Chociaż Aleksandrowi Flemingowi przypisuje się uratowanie życia brytyjskiego premiera Winstona Churchilla, odkrywca penicyliny wielokrotnie temu zaprzeczał. Fot. Wikipedia.org.
Odkrywca antybiotyków był siódmym z ośmiorga dzieci w szkockiej rodzinie rolniczej. Już w dzieciństwie ujawniły się jego legendarne zaburzenia. Aleksander przynosił do domu martwe owady, liście, kamienie i tym podobne „eksponaty” z pola i rozrzucał je po całym domu. Ale to był dopiero początek.
Mówi się, że ojciec przyszłego naukowca wyciągnął z bagna chłopca, syna lorda, więc w podzięce pan zapłacił za edukację Aleksandra. A później Aleksander ponownie uratował syna lorda swoją odkrytą penicyliną, kiedy zachorował w Tunezji podczas drugiej wojny światowej. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill został uratowany…
„Nie uratowałem życia Winstonowi Churchillowi!” – powiedział kilka razy Alexander Fleming.
w 1943 roku Winston Churchill naprawdę poważnie zachorował, ale leczono go nie antybiotykami, ale sulfanilamidami. Jednak sulfanilamidy odkryto w niemieckim laboratorium „Bayera”, więc mówienie ludziom, że brytyjski premier został uratowany przez „wrogie narkotyki”, było niepatriotyczne. Jednak niektórzy biografowie A. Fleming nadal przedstawia ten mit jako prawdę.
W 1901 roku Aleksander zapisał się na kursy medyczne w St. Mary’s Hospital – najbardziej elitarnej klinice, w której do dziś leczą się miliarderzy i członkowie rodziny królewskiej. Chłopak z biednej rodziny nie może się tam uczyć. Dlatego historia o tym, że Aleksander postanowił udać się do kliniki na naukę zaraz po grze w piłkę wodną z miejscowymi studentami, jest prawdopodobnie kolejną legendą.
Mówi się też, że jego brat, okulista, popchnął Aleksandra w stronę medycyny. Ale skąd w ogóle miał pieniądze na studia? Biografowie powtarzają dwie wersje: albo Aleksander odziedziczył 250 książek, albo zdobył stypendium. Ale w 1906 r. A. Fleming otrzymał także stypendium na Uniwersytecie Londyńskim. Czy nie ma wielu szczęśliwych zbiegów okoliczności?
Nie wiadomo też, dlaczego A. Fleming zainteresował się bakteriologią. Początkowo studiował chirurgię z wielkim sukcesem, ale później przeniósł się do laboratorium bakteriologa Almrotha Wrighta w St. Mary’s Hospital. Nawiasem mówiąc, wiele lat później, kiedy laboratorium stało się już instytutem, kierował nim profesor A. Fleming. Nawet po ostatecznym zdecydowaniu się na dziedzinę działalności nadal próbował czegoś nowego, na przykład opracowywania sprzętu do diagnostyki kiły.
Nie był też fanatykiem bakteriologii: od 1900 roku Aleksander aktywnie uczył się strzelać, opanował podstawy chirurgii polowej i anatomii patologicznej, więc był dobrze przygotowany do wybuchu I wojny światowej. A. Fleming był kapitanem służby zdrowia we Francji, gdzie został nagrodzony za swoje męstwo. Ale nie zaniedbywał też nauki: kasyno Boulones stworzyło laboratorium medycyny wojskowej z A. Raitem. Jedno z ich najważniejszych odkryć było dość niespodziewane: wbrew temu, w co wierzy wielu chirurgów, środki antyseptyczne wcale nie są panaceum na ochronę ran przed infekcją.
Po wojnie A. Fleming wrócił do swojego rodzimego laboratorium i już w 1929 roku w „Experimental Laboratory Journal” ukazał się jego artykuł o odkryciu penicyliny. Początkowo niewiele osób zwracało na to uwagę, chociaż naukowcy z wielu krajów pracowali w tym kierunku i wkrótce i tak odkryto antybiotyki. Może świat naukowy po prostu nie traktował A. Fleminga poważnie?
Wystarczy przypomnieć sobie historię jego odkrycia. w 1922 roku Aleksander… wetknął nos w szalkę Petriego z kulturą drobnoustrojów i odkrył, że enzym w wydzielinie z nosa – nazwał go lizozymem – może zniszczyć te drobnoustroje. Tak więc początkowy impuls do eksperymentu nadała straszna nieczystość naukowca. Niewielu odważyło się wejść do jego laboratorium: wszędzie walały się brudne fiolki, a jeśli ktoś usiadł na krześle, mógł się nakłuć strzykawką lub lancetem. W każdym razie dokonano sensacyjnego odkrycia.
w 1928 roku A. Fleming, zmęczony badaniem gronkowców, postanowił zrobić sobie krótkie wakacje i jak zwykle wyszedł, zostawiając bałagan w laboratorium. Kiedy wrócił kilka dni później, stwierdził, że brudna szalka Petriego spleśniała, a kolonie gronkowców obumarły. Wkrótce A. Fleming wyizolował substancję czynną i nazwał ją penicyliną. Później A. Fleming powie: „Kiedy obudziłem się o świcie 28 września 1928 r., oczywiście nie miałem zamiaru rewolucjonizować medycyny moim odkryciem pierwszego na świecie antybiotyku lub środka bakteriobójczego. „I od razu dodać:” Ale myślę, że właśnie to zrobiłem.
Z jednej strony zdał sobie sprawę, że zaszczyt odkrycia nie należy tylko do niego. Z drugiej strony nie sprzeciwiał się wywyższaniu jego imienia. Swoją ogromną popularność nazwał „mitem flamandzkim”, ale nie zrezygnował z 25 tytułów honorowych, 26 medali, 18 nagród, 13 innych odznaczeń, członkostwa honorowego 89 akademii i innych towarzystw naukowych, a także z tytułu rycerskiego w 1944 roku.
„Dla walki z faszyzmem i wyzwolenia Francji zrobił więcej niż kilka dywizji”, pisały francuskie gazety o A. Flamand. W rzeczywistości podczas II wojny światowej penicylina uratowała dziesiątki tysięcy rannych. Ale to nie Fleming stworzył lek – został on stworzony przez farmakologa Howarda Floreya (Howard Florey) wraz z biochemikami Ernstem Chainem (Ernst Chain) i Normanem Heatleyem (Norman Heatley), których prace zostały sfinansowane przez rządy USA i Wielkiej Brytanii .
A masową produkcję pierwszego antybiotyku rozpoczęły firmy amerykańskie. Za to H. Floris i E. Chein wraz z A. Flemingiem zdobyli Nagrodę Nobla. N. Hitlis premii nie otrzymał: zgodnie z regulaminem może ona zostać podzielona między maksymalnie trzy osoby.
Dziś muzea i instytuty, plac w Pradze, krater na Księżycu noszą imię A. Flamand. To jemu matadorzy, uratowani przez penicylinę, wznieśli pomnik w Madrycie. A. Fleming jest przedstawiony na banknocie 5-funtowym, magazyn Time wymienia go jako jednego ze stu najbardziej wpływowych ludzi XX wieku, ale jest mało prawdopodobne, aby ten kult został zapoczątkowany przez samego naukowca – d inni wyraźnie podjęli wysiłek Tutaj. Na przykład jego druga żona.
A. Fleming ożenił się po raz pierwszy w 1915 roku. Irlandzka pielęgniarka Sarah McElroy ze szpitala St. Mary’s. Ich syn Robert również został lekarzem. A w 1953 roku szanowny, zasłużony i stary wdowiec Sir Alexander ożenił się z Greczynką, Amalią Koutsouri-Voureks, która była o 31 lat młodsza. Z wykształcenia była bakteriologiem, ale zasłynęła głównie z działalności na rzecz ochrony praw człowieka w różnych organizacjach międzynarodowych. Owdowiała dwa lata po ślubie (naukowiec zmarł na atak serca w 1955 roku w wieku 73 lat), Amalia została dyrektorem Fundacji Aleksandra Fleminga.
A najbardziej tajemniczą częścią biografii naukowca jest masoneria. Kilka linijek udostępnionego publicznie dokumentu wskazuje, że był najpierw członkiem loży „Gailestingum”, a następnie należał do loży „Najświętszej Maryi”. Od 1942 A. Fleming – Rycerz Kadosz Wielkiej Loży Anglii. Jest to trzydziesty stopień święceń w rycie szkockim. Powyżej – tylko trzy stopnie. Tak wysoką pozycję można było osiągnąć jedynie dzięki szczególnym zasługom. Ale które dokładnie – nikt nie spieszy się z poinformowaniem ogółu społeczeństwa.
Nie zgadzam się – porozmawiajmy o tym!
Żadnych obraźliwych komentarzy, ale niegrzeczne komentarze będą automatycznie usuwane bez przeprosin.
Respublika.lt zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy wulgarnych, niegrzecznych, nie na temat, podpisanych cudzym nazwiskiem, sprzecznych z prawem, propagujących spam lub nawołujących do przestępstw. Jeśli nawołujesz do przemocy, nienawiści rasowej, narodowej, religijnej lub innej, Twoje słowa mogą po odlocie jak wróbel zamienić się w byka o wadze tony – na żądanie udostępnimy Twoje dane służbom specjalnym Litwy.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.