– Rosja zapowiada, że planuje strajk odwetowy po kontratakach Ukrainy na południu i wschodzie kraju. Czy wystarczy siły?
– Nie potrzeba wiele siły, żeby zrobić drania. Rosjanie nie są gotowi na poważną wygraną, ale są zdolni do tego, co nazywają zemstą. Zarówno w przypadku ataków na mienie cywilne, jak i na ważną dla państwa infrastrukturę – czy to centra kontroli, elektrownie, czy magazyny substancji chemicznych, gdzie tych substancji jest wiele, a w przypadku wojny mogą spowodować wielkie niebezpieczeństwo.
Jeśli chodzi o odzyskanie terytoriów już wyzwolonych przez Ukraińców, Rosjanie mogliby spróbować to zrobić. Jest to niezwykle ważne z politycznego punktu widzenia. Klęski ich żołnierzy stają się dziś klęskami ich rządu. Rząd traci wpływy, doświadcza politycznego bankructwa i traci zaufanie wspierających go grup społecznych. Dlatego Rosjanie mogą próbować odbić te tereny, wykorzystując zmobilizowane jednostki, które nie są nawet odpowiednio przeszkolone do tego celu.
Problemem Rosji jest niewystarczająca ilość sprzętu i amunicji, dlatego odbicie terytoriów będzie trudne w najbliższej przyszłości, konieczny jest okres przygotowawczy. Możliwe jest jednak tak zwane uderzenie zemsty. Ważne jest, aby zachować polityczną twarz.
– Coraz więcej śladów mordów, tortur, a nawet gwałtów seksualnych znajduje się na okupowanych przez Rosję regionach Ukrainy. Czy tak jest przekazywana duchowość, której tak bardzo brakuje Rosjanom na Zachodzie?
– Nie, tak powstaje strach. Jednocześnie stwarza dodatkowy motyw dla żołnierzy służących rosyjskiemu reżimowi. Od czasów starożytnych przyzwolenie na plądrowanie i plądrowanie okupowanych terytoriów było charakterystyczne dla armii wschodnich i zachodnich piratów. W ten sposób Rosja wykorzystuje najstarsze i najbardziej nieludzkie metody walki, aby motywować swoich żołnierzy.
Jeśli chodzi o tortury, jest całkiem jasne, że nie jest to kwestia przypadkowych przypadków lub niezdolności agentów do wzięcia się w garść. To jest część polityki państwa. Jego celem jest zastraszenie ludności, aby nie odważyła się stawiać oporu. Takie metody stosowano również w czasie II wojny światowej, kiedy Niemcy spalili całe osady, a Rosjanie również działali na rozkaz „zgwałcić ich wszystkich”, rozsławiony głosem Jurija Lewitana. Powtarzam: nie jest to przypadek przypadkowy, to historyczna rosyjska polityka militarna obecnie stosowana na Ukrainie.
– Unia Europejska przygotowała już ósmy pakiet sankcji wobec Rosji. Ustalono górną granicę cen ropy i ograniczono możliwości transportu rosyjskiej ropy przez statki z krajów UE. Co jest jeszcze ograniczone i jakie jest prawdopodobieństwo, że wpłynie to na procesy w samej Rosji?
– Jest jasne, że sankcje działają i tylko rosyjska propaganda może twierdzić, że sankcje są pożyteczne dla Rosji, bo mają zapewnić rozwój produkcji wewnątrz kraju. Rosja nie jest w stanie wyprodukować potrzebnych jej części i akcesoriów, nawet dla przemysłu wojskowego. Z najnowszych badań wynika, że rosyjskie produkty wojskowe używane na Ukrainie wykorzystują aż 430 komponentów zachodnich. Innymi słowy, rosyjska produkcja wojskowa jest całkowicie uzależniona od dostaw z Zachodu. Analiza pokazuje również, że trzy kraje – Francja, Niemcy i Włochy – były głównymi dostawcami wojskowymi Rosji. Kraje te po prostu zignorowały sankcje, spekulowały i zarobiły trochę głupich pieniędzy. Tak więc myślenie, że teraz, w czasie wojny, Rosja będzie w stanie wytwarzać alternatywne produkty, byłoby bardzo naiwne. Obecna wojna na Ukrainie to wojna z lat 1980-1990. broń po stronie rosyjskiej. A Ukraina wkracza w XXI wiek. wojna
– Stany Zjednoczone twierdzą, że nic nie wskazuje na to, że Rosja użyje broni jądrowej w wojnie z Ukrainą. Niezbyt optymistyczna prognoza?
– Kiedy te znaki staną się widoczne, będzie za późno. Mówienie, że nie ma żadnych znaków, oznacza tylko, że ich nie widzą. Po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę, łamiąc wszelkie normy prawa międzynarodowego i własne zobowiązania, po prostu nieodpowiedzialne jest mówienie, że tak się nie stanie. Kiedy wielu oskarża Putina o blefowanie, trzeba powiedzieć, że w swoich działaniach zrobił wszystko, co obiecał i co wielu uważało za blefowanie. Czy mówić o samej inwazji, czy o mobilizacji? Dlatego należy działać przy założeniu, że użycie broni atomowej jest możliwe i należy temu zapobiegać.
– Organizacja uwięzionego krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego zapowiedziała, że ponownie otworzy swoje biura w Rosji i przeciwstawi się wojnie na Ukrainie oraz mobilizacji zapowiedzianej przez prezydenta W. Putina. Jak realna jest dziś rola opozycji w Rosji?
