W związku z wypowiedziami na temat Polski I. Šimonyte spotkał się z krytyką ze strony partii rządzącej i opozycji: nie osiągnęła ona celu

Kiedy toczyły się dyskusje na temat wypowiedzi premier Ingridy Šimonytė na temat rzekomych istniejących przeszkód prawnych ograniczających polską pomoc wojskową dla Litwy, ze strony Sejmu słychać było także krytykę szefowej rządu. Retoryka publiczna konserwatystki, budząca wątpliwości co do zobowiązań sojuszników Wilna, krytykowana jest zarówno przez jej kolegów z koalicji rządzącej, jak i opozycję.

Dziekan frakcji liberalnej w Sejmie Eugenijus Gentvilas przyznaje, że I. Šimonytė swoimi wypowiedziami „minęła celu”. Jednak parlamentarzysta podkreśla, że ​​najnowszy epizod jest jego zdaniem efektem porażki litewskiej polityki zagranicznej.

„Powiedziałbym, że w szerszym kontekście polityka zagraniczna Litwy jest na skraju załamania. Brak powołania ambasadorów, walka o reprezentację w Radzie Liderów Europejskich i wiele innych rzeczy – uważam, że to wszystko wynika z konflikt, jaki toczy się pomiędzy prezydentem a ministrem spraw zagranicznych” – powiedział E. Gentvilas.

„I w tym kontekście są Anušauskas, którzy nie trafiają w sedno, Šimonytė, która śpiewa niewłaściwą operę i niewłaściwą arię. Jest to całkowicie naturalne: gdy nie ma skoordynowanej polityki zagranicznej, nie ma wspólnego mianownika, czyli Zaczyna się kakofonia. Porażka Simonytė w tym obszarze jest odzwierciedleniem tego, co się dzieje (w litewskiej polityce zagranicznej – ELTA)” – podkreślił poseł.

V. Mital: nic dobrego nie osiągnięto

Podobne stanowisko zajmuje Vytautas Mitalas, lider partii „Wolni Ludzie” w parlamencie. Przyznaje, że publiczne kwestionowanie wzajemnych zobowiązań państw partnerskich może obrócić się przeciwko Litwie i państwom partnerskim.

„Gdybyście byli rosyjskimi propagandystami, czy wykorzystalibyście ten brak jedności krajów NATO i ich sąsiadów do swojej propagandy?” Oczywiście, że tak. Bo to pokazałoby, że państwa NATO, sąsiedzi, są słabi, że sąsiedzi są wrodzy, choć doskonale wiemy, że nasze stosunki z Polską są w zasadzie bardzo przyjazne” – powiedział W. Mitala.

„Nie wiem, co premier chciał w ten sposób osiągnąć – czy było to przejęzyczenie, czy kwestia polityki wewnętrznej, ale do niczego to nie doprowadziło” – stwierdził poseł.

W. Mitala podkreśla, że ​​obecnie jednym z głównych celów Rosji jest wzbudzanie niepokoju i strachu w krajach sąsiadujących. Dlatego poseł podkreśla, że ​​politycy powinni o tym pamiętać podczas wystąpień publicznych.

Szkoda, że ​​tak się stało, a jednocześnie spowodowało nieporozumienie.

„Na to (niepokój wywołany Rosją – ELTA) musimy zareagować jednością, komunikacją, przygotowaniem i motywacją. Powiedziałbym, że wszyscy politycy powinni ponownie przemyśleć swoje wypowiedzi przez ten pryzmat” – zauważył W. Mitala.

S. Skvernel: Takich rzeczy nie mówi się publicznie

Saulius Skvernelis, przewodniczący Unii Demokratycznej „Vardan Lietuvos”, będącej wówczas w opozycji, podkreśla, że ​​nikt głośno nie kwestionuje zobowiązań partnerów.

„Takich rzeczy w żadnym wypadku nie mówi się publicznie. To także sygnał dla wroga, (…) jeśli zaczniesz wątpić w swojego partnera. Nie ma potrzeby robić takich rzeczy publicznie” – powiedział Elcie S. Skvernelis .

Była premier podkreśliła także, że Polska może uznać słowa I. Šimonytė za obelgę.

„Polska temu zaprzeczyła. Ich determinacja (aby pomóc Litwie – ELTA) jest niezachwiana. (…) Powinniśmy się z tego cieszyć i nie mówić czegoś, co byłoby jakąś obrazą strony polskiej” – dodał przedstawiciel opozycji .

Wypowiedzi premiera na temat Polski wywołały dyskusję

Po tym, jak generał rezerwy USA Ben Hodges, przebywający pod koniec lutego na Litwie, oświadczył, że armia polska nie przyjdzie Litwie z pomocą w przypadku wojny, premier Ingrida Šimonytė oświadczyła, że ​​polskie prawo nie przewiduje wcale takiego obowiązku .

„Jestem świadomy pewnych ograniczeń prawnych, które faktycznie istnieją w RP. To nie jest decyzja polityczna na każdym szczeblu czy coś w tym rodzaju. Istnieją bardzo wyraźne ograniczenia prawne i moim zdaniem jest to problem, z którym należy się uporać omawiane na wszystkich poziomach” – powiedział tv3.lt szef rządu.

Wypowiedź premiera wywołała dyskusję w sferze publicznej: krytykowano rząd za niezałatwienie jeszcze formalności prawnych. Inni zwracali uwagę na natowskie zasady obrony zbiorowej i plany obrony regionalnej, stwierdzając, że wypowiedzi I. Šimonytė nie odpowiadają rzeczywistości.

Szef rządu stwierdził później, że został źle zrozumiany. Według I. Šimonytė nigdy nie powiedziała i nie mogła nawet powiedzieć, że sąsiednia Polska nie przyjdzie Litwie z pomocą w przypadku ataku.

Prezydent Gitanas Nausėda zapewnił także, że nie ma żadnych ograniczeń prawnych zezwalających Polakom na wysyłanie żołnierzy na Litwę w przypadku wojny.

„Szkoda, że ​​tak się stało i że spowodowaliśmy nieporozumienie na tej samej płaszczyźnie” – dodał głowa kraju.

Solidarność wojskowa Wilna i Warszawy nie podlega dyskusji – potwierdził premier Polski Donald Tusk, odwiedzając Litwę na początku marca.


Aiken Duartep

"Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *