Wzywa Amerykanów do natychmiastowego opuszczenia Białorusi: Czy Stany Zjednoczone wiedzą o wiele więcej niż Litwa?

Ambasada USA na Białorusi zaapelowała do wszystkich obywateli USA przebywających w tym kraju o natychmiastowe opuszczenie kraju i zdecydowanie odradza podróżowanie do tego kraju. Reporter LNK rozmawiał z przewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Žygimantasem Pavilionisem o znaczeniu takiego wezwania io tym, czy to możliwe, że Amerykanie wiedzą dużo więcej o sytuacji na Białorusi niż na Litwie.

– Co oznacza to wezwanie?

– Sprawdziłem u Amerykanów i powiedzieli mi, że to nie był wczorajszy telefon, oni już takie telefony wykonują od kilku miesięcy. Po prostu powtórzyli wezwanie. Widząc dyskusje na Litwie, Łotwie i w Polsce dotyczące zamykania granic, no cóż, jeśli nasz kraj zdecyduje się zamknąć granicę, opuszczenie tego kraju przez Amerykanów będzie po prostu fizycznie niemożliwe. Myślę, że nasza wewnętrzna dynamika, cóż, ponieważ Amerykanie naprawdę chronią swoich obywateli, skłoniła ich do powtórzenia tego ostrzeżenia.

– Ale to samo ostrzeżenie wydano w Kijowie przed atakiem Rosji na Ukrainę. Więc może Litwa nic nie wie o tym, co się dzieje lub stanie się wkrótce na Białorusi, co wiedzą służby specjalne USA?

– Oczywiście wywiad amerykański jest najlepszy na świecie iw ogóle świat nie bardzo wierzy w ten wywiad, tak jak mało kto wierzył w to rosyjskie szaleństwo. No i oczywiście, jak tak powiedzą Amerykanie, to może nasi obywatele uwierzą, że nie warto jechać na Białoruś, bo jak sami próbujemy stać na granicy, wierząc, że jest niebezpiecznie, to nie wszyscy nas słyszą i ktoś inny się śmieje na nas. Więc jeśli Amerykanie mówią, że to pozornie poważne, ale nie tak poważne, to myślę, jak można by sądzić, bo jak wspomniałem, jest to dość klasyczne ostrzeżenie, które Amerykanie powtarzają od ponad miesiąca. Być może słyszeliśmy to dopiero wczoraj.


– Czy to oznacza, że ​​zbliżają się też różne rozmowy i porozumienia dyplomatyczne, że granica z Białorusią zostanie zamknięta na Łotwie, Litwie iw Polsce, nie pozostawiając żadnych otwartych przejść granicznych?

„Cóż, nie sądzę, ponieważ mamy wiele opcji do rozważenia”. Obecnie jadę do Kijowa z kilkoma przewodniczącymi Komisji Spraw Zagranicznych, gdzie spotkamy się z przedstawicielami białoruskiej opozycji. I ci sami ludzie Zachodu pytają – jeśli nadal podejmujesz decyzję o zamknięciu, czy rozumiesz, że więzisz cały naród w rękach żelaznego reżimu? A w kraju, w którym jest najwięcej więźniów politycznych na świecie, więzi się wszystkich, a czyż wszyscy nie kolaborują z reżimem? Pełno dysydentów, którzy siedzą na Litwie iw Niemczech od 30 lat i dopiero teraz się organizują, tak, robią to późno, niedoskonale. Ale czy można zignorować 30 lat pracy z nimi i całe to młode pokolenie, ci studenci, z których część to absolwenci REU, mówią po litewsku. Czy możemy je tak łatwo zamknąć? Czy to nie leży w interesie Kremla?

– Teraz chyba bardzo trudno mówić o dysydentach, wciąż decydujących o historii białoruskiego działacza Karacza, prawda? Ponownie, mogą istnieć różne interpretacje. I to chyba kładzie się bardzo dużym cieniem na całym ruchu, który miał miejsce w Wilnie w ostatnich dziesięcioleciach.

Jeśli tak twierdzą Amerykanie, to najwyraźniej sprawa jest poważna.

– Tak, ale czasami takie uogólnienia przypominają mi lata drugiej wojny światowej, kiedy Litwini nie chcieli przyjmować uchodźców na łodziach, kiedy żydowskie łodzie uciekające przed masakrami zawracały. W tym sensie nie wolno nam stać się reżimem białoruskim czy reżimem Putina, jesteśmy wolnym krajem. Dla nas tą genetyką jest Wielkie Księstwo Litewskie. Kiedy czyta się książki różnych poetów i noblistów – może nawet przypomnę Jonasa Pauliųsa, o którym pisałem pracę magisterską – pisze on o duchu Wilna. Duch Wilna jest bardzo rozległy, szeroki, ekumeniczny. A Wilno staje się imperium w najlepszym tego słowa znaczeniu, kiedy łączy te tożsamości. I kurczy się – jak najwyraźniej chcą niektórzy litewscy koledzy – kiedy zamyka się dla wszystkich; On traci. Kiedy imperia, nasi wrogowie, zwyciężają.

– Rozumiem, co pan mówi, ale czy są w rządzie ludzie, którzy chcą opuszczenia żelaznej kurtyny na białoruskiej granicy?

– Odbywa się bardzo zdrowa dyskusja…

– Czy to oznacza, że ​​są ministrowie, którzy chcieliby zamknąć granicę?

– Są ministrowie, są politycy, są siły polityczne. Przed wyborami te siły polityczne zwykle wypowiadają się jeszcze ostrzej, spójrz na Polskę. Ale musisz być trzeźwy. Musimy reagować na groźby, musimy zaostrzać kontrole, musimy łapać ludzi, którzy współpracują z wrogimi nam reżimami, jak to się stało z panią, o której wspomniałeś. Musimy wzmocnić wszystkie kontrole.

– Ale spójrz jeszcze raz, co transmitowała ambasada USA, ten apel pokazuje, że siły, które chcą całkowicie zamknąć granice z Białorusią, pokonają je. I wydaje się, że Amerykanie o tym wiedzą i rozumieją. Twoje pomysły zakończą się niepowodzeniem.

– Nie sądzę. Myślę, że znajdziemy zdrową równowagę, przedyskutujemy w Seimasie, jeśli zajdzie taka potrzeba, przyjmiemy bardziej restrykcyjne środki, ale nie zamkniemy Białorusinom wolności, dróg do Europy. Białorusinom nie zostało nic. Tak, popełnili pewnego rodzaju błąd podczas rewolucji, nie dokonując tego geopolitycznego wyboru. Niektórzy nawet marzyli, że Putin wyzwoli ich z rąk Łukaszenki. Teraz Białorusini zdecydowali – tak, ostatni, tak, pojechać do Europy. A my musimy im pomóc. To bardzo ciężka i konsekwentna praca, dużo łatwiej populistycznie ich zamknąć, oczernić, nazwać Litwinami. Ale w ten sposób nie wygramy. Jeśli chcemy odzyskać te ziemie „rusińskie”, ziemie naszej starej Europy, które zostały zrusyfikowane i zrusyfikowane przez tych samych „Moskali”, a następnie tak łatwo przekazać je Kremlowi, z pewnością nie osiągniemy naszego celu.

Aiken Duartep

"Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *