Rząd koalicyjny, który doszedł do władzy rok temu, zmienił szereg posłów do krajów na całym świecie, z których znaczna część została mianowana przez poprzedni nacjonalistyczny rząd.
Ze swojej strony Duda, zagorzały zwolennik poprzedniej administracji, której kadencja kończy się za niecałe 300 dni, potępił te odwołania jako „manipulacje” ze strony obecnego rządu.
„Potrzebujemy ambasadora w Izraelu” – powiedział w piątek dziennikarzom minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie.
A dzień wcześniej premier Donald Tusk nazwał prezydenta „całkowicie nieodpowiedzialnym”, ponieważ „blokuje nominację ambasadorów w takich krajach jak Stany Zjednoczone, Izrael, Ukraina czy NATO”.
„Bezpieczeństwo Panie Prezydencie!” – napisał D. Tusk na platformie „X”.
A. Duda odpowiedział na tym samym portalu społecznościowym, że rząd nie może odwołać ambasadorów Warszawy w Stanach Zjednoczonych i na Ukrainie, ponieważ „takie prawo ma tylko Prezydent RP”.
Zgodnie z polskim prawem odpowiedzialność za politykę zagraniczną spoczywa na rządzie.
Rząd i prezydent mają jednak własną interpretację przepisów prawnych określających ich „współpracę”, a także formalne uprawnienia prezydenta w zakresie powoływania i odwoływania ambasadorów „na wniosek Ministra Spraw Zagranicznych za zgodą premiera”. „.
Spór ten jest jednym z wielu, które zdradzają skomplikowaną komunikację polskiego rządu z głową państwa.
Rząd Tuska często zarzuca konserwatywnej głowie państwa blokowanie ważnych reform, szczególnie w sprawach wymiaru sprawiedliwości i praw kobiet.
„Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera.”