Polski bohater, który pokonał mistrzów, był zaskoczony: „Jesteśmy Kopciuszkiem tego turnieju”

Po przegranej w fazie grupowej różnicą 30 punktów z Finlandią i Serbią, ale pokonaniu Holandii, Czech i Izraela, Polacy musieli w niedzielę spakować walizki i wracać do domu.

Nie byli uważani za faworytów w 1/8 finału z Ukrainą, ale odnieśli zwycięstwo 94-86 i po raz pierwszy od 1997 roku awansowali do ćwierćfinału.

Ale to nie koniec Polaków. W ćwierćfinale w pierwszej połowie mieli 23-punktową przewagę nad obrońcą tytułu Słowenią, w trzeciej kwarcie stracili prowadzenie, a nawet stracili 4 punkty, ale ostatecznie odnieśli historyczne zwycięstwo 90-87 i byli pierwszą szansą na zwycięstwo półfinale mistrzostw Europy od 1971 roku, kiedy to Polacy zajęli czwarte miejsce.

Fot. FIBA/Mateuszas Ponitka

„Wiedzieliśmy, że przed nami trudny mecz. Muszę przyznać, że byłem zaskoczony tym, jak dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie meczu, przyznał po meczu Mateusz Ponitka, lider, dusza i kapitan reprezentacji Polski reprezentacja. – Prowadziliśmy ponad 20 punktami nad mistrzami Europy, co nigdy się nie zdarzyło na tym turnieju. To było imponujące. Wiedziałem, że Słowenia, która ma bardzo dobrych zawodników i jest bardzo konkurencyjna, będzie na nas wywierać presję i uciekać Być może ten nacisk był zbyt duży, bo mecz był już wyrównany pod koniec trzeciej kwarty.

Rozmawialiśmy o tym, jak zachować odwagę, nie cofać się i iść do przodu. Musisz zrozumieć, że nie mamy dużego doświadczenia w takich sytuacjach, ponieważ nieczęsto gramy w ćwierćfinale. Nasz zespół dał całe swoje serce, całą energię, wszyscy grali razem.

Jestem bardzo dumny z tego zespołu, z zawodników, a teraz znowu znaleźliśmy się w sytuacji, w której nikt w nas nie wierzy. Tydzień temu powiedziałem, że każdy turniej ma swoją historię o Kopciuszku. Jesteśmy tym Kopciuszkiem w tych mistrzostwach.”

Tydzień temu powiedziałem, że każdy turniej ma swoją historię o Kopciuszku. Jesteśmy tym Kopciuszkiem w tych mistrzostwach.

Środowy wieczór pana Ponitkai był również wyjątkowy, ponieważ został trzecim koszykarzem w historii turnieju EuroBasket, który zanotował triple double.

Niesamowity występ Polaka zakończył się zdobyciem 26 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst, dzięki czemu dołączyli do Chorwata Toniego Kukoca i Rumuna Andreja Mandache, którzy zanotowali triple double odpowiednio w 1995 i 2017 roku. w turniejach.

Triple double i bilet do półfinału – pan Ponitka przyznał po meczu, że wciąż trudno mu zrozumieć, co się właśnie wydarzyło.

„W tej chwili nie myślę ani nie czuję, co osiągnęliśmy. Mogę odpowiedzieć na to pytanie jutro, ponieważ wciąż myślę o meczu i zastanawiam się, dlaczego straciliśmy 20-punktową przewagę. Ale OK, jasne, jestem bardzo szczęśliwy. To pierwszy triple double w moim życiu. Nie spodziewałem się, że wygram to na Mistrzostwach Europy, ale jeśli będziesz miał okazję, musisz z niej skorzystać. Czuję się dobrze, ale oczywiście będę czuł się jeszcze lepiej jutro” – powiedział Polak.

Kontynuując ideę triple double, Ponitka podkreślił, że dla niego ważniejsze jest zwycięstwo, niż zliczanie liczb.

„Zawsze powtarzam, że nie interesują mnie statystyki, chcę po prostu wygrać. Pamięta się tylko zwycięzców – można zdobyć 50 punktów i przegrać, wtedy nikt o tobie nie będzie pamiętał” – powiedziała gwiazda reprezentacji Polski.

Polska doszła już do ćwierćfinału Pucharu Świata trzy lata temu, ale zwycięstwo ze Słowenią na czele z Luką Donciciem jest niewątpliwie największym osiągnięciem kraju od co najmniej pół wieku.

Fot. FIBA/Mateuszas Ponitka

Fot. FIBA/Mateuszas Ponitka

Co to oznacza dla całej polskiej koszykówki?

„Trudno powiedzieć. To dla nas wszystko znaczy: jesteśmy w turnieju, jesteśmy szczęśliwi, że tu jesteśmy. Co to oznacza dla Polski? Koszykówka nie jest w Polsce zbyt popularna. Może to się wkrótce zmieni” – miał nadzieję pan Ponitka. – Jeśli ludzie oglądają mecz, widzą jak się staramy, jak się bawimy, mam nadzieję, że docenią naszą pracę. Trzy lata temu byliśmy ósmym na świecie, teraz jesteśmy co najmniej czwartym w Europie, więc to są historycznych osiągnięć. Jestem szczęśliwy dla drużyny, dla mnie, dla trenerów, dla wszystkich polskich koszykarzy.”

Polacy zmierzą się teraz z Francją, wicemistrzynią olimpijską, która cudem ratując się w dogrywce z Turcją i Włochami dotarła do półfinału.

„Kiedy patrzymy na wyniki Francji, mówimy, że miała szczęście w meczu z Turcją, że miała szczęście w meczu z Włochami, że prawie dotarła do półfinału. Ale „to jedna z czterech najlepszych drużyn w Europie, szczęście zawsze sprzyja” ich zespół – powiedział pan Ponitka o przyszłych przeciwnikach – Przeanalizujemy ich dotychczasowe mecze, ocenimy, gdzie możemy zyskać przewagę. Mają bardzo dobrych, dużych zawodników, prawie wszyscy obrońcy grają w NBA.

Zdjęcie koszykarzy FIBA/francuskich

Zdjęcie koszykarzy FIBA/francuskich

Francja to bardzo dobry zespół. Wiele osób nie traktuje ich już poważnie, bo mają szczęście, ale tak jak powiedziałem, są w półfinale i są niesamowitym zespołem. Pokonali bardzo trudną grupę, grają coraz lepiej, więc przed nami trudny mecz.

O bilet do finału w piątek o 18:15 powalczą Polska i Francja.

Averill Burkee

"Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Przyjazny adwokat piwa. Generalny organizator. Fanatyk popkultury."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *