Wczoraj Seimas usunął z porządku obrad głosowanie za związkami cywilnymi (a więc związkami partnerskimi osób tej samej płci) i dodał je ponownie dziś rano. takie gry. Jak mówi klasyk „kto kłamie, ten kradnie”.
Legalizacja spółki została zatwierdzona po naradzie (a więc jeszcze nie ostateczna) 60 głosami za, przy 52 głosach przeciw i 3 wstrzymujących się. Na 60 głosów za więcej niż połowa (31) to głosy przedstawicieli TS-LKD. Jest to część, która najbardziej zasługuje na zalegalizowanie partnerstwa. Partia Wolności głównie „forsuje” tę sprawę, ale nigdy iw żadnym wypadku nie mogłaby ona zostać przyjęta w tym mandacie bez poparcia większości przedstawicieli TS-LKD. Jeśli partnerstwo zostanie zaakceptowane na Litwie, to tylko głosami TS-LKD.
Za legalizacją spółki głosowało 31 z 42 uczestniczących przedstawicieli TS-LKD. Tyle głosów „za” nie tylko dlatego, że w Sejmie jest zwykle wielu przedstawicieli TS-LKD. Wielu głosuje „za”, bo partnerstwo popiera ¾ ich przedstawicieli. Dla porównania, partnerstwo zostało poparte przez nieco wyższy odsetek głosujących liberałów (80%) i jeszcze niższy odsetek głosujących socjaldemokratów (67%). TS-LKD walczy o miano drugiej najbardziej postępowej (w sensie niszczenia tradycyjnych norm) partii na Litwie.
Warto zauważyć, że TS-LKD został wciągnięty na tę drogę nie tylko przez odrodzenie z nowymi twarzami, gdy młodsze pokolenie jej polityków głosuje na inicjatywy lewicowe. Następuje również przejście od byłych polityków, którzy wielokrotnie głosowali przeciwko związkom jednopłciowym lub innym inicjatywom mającym na celu zmianę norm społecznych, teraz głosują na nich.
Przykłady tego w tym konkretnym głosowaniu: Bilotaitė, Zingeris, Sergejs Jovaiša, Haase, Razma, Anušauskas, Kęstutis Masiulis. Wszyscy mamy swobodę wyboru wyjaśnienia: możemy uwierzyć w historie Rasy Juknevičienė, jak widziała, kiedy była w Brukseli, w Parlamencie Europejskim i zdała sobie sprawę, że wcześniej myliła się w swoich wartościach, możemy również myśleć, że nowe kierownictwo lewicy szybko przebiło się do polityków, którzy zamiast opinii mają instynkt adaptacyjny.
Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz: choć nie jest możliwe zalegalizowanie spółki bez głosów TS-LKD, to możliwe jest, że nawet przy wsparciu TS-LKD głosy za spółką nie będą wystarczyć. Tym razem wystarczyło, bo projekt Raskevicha poparło 6 przedstawicieli partii LSDP i 3 Skvernelisów. To bardzo zabawne widzieć pozornie konserwatywnych ludzi walczących z obecnym rządem o to, by zamiast tego rządziła opozycja. Dwie z trzech największych frakcji opozycyjnych nie mają co najwyżej zdecydowanych poglądów, które odróżniałyby je od Partii Wolności, a LSDP ma generalnie lewicowy program. W obecnym Seimasie po prostu nie ma możliwości zmian.
Może nikt z nas nie ma twardych faktów, ale mamy logikę i prawo jej używać. Z wyborczego punktu widzenia TS-LKD głosowanie na partnerstwo jest bezużyteczne, niezależnie od tego, kiedy te wybory się odbędą. Głosowanie TS-LKD za tym i generalnie wyrażenie zgody na głosowanie w tej sprawie musi być częścią wymiany głosów Partii Wolności i Liberałów. Za czym Partia Wolności i liberałowie będą musieli zagłosować? O reformę podatkową, która niszczy klasę średnią i zagraża nawet podstawowej normie dziedziczenia rodzinnego, o przedterminowe wybory, a może o jedno i drugie? Praktycznie żadna inna kwestia nie mogłaby zdobyć konserwatystów tego głosu.
Legalizacja związków partnerskich na Litwie jest aktem skrajnie niedemokratycznym, bo wszyscy dobrze wiedzą, jaki jest publiczny sprzeciw wobec tej decyzji. Tak, demokracja nie jest dyktaturą większości, a prawa człowieka są ważne. Jednak wyważanie, że istnieje rzekomo prawo człowieka do rodziny homoseksualnej lub że jego nieuznanie jest dyskryminacją, nie ma podstaw: gdyby istniało prawo człowieka do rodziny homoseksualnej, byłoby to obowiązkowym warunkiem członkostwa w UE. Nie o to chodzi.
Międzynarodowe sądy tylko zobowiązują się jakoś uregulować ich stosunek prawny, a nie uznać, że tworzą rodzinę. Dyskryminacja to zatem odmienne traktowanie prawne tych samych rzeczy. Oczywiście nie mówimy o tych samych rzeczach. Społeczeństwo ma więc prawo i obowiązek samo rozstrzygnąć kwestię pojęcia rodziny (związek partnerski jest prawnie równy rodzinie). Opinia społeczna na ten temat jest oczywista, może nawet narastać tendencja dezaprobaty: od czerwca 2022 r. do lutego 2023 r. niekorzystna ocena wspomnianego projektu wzrosła o 68,2%. do 72 proc. Ale tak zwany prawicowy rząd nie dba o to.
Nieustannie podążając za postulatem demokracji i rozumiejąc, że pojęcie rodziny jest normą konstytucyjną, bez względu na głos Sejmu w tej kadencji, konieczne jest przeprowadzenie referendum w sprawie pojęcia rodziny na Litwie z Sejmem lub wyborów prezydenckich i wreszcie odpowiedzieć bez spekulacji, czy na Litwie istnieje mandat narodowy dla tej fundamentalnej zmiany.
TS-LKD wyraźnie zabroniła swoim przedstawicielom poparcia takiego referendum, co najlepiej symbolizuje jej stosunek do narodowości i demokracji. Każdy powinien wyrobić sobie własną opinię i jasno wypowiadać się na ten temat. Nie tylko partie, ale i społeczeństwo.
Wreszcie wiadomością nieporównanie bardziej skandaliczną niż samo głosowanie jest to, że ambasador USA na Litwie publicznie wezwał Litwę do zalegalizowania związków partnerskich. To normalne, że Seimas rozpatruje taką kwestię – takie jest prawo Sejmu. Jednak jest rzeczą absolutnie nienormalną, aby ambasada innego kraju wyjaśniała, co Litwa powinna zrobić w tej sprawie, nawet z pogardliwymi aluzjami do siły kolektywnej obrony.
Zobowiązania NATO w zakresie obronności nie mają nic wspólnego z postawami społecznymi ani prawami rodzinnymi, a próby ich spełnienia to kłamstwa i/lub szantaż. Dziś Biden jest u władzy i ceni zwartą rodzinę. Po wyborach może być zupełnie inaczej. Jakiekolwiek by nie były opinie panujące w Stanach Zjednoczonych, powiązanie zobowiązań obronnych lub woli podporządkowania się polityce i opiniom narodowym tego kraju stworzyłoby bardzo niebezpieczny precedens, który osłabiłby NATO. W porównaniu z Polską takie cyrki się nie odbywają, Polacy są szanowani.
„Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera.”