54-letni mężczyzna został uratowany ze szponów śmierci w powiecie akmenskim dzięki karetce i bliskim: doradził, co robić w podobnej sytuacji

Sanitariusz Justinas Stašys, dyrektor powiatowego centrum ratownictwa medycznego w Akmenė w VŠĮ, opowiedział portalowi Delfi o tym zdarzeniu szerzej, dzieląc się jednocześnie cennymi wskazówkami, jak postępować w przypadku utraty przytomności i zachowań, które mogą zapobiec kogoś, kto uratował im życie.

Wspominając zdarzenie, J. Stašys powiedział, że dyspozytor pogotowia ratunkowego w Szawlach otrzymał zgłoszenie, że w jego domu osoba straciła przytomność i nie oddycha.

„Ponieważ bliscy byli bardzo zorientowani, nie wpadli w panikę jak inni, a dyspozytor wywiązał się ze swojej pracy wzorowo – jak zawsze dał wskazówki, co robić do czasu przybycia ratowników i udało im się uratować osobę. Dwóm kompetentnym brygady pojechały na miejsce zdarzenia” – powiedział J. Stašys.

Osoba przeprowadzająca wywiad była zadowolona, ​​że ​​bliscy uważnie słuchali, co mówią dyspozytorzy, wykonywali masaż serca i co najważniejsze, wykonywali go wysokiej jakości.

„To była najdziwniejsza rzecz, bo często ludzie niewłaściwie wykonują masaż serca. Zrobili wszystko dobrze i naprawdę przyniosło to efekt – przekonuje J. Stašys. – Dyspozytor powiedział im, co mają robić, przeliczył razem, poradził, jak głęboko i jak nacisnąć [krūtinės ląstą]jak to wszystko zrobić, żeby nie uciskać okolicy brzucha, żeby zawartość nie dostała się do dróg oddechowych”.

Powiatowe Centrum Ratownictwa Medycznego w Akmenė udostępniło tę wspaniałą historię na koncie Facebooka w serwisie społecznościowym. J. Stašys powiedział, że zdecydowano się upublicznić tę historię, ponieważ wszyscy, którzy przyczynili się do reanimacji mężczyzny – począwszy od dyspozytora ZRM, rodziny, a skończywszy na przybytych zastępach – wykonują świetną robotę.

Lekarz pogotowia ratunkowego Gintarė Pralgauskienė, ratownik Liutauras Balseris, ratownik Augustas Pralgauskas i przyszły członek brygady ratowników medycznych Virginijus Raugalas pomogli uratować pacjenta.

J. Stašys poradził każdemu, kto znajdował się w pobliżu nieprzytomnej osoby, aby zachował jak największy spokój, w miarę możliwości słuchał poleceń dyspozytora i stosował się do jego zaleceń.

„Zdarzały się przypadki, że ludzie byli bardzo spanikowani i chcieli się jedynie spieszyć, ale nie rozumieli, że dyspozytor wysłał już brygadę i nadal zbiera informacje. Brygada jest w drodze, dane o statusie są na bieżąco aktualizowane drogą radiową.

Opublikowaliśmy tę historię, aby zachęcić ludzi do zrobienia czegoś samodzielnie – wtedy będzie rezultat” – zapewnił kierownik okręgowego centrum GMP w Akmenė.

Zapytany, co zrobić po zobaczeniu nieprzytomnej osoby, J. Stašys radził sprawdzić, czy dana osoba oddycha.

„Byłoby idealnie, gdyby można było wykryć również puls centralny, ale puls osoby będącej świadkiem takiego zdarzenia również będzie bardzo wysoki, więc osoba ta może nawet nie wiedzieć, czy tam jest, czy nie.

Aby sprawdzić oddech, należy przyłożyć ucho do ust i przez maksymalnie 10 sekund nasłuchiwać, czy są oddechy, czy nie. W przypadku braku oddechu puls natychmiast zanika i należy wykonać masaż. Oczywiście nie można tego mylić z drgawkami, gdyż zdarzają się przypadki, gdy wstępną reanimację przeprowadza się na żywych osobach, które jej nie potrzebują” – zauważył lekarz.

Jeśli ktoś się dławi, można to zrozumieć, gdy według rozmówcy jest świadomy tego, że trzyma się za gardło. Nierzadko zdarza się również, że uduszeni ludzie wybiegają na zewnątrz w nadziei, że zaczerpną powietrza.

„W takim przypadku należy zapytać tę osobę: «Zadławiłeś się?» i zapewnij ją: „Pomogę ci”. Należy też wezwać pogotowie, najmądrzej jest postawić telefon w pobliżu, włączyć głośnik i co najważniejsze podać dokładny adres, nie rozłączać się, wtedy dyspozytor powie Ci, co robić” – radzi J. Staszys.

Jednocześnie przypomniał, że jeśli jesteś w miejscu publicznym i widzisz osobę nieprzytomną, powinieneś pamiętać, że w wielu miejscach znajdują się już automatyczne defibrylatory zewnętrzne. Ważne jest wtedy, aby spróbować zapanować nad sytuacją.

„Jeśli powiemy: «Niech ktoś przyniesie automatyczny defibrylator zewnętrzny», nie będzie chętnych”. Trzeba kontrolować tłum, który stoi i patrzy lub filmuje i pokazuje ręką: „Konkretnie, zadzwoń do ochroniarza” – może przyniesie defibrylator, jeśli jest to sklep, „Dzwoń po karetkę”, „Ty rozpocznij masaż. „Nie bój się wydawać poleceń” – radził lekarz.

Jednocześnie nawoływał, aby nie nadużywać GMP i niepotrzebnie nie wzywać lekarzy.

„W okolicy są 2–3 brygady. „Jeśli wszystkie niepotrzebnie odejdą, może nie zostać już nikt, kto mógłby ratować życie” – ostrzegł lekarz.

Dena Huxleye

„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *