtuje nikt inny jak przedstawiciel Litwy jako komisarz Komisji Europejskiej.
Wpływ: zagrożony dorsz w Morzu Bałtyckim stał się źródłem winy. / Zdjęcie redakcyjne.
Niekontrolowana aktywność
Obecnie unijne instytucje zaczynają zastanawiać się, jak będzie można łowić ryby na Morzu Bałtyckim w 2024 roku.
Zasadnicze pytanie brzmi, kiedy skończy się zakaz i ponownie będzie można łowić dorsze we wschodniej części Bałtyku. Perspektywy nie są pocieszające. W okresie obowiązywania zakazu od 2019 r. nie nastąpiły wyraźne zmiany w odbudowie populacji dorsza.
Mogło to również doprowadzić do tego, że Polacy najbardziej niezadowoleni z zakazów dorsza we wschodniej części Bałtyku hodowali nowe odmiany.
Jednym z nich jest fakt, że niekontrolowana działalność komercyjnych rybaków i kłusowników w obwodzie kaliningradzkim w Rosji ma namacalny wpływ na rybołówstwo na Bałtyku.
Nie rozmawiamy już z Rosją
Wydaje się, że w 2024 r. nie będzie już wyraźnych oznak ożywienia w rybołówstwie Morza Bałtyckiego. Rybołówstwo na Bałtyku ponownie zostanie ograniczone, hasłem przewodnim jest utrzymanie go w sposób zrównoważony, zrównoważony, priorytetowe traktowanie ochrony systemów ekologicznych. Taki tzw. raport postępowy, dotyczący również rybołówstwa na Morzu Bałtyckim, przedstawiła Szwecja.
Niekontrolowana działalność komercyjnych rybaków i kłusowników w obwodzie kaliningradzkim w Rosji ma namacalny wpływ na rybołówstwo na Bałtyku.
Takie stanowisko jest nie do przyjęcia dla polskich rybaków. Zdaniem R. Telusa jest wręcz niedoskonały.
Podczas spotkania ministrów UE dyskutowano, że rybacy są coraz bardziej źli, narzekając, że nie wolno im łowić lub nie dostają rekompensaty za utracone połowy.
Nie znaleziono żadnego „lekarstwa”, tak jak teraz, kiedy rybołówstwo na Morzu Bałtyckim jest niezwykle wrażliwe, aw niektórych przypadkach poszczególne gatunki są na skraju wyginięcia, aby chronić pozostałe ryby przed niekontrolowanymi i drastycznymi rybołówstwami rosyjskimi na Bałtyku.
Po wywołanej przez Rosję wojnie na Ukrainie większość wcześniejszych kontaktów i negocjacji w sprawie bardziej zrównoważonego rybołówstwa ustała. Działania wojenne Rosji na Ukrainie mają jeszcze większy wpływ niż połowy na rynkach rolnych w sąsiednich krajach.
„Certyfikowany fan sieci. Przedsiębiorca. Entuzjasta muzyki. Introwertyk. Student. Zły pisarz.”