zdjęcie z albumu autora
Oglądanie meczu eliminacji mistrzostw świata pomiędzy Polską a Argentyną uświadomiło mi, że w dzisiejszych czasach nie ma sensu oczekiwać uwagi w temacie podatków. Chyba, że zastanawiam się jak pomóc naszej reprezentacji grać wśród najlepszych na świecie i czy ulgi podatkowe by pomogły.
Postaram się. Wyobraź sobie, że boisko piłkarskie na stadionie o znaczeniu krajowym jest ograniczone kilkoma mniejszymi boiskami na jednym końcu. Podaje się je małym piłkarzom. Stanowiska te są oddzielone od reszty terenu rowem i ogrodzeniem z drutu.
Budowniczowie ogrodzeń twierdzą, że ogrodzenie ma chronić młodych piłkarzy przed dorosłymi, którzy czasami mocno kopią piłkę. Zdaniem budowniczych tego ogrodzenia nasze dzieci nie są jeszcze gotowe na takie ciosy. Dorośli mogą bawić się i ćwiczyć na większej, choć znacznie zmniejszonej stronie boiska.
Aby dzieci ze szkół podstawowych szybciej dorastały i jeszcze bardziej kochały piłkę nożną, na ich boisku ustawiony jest stół z przekąskami. Posiłki te oferowane są młodym piłkarzom i ich trenerom oraz rodzicom, którzy czasami odbierają swoje pociechy po treningu.
Trenerzy są zaskoczeni, gdy niektórzy z ich uczniów spędzają coraz więcej czasu ćwicząc przy stole z przekąskami, rozmawiając i obserwując, jak dorośli grają w piłkę nożną. Ale co zaskakujące – przy tym stole trenerzy również lubią rozmawiać z rodzicami. Wszyscy pozostają zadowoleni.
Teraz możemy zadać sobie dwa pytania.
Po pierwsze – po której stronie podzielonego boiska piłkarskiego – większego czy mniejszego – czy trenujący sportowcy staną się w przyszłości lepszymi piłkarzami? Po drugie, czy kraj, który gra w piłkę nożną na tak podzielonych boiskach, kiedykolwiek weźmie udział w mistrzostwach świata?
Co wspólnego ma troska o młodych piłkarzy z niedawnym przeglądem przez Bank Światowy (WB) ulg podatkowych dla bardzo małych firm? Wspólnym mianownikiem jest to, że w obu przypadkach uważa się, że wspierając naszych młodych piłkarzy – rozumiemy, raczkujących przedsiębiorców – wyjątkowymi korzyściami, spełnią oczekiwania twórców preferencyjnych warunków i staną się tym, czego oczekiwali i na co liczyli. Staną się świetnymi piłkarzami lub rozwijającymi się firmami.
Na dłuższą metę okazuje się, że nadzieje te nie są przenoszone na tych, w których są pokładane. Młodzi piłkarze, podobnie jak start-upy, reagują na oferowane im zachęty, ale niekoniecznie w sposób, na jaki liczą twórcy zachęt. Czasem – wręcz przeciwnie. Zamiast grać w piłkę nożną, patrzą, jak ćwiczą ci po drugiej stronie płotu, ale niechętnie idą się z nimi bawić. Niektóre tylko dlatego, że po drugiej stronie płotu nie ma darmowych przekąsek.
PB, po przeanalizowaniu danych z deklaracji zysków spółek z ostatnich pięciu lat, stwierdził, że obniżenie podatku dochodowego dla bardzo małych firm nie sprzyja ich rozwojowi. Wręcz przeciwnie, część firm korzystających ze zwolnienia nie wykazuje entuzjazmu do wzrostu, ale utknęła na jednym obrocie: 300 000 euro rocznie.
Niska stawka podatku dochodowego od osób prawnych w wysokości 5%, wprowadzona dla mikroprzedsiębiorstw po Wielkiej Recesji w 2010 r., miała pomóc im w zwiększeniu płynności finansowej, a docelowo pobudzić inwestycje i wzrost. Przy wyborze progu obrotu w wysokości 300 000 euro jako kryterium uprawnienia do świadczenia brano pod uwagę fakt, że banki nie udzielały wówczas kredytów bardzo małym firmom – to był naprawdę zły czas. Nie słyszałem, żeby ktoś kwestionował dobre intencje twórców płaskorzeźby.
Jednak najważniejszego celu tych korzyści – zachęcenia bardzo małych firm do inwestowania i rozwoju – korzyść ta nie pomogła osiągnąć. W rzeczywistości stało się odwrotnie – okazało się, że przewaga skłania te firmy do pozostawania małymi, a nie do wzrostu.
Bliższe spojrzenie ujawnia, dlaczego firmy przestają się rozwijać. Po osiągnięciu tego limitu obrotów i osiągnięciu średniego rocznego zysku osiąganego przez litewskie firmy tej wielkości – około 38 000 euro – akcjonariusze spółki muszą wybrać: pozostać małym i zapłacić podatek od zysku w wysokości 1 900 euro lub, jeśli obrót przekroczy progu zastosowania zwolnienia, do zapłacenia podatku od zysków pomnożonych przez trzy w przyszłym roku. Rabat stwarza zachętę do nie zwiększania obrotów.
Sposób stosowania tej ulgi otworzył trzy opcje dla małych firm. Najciekawszą alternatywą jest podział firmy na kilka mniejszych po osiągnięciu preferencyjnego limitu obrotów. W ten sposób, po podzieleniu przedsiębiorstwa na kilka spółek, ogólny wzrost obrotów został utrzymany bez utraty korzyści podatkowej z zysków. Podział ten urósł z biegiem czasu do tego stopnia, że zwrócił na siebie uwagę instytucji. W 2018 roku ograniczone zostały możliwości korzystania przez spółki kontrolowane przez podmioty powiązane z preferencyjnej stawki podatku dochodowego od osób prawnych.
Druga opcja to nie zwiększanie obrotów. Odmowa opłacalnego dodatkowego zamówienia jest sprzeczna z logiką biznesową. Ale logika biznesu opiera się na logice podatków: w końcu ostatecznym celem nie jest obrót, ale zysk po opodatkowaniu.
Jest wreszcie trzecia opcja: pozwolić firmie iść własną drogą i rosnąć, ale w księgowości prezentować się jako mała. Stwórz widoczność, generując część dochodu „w sposób nieformalny”.
Dane z analizowanych przez PB deklaracji podatkowych od osób prawnych pokazują, że niektóre bardzo małe firmy „stłoczą się” na granicy stosowania preferencyjnej stawki – 300 tys. euro rocznego obrotu. Zatory komunikacyjne oznaczają, że na granicy jest ich więcej niż byłoby, gdyby nie było zewnętrznych czynników wpływających na ten wskaźnik rotacji. Na przykład ulga podatkowa dla osób prawnych. Pierwszym, który kilka lat temu zbadał i opisał to zjawisko był dr Marius Kalanta.
Ile firm jest „zatłoczonych”? Co roku po wprowadzeniu euro około 250-300 litewskich firm skupia się na wspomnianym limicie obrotów. Po 2019 roku, kiedy podział biznesów stracił na znaczeniu, zagęszczenie to jeszcze się nasiliło. W ciągu pięciu lat w „klasterze” zebrało się około 1300 VSE.
Co tracimy? Pod względem utraconych dochodów budżetowych jest to bardzo mało: około 3-5 milionów. EUR za rok niepobranego podatku dochodowego. Oczywiście bez uwzględnienia działań nieformalnych, które skupiają się w „luce” popytu na świadczenia.
Jednak biorąc pod uwagę utracone możliwości biznesowe, które nie są wykorzystywane przez te 1300 przepełnionych firm, pokusa trzymania „wróbla w garści” – preferencyjnego podatku od zysków – jest bardzo silna. Znacznie większą stratą niż kilka milionów niepobranych podatków korporacyjnych jest to, że nowe Teltonika, Vinted czy Nord Security mogły znaleźć się wśród przepełnionych firm. Nigdy się nie dowiemy.
Wiemy jednak, że wypieranie hamuje wzrost produktywności, uniemożliwiając małym firmom inwestowanie i czerpanie korzyści z przedsiębiorstw na większą skalę. Firmy, które się nie rozwijają, nie stają się bardziej konkurencyjne.
Dane pokazują, że zatłoczone firmy są rentowne, a zatem mogą nadal się rozwijać. Potwierdza to prosta logika ekonomiczna: zatłoczenie opłaca się tylko zyskownym firmom, ponieważ dla nierentownych nie ma znaczenia stawka podstawowa: jeśli nie osiągasz zysku, nie ma znaczenia stawka podatku od osób prawnych.
Możemy też przewidywać, że ze względu na rosnącą inflację, w miarę jak coraz więcej firm będzie dochodzić do preferencyjnego limitu obrotów, to zatory będą się tylko zwiększać.
Ulgi podatkowe, które zachęcają przedsiębiorstwa do pozostania małymi, nie są częścią systemu podatkowego sprzyjającego wzrostowi. Jeśli korzyści nie wyświadczają przysługi startupom, należy je usunąć lub przynajmniej złagodzić.
Ustalenia Banku Światowego obejmują bardzo konkretne zwolnienie podatkowe: ulgę podatkową dla bardzo małych firm. Z analizy wynika, jak dobre chęci ratowników przeradzają się w kosztowne konsekwencje. Zachowanie firm na progu ulgi pokazuje, że konsekwencje te okazują się być dokładnym przeciwieństwem tego, na co liczyli ich twórcy.
Z tego studium przypadku wynika bardziej ogólna lekcja dotycząca tego, jak powinien wyglądać prowzrostowy system podatkowy. Korzystny nie tylko dla firm, ale dla wszystkich tych, którzy aktywnie działają i życzą świetlanej przyszłości swojemu krajowi, niezależnie od formy działalności.
Podatki i wynikające z nich korzyści nie tylko tworzą zachęty dla przedsiębiorstw. Osoby o niskich dochodach starają się nie przekraczać granicy dochodów, co prowadzi do utraty świadczeń socjalnych. Zachęty stworzone przez podatki oznaczają, że osoby o niskich dochodach będą otrzymywać część swoich zarobków do kieszeni. Powoduje to również, że osoby samozatrudnione niepotrzebnie narażają na szwank swój majątek osobisty.
Jeśli mówimy o firmach, wspomnijmy również o tych bardzo dużych: spójrzcie na silniki spalinowe opracowane przez producentów samochodów, których emisje gazów cieplarnianych, jakby szczęśliwym trafem, znajdują się właśnie na progu, od którego zaczynają obowiązywać podatki od zanieczyszczeń.
Czy to możliwe, że system podatkowy najbardziej sprzyjający wzrostowi to taki, który nie idzie na żadne ustępstwa?
Autorem komentarza jest Vytautas Adomaitis, kierownik projektu podatkowego Banku Światowego w Agencji Innowacji
Opinia autora niekoniecznie pokrywa się ze stanowiskiem redakcji.
Wybierz firmy i tematy, które Cię interesują – poinformujemy Cię w osobistym biuletynie, gdy tylko zostaną wymienione w „Verslo žinija”, „Sodra”, „Registrų centura” itp. w źródłach.
„Myśliciel. Miłośnik piwa. Miłośnik telewizji. Zombie geek. Żywności ninja. Nieprzejednany gracz. Analityk.”