W poniedziałek wieczorem Rosja przeprowadziła zakrojony na szeroką skalę atak powietrzny na Ukrainę, którego celem były głównie jej infrastruktura energetyczna i obszary przygraniczne z Polską.
Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej, że w tym czasie co najmniej trzy stacje radarowe potwierdziły, że obiekt wszedł na terytorium Polski, ale zniknął z radarów po przebyciu około 25 km nad Polską.
Klisz powiedział też, że „z charakterystyki obiektu jasno wynika, że nie jest to rakieta ani rakieta hipersoniczna, balistyczna czy kierowana”. Według generała był to prawdopodobnie dron.
Dodał, że obiekt prawdopodobnie nadal znajduje się na terenie Polski, choć nie wykluczył też, że mógł opuścić teren Polski.
Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych RP DORSZ poinformowało w czwartek, że od poniedziałku prowadzi poszukiwania z udziałem żołnierzy, Wojsk Obrony Terytorialnej, jednostek kawalerii i drona. W sumie zbadano już 78 kilometrów kwadratowych terytorium.
„Śmigłowce wojskowe przeszukały cały obszar ewentualnego upadku obiektu – nic nie znaleziono. Obecnie trwa szczegółowa analiza zdjęć satelitarnych zidentyfikowanego obszaru” – poinformował DORSZ.
Dodano także, że pan Kliszas podjął decyzję o zawieszeniu poszukiwań powietrznych i ograniczeniu się do działań naziemnych do 2 września. Żołnierzom będą pomagać policjanci konni i członkowie Związku Łowców Polskich.
„Certyfikowany fan sieci. Przedsiębiorca. Entuzjasta muzyki. Introwertyk. Student. Zły pisarz.”