– Organizacja A.Navalno słusznie odczuła, że tendencje opozycji w Rosji są coraz silniejsze, że opozycja potrzebuje struktury organizacyjnej, ideologii, tekstów, prawd i oczywiście liderów. Dlatego należy tylko pogratulować działalności A.Navalno. Ale jednocześnie trzeba bardzo uważnie przyjrzeć się. Poprzednie wypowiedzi A. Nawalnego, że Krym jest terytorium Rosji, nie są negowane, podobnie jak jego proimperialne, nawet szowinistyczne teksty. A także fakt, że przez długi czas działał przy pomocy rosyjskich służb specjalnych.
– Iran, który dostarcza broń do Rosji, odmawia uznania aneksji terytoriów ukraińskich. Podobno pamięta, że grozi mu także separatyzm: Iran kontroluje terytoria Kurdów, Azerów, Baluchów i innych narodów, które mogą dokonać secesji, jeśli zajdą sprzyjające okoliczności. Jakich sojuszników zostawiła Rosja? Korea Północna i Erytrea?
– Jeśli mówimy, że Iran odmawia uznania aneksji terytoriów ukraińskich przez Rosję, nie oznacza to, że Iran zrzeka się swoich roszczeń do terytorium dzisiejszego Azerbejdżanu, które zgodnie z traktatem z 1829 r., po wojnie rosyjsko-perskiej, przeszło na władze rosyjskie. Kiedy widzimy armię irańską skoncentrowaną na granicach Azerbejdżanu i gdy wiemy, że zgodnie z traktatem Azerbejdżanu z Turcją, armia azerbejdżańska jest uważana za część armii tureckiej, istnieje możliwość opuszczenia kolejnego ogniska wielkiego konfliktu.
– Premier Polski Mateusz Morawiecki powiedział, że Rosja ożywiła trzy demony z przeszłości – kolonializm, imperializm i nacjonalizm. Tymczasem partia rządząca w samej Polsce, broniąca suwerenności państwa narodowego, jest właśnie przypisana do skrzydła nacjonalistyczno-nacjonalistycznego. Co w ogóle motywuje tych polityków do dalszego demonizowania nacjonalizmu i kojarzenia go z wielokulturowym imperium rosyjskim, w którym prześladowani są prawdziwi nacjonaliści?
– Niestety, rosyjski nacjonalizm jest nierozerwalnie związany z doktryną imperialną, którą ukształtował Siergiej Uwarow: ortodoksja, autokracja, nacjonalizm. Nacjonalizm tego narodu należy nazwać szowinizmem, wyraża się to terminem „derżhimorda”. Stąd też pochodzi hasło „pokonaj Żydów, ratuj Rosję”. Nie ma nic wspólnego ze zdrowym nacjonalizmem. Tak jak niemiecka ideologia za Adolfa Hitlera. Rosyjscy nacjonaliści, którzy nie są imperialistami, po prostu toną w politycznym bagnie stworzonym przez Aleksandra Dugina.
– Donald Trump pozwał lewicowo-liberalny serwis informacyjny CNN. Czy zachęci to innych polityków na całym świecie do rzucenia rękawicy stronniczym mediom?
– D. Trump to niezwykła osobowość. Jest politykiem, który nie boi się takich skandali, wręcz przeciwnie, uważa, że pomogą mu one zachować przywództwo. Ale zastanawiam się, czy taki przykład może przyjąć jakikolwiek inny polityk. Dziś byłoby naiwnością mówić o mediach jako o moralnym monopolu imperatywnym. Media i polityka stały się typami biznesu. Ich konflikt jest nieunikniony, ale interes publiczny jest chroniony.
– Bracia łotewscy wybrali parlament, buduje się niezwykle niejednorodna koalicja – od skrajnej lewicy po nacjonalistów. Tymczasem estońscy nacjonaliści twierdzą, że będą bronić interesów rosyjskich osadników, których miejsca pracy ukradliby ukraińscy uchodźcy. Tak kształtuje się prorosyjska narracja. Czy jest obecnie taki wybór dla nacjonalistów w naszym regionie – lewicowych liberałów i Rosji?
– W tym przypadku Litwa musi pokazać, że jest starym krajem, który wie, kim są nasi sojusznicy i przyjaciele, a kim są nasi odwieczni wrogowie. Nie powinno być tu pro-męskiej narracji. Łotysze i Estończycy, których państwowość zaczyna się w XX wieku. na początku możesz sobie pozwolić na takie punkty centralne. Ale „Tysiącletnia Rzesza”, jaką jest Litwa, musi trzymać się swojej tradycji państwowej, w której Ukraina i Białoruś muszą powrócić do swoich ideologii państwowych, bez promaskolizmu.
Jeśli chodzi o lewicowych liberałów, to bardzo dziwny byt. Ale w dzisiejszych czasach, gdy pod jednym dachem znajdują się gejowscy radykałowie i Chrześcijańscy Demokraci, widzimy dziwniejsze rzeczy. W większości przypadków różnią się tylko nazwy stron, aw istocie ich decyzje są zaskakująco podobne. Brak jedności ideologicznej w wielu partiach jest obecnie raczej normą niż przypadkiem wyjątkowym.
– W Brazylii o fotel prezydencki walczą prorodzinne stanowisko obecnego prezydenta, który niszczy płuca naszej planety – lasy amazońskie i lewicowy były prezydent, więziony za korupcję. I wydaje się, że obaj – jeden bardziej umiarkowany, drugi bardziej radykalny – popierają W. Putina. Jaki wpływ będzie miał wybór tego kraju na system globalny?
– Myślę, że to poważny problem, który na swoim kontynencie nie powinien rozwiązać nikt inny, jak Stany Zjednoczone. Kraje Ameryki Łacińskiej zrodziły wiele idei, osób i ruchów wspierających Moskwę, więc nie powinniśmy na nią patrzeć z góry.
„Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera.”