Przyjrzyjmy się komentarzom Zełenskiego na temat incydentu w Polsce: nie do końca się myli

Instytut Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego (ZOBACZ TSPMI) dyrektor Margarita Sešelgyte powiedział, że wypowiedzi prezydenta Ukrainy można uznać za akt komunikacji strategicznej.

„Być może możemy tutaj tylko spekulować, dlaczego tak jest. Jednym z powodów może być to, że w tej wojnie Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest dość dokładnym komunikatorem. A wiadomość, że ukraińska rakieta zabiła dwie osoby z sojuszników, jednego z głównych zwolenników, nie jest zbyt dobrą wiadomością. Oto jedna rzecz.

Druga sprawa, że ​​nie do końca się myli, bo Ukraina nie wystrzeliła samowolnie tej rakiety w stronę Polski, tylko próbowała się bronić. Wydaje mi się, że jest to bardziej strategiczna akcja komunikacyjna” – powiedział dyrektor VU TSPMI w programie radiowym Žiniai.

Według niej trajektoria pocisku, który uderzył w polską osadę graniczną, była śledzona i nie pochodziła z Rosji.

„Oczywiście, istnieje wiele spekulacji na ten temat NATO spróbuj się wycofać, nie przypisywać tego ataku Rosji, bo wtedy trzeba będzie działać, ale wydaje mi się, że najbardziej przekonująca jest wersja z tego powodu różne szczegóły są brane pod uwagę w trakcie śledztwa. A jednym z nich jest to, że działają systemy monitorowania powietrza.

A ta rakieta, jej trajektoria została ustalona. I nie ma dowodów na to, że pochodziła z Rosji. Ta wersja wydaje mi się dość przekonująca” – powiedziała Šešelgytė.

Analityk Polityki Mariusz Laurinavicius W audycji radiowej „Wywiad Actualusis” mówił, że na Ukrainie trwa wojna, że ​​ludzie giną tam z powodu rosyjskich ataków. Ale Zachód musi również wziąć na siebie pewną odpowiedzialność za to, że nie powstrzymywał Rosji, kiedy mógł.

„To, co powinniśmy uznać, także na Litwie, choć nasza pozycja jest jeszcze kilka kroków przed wieloma zachodnimi sojusznikami, (…) to, co dzieje się teraz na Ukrainie, nie tylko z powodu wojny, ale dlatego, że Zachód nie powstrzymał Rosja, kiedy naprawdę można było to zrobić, jest winą Zachodu, przynajmniej częściowo, nie mówiąc już o oczywistej winie Rosji.

Ale mówiąc o tych masowych atakach rakietowych, przypomnijmy sobie marcową Litwę, kiedy ustępująca przywódczyni kraju Dalia Grybauskaitė, a nie ktoś inny, zamieściła na Facebooku swoje oświadczenie, w którym wezwała Zachód do działania. Również w tym czasie toczyła się dyskusja na temat tej samej obrony przeciwlotniczej, o której mówimy teraz. A jaka była reakcja na Litwie? Następnie zaatakowano D. Grybauskaitė” – wspomina komentator polityczny M. Laurinavičius.



Zgodził się również z panem Šešelgytą, że Ukraina i jej prezydent W. Zełenski próbują osiągnąć dwie rzeczy za pomocą obecnego komunikatu.

„Pierwszy to większe wsparcie dla obrony przeciwlotniczej Ukrainy. A drugi to czego naprawdę chcą, zwłaszcza ostatnio, po różnego rodzaju plotkach o próbach zaoferowania Rosji rokowań, nikt na Zachodzie nie zmusi ich do zaakceptowania jakichś rodzaj warunków negocjacyjnych i właśnie ta komunikacja w przestrzeni publicznej się do tego przyczynia” – zapewnił komentator polityczny M. Laurinavičius.

Mówiąc o obronie powietrznej Ukrainy, komentator polityczny przypomniał, że w marcu Sejm przyjął specjalną rezolucję w sprawie obrony powietrznej Ukrainy.

„A tak naprawdę, jak i my, przywódcy litewskiej dyplomacji, w zasadzie nawet nie zastosowaliśmy się do tej uchwały Sejmu, a już na pewno nic Litwa wtedy nie dotarł. Teraz Ukraina już otrzymuje tę obronę powietrzną, to nie wystarczy. Dlatego gdyby na Polskę nie spadł jakiś rosyjski pocisk, to najwyraźniej do tej sytuacji też by nie doszło. (…) Mówię o naszej zbiorowej winie za to, co się teraz dzieje. Musimy wziąć winę na siebie, a następnie zrozumieć, dlaczego Ukraina to robi” – powiedział politolog M. Laurinavicius w programie informacyjnym „Actualusis Intervius”.

Dyrektor VU TSPMI, pan Šešelgytė, powiedział, że magazyny w krajach zachodnich są w połowie puste i być może będą musieli wybrać, co będą przechowywać – kraje NATO czy Ukraina.

„W tym przypadku reakcja jest wyważona. Mnie jednak bardziej interesują dalsze kroki. Bo jak już wspomniałem, obrona powietrzna w tym rejonie jest dziurawa. Może powinniśmy zacząć od ochrony terytorium NATO, ale także Ukraina. Tu pojawiają się kwestie moralne, kiedy ginie bardzo dużo ludzi, i kwestia ekonomiczna – infrastruktura, którą trzeba będzie odbudować.

Aby tego uniknąć, prawdopodobnie konieczne jest wyposażenie Ukrainy w więcej systemów, które pozwoliłyby Ukrainie zapewnić lepszą obronę powietrzną. Jedynym problemem jest tutaj to, że wojna trwa już ponad dobę, a magazyny są w połowie puste – więc musisz wybrać, co chcesz chronić – NATO lub Ukrainę. I będzie bardzo poważny dylemat”, przewiduje pan Šešelgytė, dyrektor VU TSPMI.

Według niej przypadkowy upadek rakiety w Polsce pokazuje, że nawet takim atakom robi się dużo szumu.

„Oczywiście, ludziom jest przykro. Wtedy zdolności wojskowe NATO zaczną być kwestionowane. Zobaczymy, jakie inne decyzje zostaną podjęte w tej sprawie” – powiedziała Šešelgytė w radiu Žiniai.

Becket Edwardsone

„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *