Renesans witraży w epoce cyfrowej: twórczość artysty G. Kvietinskaitė

„Byłabym szczęśliwa, gdybym uwieczniła pamięć o królowej Elżbiecie II” — mówi artystka Guoda Kvietinskaitė, która tworzy mniej popularne selfie dla współczesnego widza i publikuje je w mediach społecznościowych, zarówno poważnie, jak i żartobliwie. Twarz królowej nie byłaby pierwszą w jej kolekcji portretów – artystka uwieczniła już Fridę Kahlo, Salvadora Dali, Žemaitė i inne kultowe postacie w oryginalny sposób.

Guoda, która od ponad dziesięciu lat mieszka w Londynie, tworzy witraże, które fascynują miłośników sztuki szklarskiej na Litwie iw Wielkiej Brytanii. Być może pragnienie Guody, by uwiecznić monarchę, nie jest tak odległe – G. Kvietinskaite zdołał wygrać prestiżowy konkurs Stevensa na architektoniczne witraże, którego sukces inspiruje do tworzenia nowych kreatywnych projektów.

„Zawsze podziwiałem tradycyjne witraże, ich technikę i historię. Chcę przyczynić się do odrodzenia tego rzemiosła. Chcę, aby witraże kojarzyły się ludziom z czymś więcej niż tylko sakralnym otoczeniem kościoła. Chcę, aby odkrywali to, patrząc przez pryzmat sztuki współczesnej” – zachęca artysta.

Zgodziła się opowiedzieć o życiu w megalopolis, Kownie, marzeniach io uroku witraży odkrytych na nowo przez młodych widzów.

Zna właściwości szkła

Guoda mówi, że od dziecka czuła magię szkła. „Doskonale pamiętam odbijające się w oknach cerkwi refleksy barw witraży, ich grę ze światłem słonecznym w oknach” – artysta wspomina romantyczny obraz, który zaczął poznawać mniej figlarny charakter szkło lepsze dopiero po ukończeniu szkoły i wybraniu na studia plastikowego szkła dekoracyjnego.

Studiując na wydziale Justinasa Vienožinskisa dawnego Kolegium Kowieńskiego, musiała próbować różnych technik sztuki szklarskiej, przez pewien czas zdobywać doświadczenie w Turcji, słynącej z tradycji rzemiosła szklarskiego, i przekonała się, że szkło jest produktem magicznym, a raczej kapryśny materiał.

„W czasie studiów miałem do czynienia z różnymi technikami szklarskimi – dmuchaniem, odlewaniem, a nawet wykonywaniem naszyjników. Kiedy wróciłem ze studiów w ramach wymiany studenckiej, zdałem sobie sprawę, że to właśnie witraże interesują mnie najbardziej” , wspomina Guoda i bardzo prosto opowiada o narodzinach witraży.

Tafle szkła są cięte za pomocą noża, a następnie w razie potrzeby wycięte części są malowane specjalną farbą i „pieczone” w piecu.

Według niej wszystko zaczyna się od szkicu ołówkiem lub komputerem, potem dopracowany finalny projekt przenoszony jest na kartkę papieru: „Kiedy mamy już pożądany projekt, rysujemy wiodące linie, w których powinny łączyć się części w szkle. Taki rysunek -rysunek staje się projektem, według którego wycinane są niezbędne tafle szkła.”

Guoda opisuje zwykły proces tworzenia witrażu: arkusze szkła są cięte rysikiem, a następnie, jeśli to konieczne, wycięte części są traktowane specjalnymi farbami i „pieczone” w piekarniku. Na koniec malowane i poddane obróbce cieplnej elementy są łączone za pomocą ołowianych pasków. „Następnie spawamy, cementujemy i instalujemy”, mówią, chociaż proces jest długi, powolny i wymaga umiejętności.

Kreatywne objazdy

Dziewczyna, która nigdy nie bała się trudności, postanowiła stworzyć swój dyplom w technice witrażu. Z pomocą artystów A. Rimkevičiusa i D. Dirsytė stworzyła dyptyk. Prace nie pozostały niezauważone – wraz z dyplomem młody artysta otrzymał także Nagrodę im. Juoza Zikarsa.

Filmowiec Jonas Mekas./ Zdjęcie z archiwum osobistego G. Kvietinskaitė.

Jednak pierwsze przeglądy na Litwie nie zapewniały komfortowych warunków twórczych i nie pozwalały zarobić na chleb powszedni. Guoda, jak wielu młodych ludzi, po studiach zwróciła się do Londynu w poszukiwaniu nowych możliwości. Tutaj zajmowała różne stanowiska, aż w końcu ugruntowała swoją pozycję w dziedzinie pedagogiki.

„Można malować w pokoju, w mieszkaniu, ale praca ze szkłem nie jest taka. Produkcja witraży wymaga dobrych warunków i osobnych pomieszczeń” – tłumaczy.

Artystka mówi, że szkło wróciło z pełną mocą do jej twórczego życia pięć lat temu, kiedy w końcu udało jej się znaleźć odpowiednią pracownię i podobnie myślących ludzi. Na razie wynajmuje przestrzeń kreatywną z artystą szkła z Polski, czasami podejmują się wspólnej realizacji wspólnych pomysłów: „Większe witraże to już praca zespołowa, a nie indywidualna. Pracując po kolei, wszystko to może trwa rok. Jeśli jest duet, jeden może ciąć elementy szklane, drugi – jak je pomalować. Wtedy zaczyna się montaż w całości.”

Odkrywszy odpowiednie warunki, ponad dwa lata temu Guoda odważył się spróbować swoich sił w międzynarodowym konkursie szkła architektonicznego „Stevens Competinion”. Każdy z jego uczestników jest odpowiedzialny za przedstawienie projektu dzieła ze szkła, uszczegółowienie koncepcji projektowej oraz przygotowanie artystycznego i technicznego opisu realizacji.

Goda zainteresowała się możliwościami konkursu: jednym z nich jest stworzenie obiektu o publicznym przeznaczeniu i wyeksponowanie go w odpowiedniej przestrzeni, a drugim stworzenie przez zwycięzcę dzieła o solidnej rozpiętości skrzydeł w prawdziwym budynku . Nie jest tajemnicą, że użyte materiały i praca wykonana przy dużym witrażu to kosztowna przyjemność, dlatego niezwykle rzadko zdarza się, aby takie prace finansować z własnych środków.

Guoda miała szansę wystartować w konkursie po raz drugi – wygrała w zeszłym roku. Dzieło litewskiej artystki zdobi już jedno z prestiżowych londyńskich żeńskich szkół średnich. „Na początku bałam się, że nie uda mi się odnieść zwycięstwa ze względu na duże gabaryty. Moja praca miała 2,5 m długości i 2 m szerokości. Ale dziś mogę powiedzieć: najważniejsze to zacząć robić, wszystko inne ułoży się w tym procesie”.

Według Guody udział w konkursach na podobnym poziomie nie ogranicza swobody twórczej. „Chociaż przedstawiają temat, to od samego artysty zależy, w jaki sposób będzie mógł odzwierciedlić go w swojej pracy” – mówi.

Tradycje i nowości

Obecnie Guoda pracuje nad solidnym zleceniem – cykl jego witraży zawiśnie w prestiżowym hotelu Hilton w Estonii.

Według niej, w dzisiejszym świecie, ze względu na praktyczne zastosowanie we wnętrzach prywatnych, najbardziej popularne są witraże cienkie, łączone ołowianymi paskami, których optymalna szerokość dochodzi do 1,5m. Witraże o większym formacie powstają niezwykle rzadko, gdyż istnieją techniczne bariery realizacji w środowisku. Okazuje się, że cement służy do tworzenia większych i grubszych witraży, ale sprawia, że ​​sam produkt szklany jest znacznie cięższy.

Zdarza się, że większa waga okien lub innych przeszklonych elementów jest zabroniona ze względu na specyfikę techniczną konkretnego budynku. W tym przypadku produkty są tworzone według różnych alternatyw: wzory szkła są piaskowane, emalia jest nakładana na pełny wzór szkła, nakładana jest laminacja pigmentowana lub po prostu naklejane są specjalne folie.

Guoda widzi, że wymienione alternatywne metody mogą czasami być dalekie od tradycyjnych witraży. Ona, jak wielu twórców, ma retoryczne pytanie: czy jeszcze można to nazwać sztuką? Cieszy się jednak, że sztuka witrażu nie jest spychana na margines:

W dzisiejszym świecie witraże stają się coraz częstszym wyborem architektów i projektantów wnętrz.

„Chociaż nisza witrażowa jest dość wąska, cieszę się, że interesuje się nią coraz więcej osób. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach witraż przeżywa prawdziwy renesans – o tym decydują gusty architektów, projektantów wnętrz i sami klienci Ludzie chcą innowacji. Powiedziałbym, że w tym zatłoczonym świecie znów modne stało się posiadanie przedmiotu, który nie powstał w ciągu jednego dnia w nowoczesnym środowisku.

Subtelne różnice

Według niej w porównaniu z Litwą zapotrzebowanie na tradycyjnych mistrzów witraży w Wielkiej Brytanii jest znacznie większe, a mistrzowie, którzy potrafią pracować w tradycyjny sposób, są szczególnie cenieni.

Autoportret./ Zdjęcie z archiwum osobistego G. Kvietskaitė.

„Sytuację tłumaczy fakt, że budowli z czasów królowej Wiktorii jest bardzo dużo. Są tu szeroko rozpowszechnione, cenione i zachowane, osobliwością tych domów jest dekoracja wejść na paradę witrażami po dobry wiek od tego czasu, te zniszczone przez czas obiekty musiały zostać odnowione, więc zapotrzebowanie na renowację witraży jest tu znacznie większe” – wyjaśnia artysta.

W Wielkiej Brytanii, zdaniem rozmówcy, obowiązują surowe normy dotyczące dziedzictwa kulturowego, nawet ktoś, kto kupił dom wolnostojący w stylu wiktoriańskim, nie może dowolnie wymieniać okien. Różni się nowoczesną architekturą, tutaj jest dużo więcej swobody.

„Masz rację, że witraż to nie jest tania przyjemność, jak każde inne dzieło sztuki. To jednak kwestia względna. Na Litwie nigdy nie było tak popularne jak w krajach. Dopiero w dzisiejszym świecie witraż jest stopniowo staje się coraz częstszym wyborem architektów i projektantów wnętrz – wyjaśnia artysta.

Z Londynu do Kowna

Choć Guoda od wielu lat nie mieszka na Litwie, nie cierpi na chorobę niedoceniania miejsca pochodzenia. Według niej, choć kosmopolityczny Londyn kusi, łatwo się znudzić takim tłumem, w którym każdy stara się wyrazić siebie w jak najbardziej oryginalny sposób.

Szklarz, który zeszłego lata spędził dużo czasu w rodzinnym Kownie, był pod wrażeniem inicjatyw programu „Kowno – Europejska Stolica Kultury 2022”, w którym w najbardziej nieoczekiwany sposób zmaterializowały się pomysły artystów litewskich i zagranicznych . spacje. „Wszystkiego było zaskakująco dużo: od interaktywnych gier i instalacji po wystawy, filmy, spektakle, spektakle – trzeba było tylko umieć wybrać według własnego gustu” – wspomina zachwycona artystka.

Guoda uważa swoje rodzinne miasto za godne szacunku: „Kowno jest otwarte na kulturalne i artystyczne innowacje. Wierzę, że artyści, którzy wracają z zagranicy lub właśnie wrócili, wnoszą wartościowe, nowe pomysły, które mogą przydać się naszemu miastu. Artystę, który występuje publicznie w Kownie, naprawdę można usłyszeć i docenić”.

Sama artystka byłaby zachwycona mogąc wystawić swoje prace w Kownie: „Chcę upublicznić swoje dzieła, dlatego myślę o zorganizowaniu w najbliższym czasie indywidualnej wystawy moich prac. Jest ich wystarczająco dużo, aby tak się stało”.

Na koniec wywiadu, zapytany, czego życzyłby tym, którzy płoną miłością do szkła (czy to do oglądania, czy do tworzenia), Guoda powiedział: lub na świeżym powietrzu”. Zakochajmy się na nowo w witrażu, bo cieszył naszych przodków swoją trwałością i wrażeniem przez wieki. Nie pozwólmy jej wyginąć i odkryjmy tę wspaniałą sztukę w naszym współczesnym świecie”.

Zdjęcie z archiwum osobistego G. Kvietskaitė

Becket Edwardsone

„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *