Spojrzenie na polskie gospodarstwa rolne – Delfi Business

Wraz z podobnymi organizacjami z innych krajów w projekcie uczestniczy także Litewska Służba Doradztwa Rolniczego. Projekt realizowany jest od trzech lat i zakończy się w tym roku. W tym okresie rolnicy mieli i nadal mają możliwość odwiedzania gospodarstw demonstracyjnych objętych projektem, aby podzielić się swoimi doświadczeniami na temat tego, jak żyć z szacunkiem dla środowiska.

Dwanaście gospodarstw demonstracyjnych Baltic Deal utworzono także na Litwie, głównie w regionie przybrzeżnym.

W zeszłym tygodniu dla dziennikarzy z krajów uczestniczących w projekcie zorganizowano wizytę w polskich gospodarstwach rolnych z województw dolnośląskiego i wielkopolskiego. Podczas wyjazdu studyjnego musiałem odwiedzić mieszane i specjalistyczne gospodarstwa rolne, gospodarstwa agroturystyczne, stajnie i odbyć nieoczekiwane spotkania z profesjonalistami i amatorami pracującymi na obszarach wiejskich.

W dzisiejszym artykule będziemy mówić o malejącym znaczeniu hodowli trzody chlewnej i rozwoju przemysłu mleczarskiego w polskim rolnictwie.

Gospodarstwo rolne Zbigniewa Biskupa, zlokalizowane w powiecie Borek Wielkopolski (województwo wielkopolskie), liczące dwa i pół tysiąca mieszkańców, uczestniczy w programie „Baltic Deal”. To jedno z gospodarstw demonstracyjnych, w którym można zdobyć doświadczenie w uprawie pszenicy ozimej i rzepaku ozimego w sposób przyjazny dla środowiska. W sumie rolnik użytkuje 180 ha ziemi, z czego większość jest jego właścicielem, pozostała część jest dzierżawiona.

Grunty rolne są średniej lub dobrej jakości – glina i niewielka powierzchnia glina piaszczysta. Według właściciela plony w jego gospodarstwie pszenicy ozimej wynoszą 7,4 t/ha, a rzepaku ozimego 3,4 t/ha.

– Nawozy mineralne są drogie, staramy się kupować jak najmniej, używamy organicznych. Koncentracja zwierząt gospodarskich na jednostkę powierzchni w naszym regionie jest wyższa niż średnia w Polsce, dlatego maksymalne wykorzystanie nawozów organicznych w produkcji rolnej (potrzeba mniej nawozów mineralnych!) przyczynia się do ochrony przyrody i zapobiegania zanieczyszczeniu wód powierzchniowych chemikaliami. Tak jest taniej i bezpieczniej – wyjaśnił właściciel gospodarstwa.

Na pytanie dziennikarzy, w jaki sposób i z jakich środków przekazywane jest jego doświadczenie do innych gospodarstw, pan Biskup odpowiedział, że robi to z dobrej woli i że formy upowszechniania doświadczeń są różnorodne – począwszy od wykładów, a skończywszy na wycieczkach po gospodarstwach .

Z. Biskup prowadzi rodzinną firmę od 26 lat, a kilka lat temu został laureatem konkursu „Chrońmy Morze Bałtyckie”.

Gospodarstwo ma również doświadczenie w hodowli trzody chlewnej, niestety nie udało nam się zobaczyć tych zwierząt – właściciel pokazał nam jedynie puste wybiegi i warsztat produkcji pasz. Rolnik tłumaczył tę sytuację niekorzystnymi cenami wieprzowiny na obecnym rynku. Ustaliliśmy także, że hodowla trzody chlewnej nie przynosi Polakom dużych zysków w innym gospodarstwie, w którym rolnicy skupili swoją uwagę na produkcji mleka i utrzymywali stado świń hodowlanych w nadziei na lepsze dni.

Danuta i Marek Osuchowie ze wsi Jasne Pole (woj. wielkopolskie) zajmują się hodowlą bydła mlecznego, hodują 85 krów mlecznych, stado liczy 200 sztuk bydła. Zapytana przez zaproszonych dziennikarzy, czy często musieli dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi rolnikami, Danuta zapewniła, że ​​ich rodzinne gospodarstwo nie jest gospodarstwem pokazowym i że po raz pierwszy gościli tak dużą grupę gości.

Dziesięć lat temu młoda rodzina przejęła gospodarstwo rodziców i tak naprawdę rodzice nadal aktywnie angażują się w działalność rolniczą. Początkowo rodzina posiadała 44 hektary ziemi, dziś powierzchnia użytkowa przekracza 100 hektarów. Rolnicy uprawiają tam pszenicę, żyto, kukurydzę, trawy pastewne i inne rośliny uprawne. Wszystko to służy do karmienia zwierząt. Ponieważ oprócz krów w gospodarstwie hoduje się także świnie, ziemia jest niewielka, dlatego rolnicy muszą kupować część paszy.

– Braliśmy udział w programach, gospodarstwo zostało zmodernizowane zgodnie z dzisiejszymi wymogami. Krowy przebywają w gospodarstwie na wolności, doją je w stacjonarnej strefie udojowej, powietrze w gospodarstwie odświeżają aktywne urządzenia wentylacyjne – powiedziała Danuta pokazując gospodarstwo.

Wyniki tej farmy mlecznej są godne pozazdroszczenia – w zeszłym roku od jednej krowy wydojono 10 900 krów. l mleka, podczas gdy średnia krajowa to 7 tys. L. Na pytanie, czy ceny skupu mleka są zadowalające,
D. Osuch powiedział, że za litr mleka dostają teraz nieco ponad 1,40 zł (około 1,20 lt) i że są z tego zadowoleni. Według rolnika produkcja mleka jest obecnie bardziej opłacalna niż hodowla trzody chlewnej.

– Ceny skupu trzody chlewnej znacznie spadły. Aby sprzedać je na korzystniejszych warunkach, rolnicy współpracują w grupach i sprzedają jednocześnie większą ilość – wyjaśnia D. Osuch.

Choć wszystkie budynki produkcyjne zlokalizowane są na wspólnej przestrzeni z domem mieszkalnym, właściciele zapewne nie odczuwają dyskomfortu z powodu bliskości zwierząt, gdyż nasze nosy na podwórku ledwo wyczuły charakterystyczny zapach ze stodoły, a nasze uszy nie usłyszeć muczenie krów. Może gospodarze włożyli wiele wysiłku, zanim przyjechali goście? Wzdłuż alejek z paszą było mnóstwo siana, w oborze cicho brzęczały wentylatory, a krowy z ciekawością interesowały się gośćmi i ich aparatami.

To nie przypadek, że zabrano nas do folwarku Jasne Pole: sądząc po ubiegłorocznych wynikach produkcyjnych, rolnicy ci zasłużyli na miano „Rolnika Roku”. Gospodarstwo to jest atrakcyjne nie tylko pod względem produkcyjnym. Przekupiło nas także dobrze zorganizowane otoczenie, składowane pod dachem maszyny rolnicze, harmonijne sąsiedztwo produkcji i zamieszkania.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2012 roku na koniec roku pogłowie trzody chlewnej w kraju nieznacznie przekroczyło 11 mln, czyli o około 2 miliony mniej niż rok wcześniej (spadek o 14,8%). Od 2006 roku, kiedy w Polsce odnotowano wzrost pogłowia świń o 19 mln, liczba ta systematycznie maleje. Karol Bujoczek, redaktor naczelny magazynu Top Agrar Polska, który spotkał się z kolegami z zagranicy, nazwał go najważniejszym problemem polskiego rolnictwa ostatnich lat, dla którego nie znaleziono dotychczas rozwiązania.

Taka redukcja pogłowia trzody chlewnej mogła jedynie wpłynąć na cenę wieprzowiny. W ubiegłym roku średnia cena płacona rolnikom za kilogram żywej wagi wyniosła 5,4 zł (około 4,5 l), czyli o około jedną piątą więcej niż w 2011 r. Jednak w grudniu ubiegłego roku ceny wieprzowiny spadły jeszcze bardziej.

Polaków, podobnie jak Litwinów, w tym roku niepokoi inny problem: koniec wiosny. Chociaż w dni, które odwiedziliśmy, temperatury we Wrocławiu i Poznaniu sięgały 20 stopni, zdaniem mieszkańców wiosna spóźnia się co najmniej od dwóch do trzech tygodni, co nieuchronnie opóźnia wszelkie prace rolnicze. Z. Biskup oraz D. i M. Osuch oświadczyli, że nie mogą nawozić pól, a tym bardziej siać jare.

Podczas naszej dwudniowej wizyty w polskich gospodarstwach tylko kilka razy widzieliśmy wytrząsacze nawozów pracujące na polach. Tak więc w zeszłym tygodniu południowo-zachodnie województwa naszej sąsiedniej Polski ledwo rozpoczęły prace na polach, roztopiony śnieg w większości gleb odsłonił po prostu bruzdy jesiennej orki i upraw ozimych, ale głębsze upały jeszcze nie przedostały się do środka. Dziś oczywiście sytuacja już się zmieniła.

Marek Krysztoforski, jeden z pracowników tamtejszego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Brwinowie, powiedział, że tak późnej wiosny dawno nie było.

– Zimą w pobliżu gospodarstw gromadzą się duże ilości obornika, rolnicy chcieliby zacząć wywozić go na pola, ale warunki naturalne nie wszędzie pozwalają na to. Późną wiosną skróci się także okres wegetacji roślin. Jaki wpływ będzie to miało na przyszłe zbiory, nikt dziś nie jest w stanie powiedzieć – uważa pan Krysztoforski.

Podobnie jak na Litwie, polscy rolnicy hodują nie tylko świnie, krowy czy rośliny. Organizatorzy „Porozumienia Bałtyckiego” zabrali dziennikarzy ze Szwecji, Finlandii, Estonii, Łotwy i Litwy do stadniny koni, gospodarstwa agroturystycznego i winnicy. Wrażenia stamtąd to już inna historia.

Dena Huxleye

„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *