Praca wzrasta w miarę zbliżania się wakacji
Chociaż banki Swedbank i SEB nie zarejestrowały jeszcze liczby płatności kartą w sklepach stacjonarnych w Polsce, która obecnie rośnie, mówi Rimas, przedstawiciel Atvyko.lt, firmy sprowadzającej na Litwę zakupy zamówione przez Litwinów w Polsce. że wraz ze zbliżającymi się wakacjami nawał pracy staje się coraz większy. Zapotrzebowanie na usługi wzrosło o 30 do 40%.
Jako portal lrytas.lt Rimas powiedział, że gdy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, ludzie zamawiają choinki, ich ozdoby, girlandy i inne detale wnętrz, które pomagają stworzyć świąteczny nastrój. Według jego wyliczeń taki towar można znaleźć w Polsce dwa, a nawet trzy razy taniej, dlatego popyt jest duży.
Wspomniał też, że Litwini już szukają w polskich sklepach świątecznych prezentów, często zabawek, innych artykułów dziecięcych czy ubrań.
Chociaż Litwini lubią dawać w prezencie smartfony i urządzenia elektroniczne, to nie zamawiają ich w Polsce. „Atvyko.lt” przewozi również towary z Wielkiej Brytanii i Niemiec, właśnie z tego ostatniego kraju Litwini najczęściej zamawiają te towary.
„Są duże rabaty i duży wybór. Litwini często wybierają Polskę ze względu na niskie ceny, a Niemcy ze względu na większy wybór. W tym drugim przypadku są też takie produkty, których na Litwie nie ma” – powiedział Rimas.
Prezenty – z Polski
Tauragiškė Obok bramy lrytas.lt powiedziała, że co najmniej trzy razy w roku robi zakupy w Polsce i tam też szuka prezentów świątecznych, które nawet udało jej się kupić w tym roku.
„Kupiłem dzieciom zestawy Lego. Na Litwie jeden kosztuje około 100 euro, a w Polsce zapłaciłem 47 euro, więc zdecydowanie było warto. Wszystkie inne zabawki, ubranka, ozdoby czy słodycze też są tam znacznie tańsze np. na Litwie pudełko czekoladek „Kinder”, które zawiera 8 sztuk pasków, kosztuje ok. 1,85 euro, podczas gdy w Polsce zapłaciłam ok. 3 euro za 4 takie pudełka – rozmówczyni porównała ceny.
A żeby było jeszcze taniej, Greta powiedziała, że jedzie do Polski na zakupy z przyjaciółmi, więc koszty podróży są znacznie niższe.
Krystyna z Kowna (imię zmienione, znane redakcji) jeździ do Polski jeszcze częściej – raz w miesiącu, i to już od dwóch lat.
„W tym roku szczególnie warto pojechać, bo w Polsce obniżono podatek od towarów i usług (VAT) na żywność. Kupuję mięso, nabiał, chemię gospodarczą. Dużo oszczędzam kupując leki i środki higieny.
Kupuję też prezenty, bo kupię je w ten weekend. Planuję zakup biżuterii, zestawów kosmetyków, ubrań, materiałów budowlanych dla dzieci oraz słodyczy” – z portalem lrytas.lt Kristina podzieliła się planami.
Jego zakupy często zamieniają się w krótkie wycieczki. Kobieta powiedziała, że odwiedziła już kilka miast w Polsce, czasem decyduje się tam przenocować, bo hotele i rozrywka w tym kraju są też tańsze niż na Litwie.
Kolejek nie da się uniknąć
Gintaras, który od czasu do czasu przyjeżdża do Polski na zakupy, powiedział, że po tym, jak Polska obniżyła stawkę VAT na produkty spożywcze, napływ Litwinów do sklepów w sąsiednim kraju wzrósł tak bardzo, że nie można już ominąć kolejek w weekendy, chyba że masz iść w ciągu tygodnia.
„Musisz poczekać przed sklepem, żeby wejść” – powiedział. – A jeżdżę tam kilka razy w roku, za każdym razem ładuję kilka wózków po 100 euro i wracam. Ale trzeba wiedzieć, co warto kupować, np. ostatnio cukier na Litwie jest tańszy niż w Polsce, podobnie jak jajka.
A ludzie często przyjeżdżają z Żmudzi, niektórzy z Możejek, bo w Polsce jest bardzo tanio, ale nie znają polskiego, więc trudno im zrozumieć te przeceny. Polacy też lubią pisać dużą literą liczbę akcji, ale inne warunki, na przykład, że dotyczy to tylko drugiej pozycji albo przy zakupie za 100 czy 200 zł, już małą literą piszą”.
Powiedział też, że jedzie nie tylko na zakupy, ale także dla rozrywki. To jego ostatnia wizyta w aquaparku z rodziną, wizyta kosztuje tylko 6 euro od osoby.
„I mogliśmy naciskać i naciskać tyle, ile chcieliśmy, aż się zmęczyliśmy”.
Ale co zauważyłem – prawie połowa samochodów na parkingu była z Litwy, a w samym aquaparku wiele napisów jest litewskich, widać, że żyją z naszego ruchu” – przy bramie lrytas.lt – powiedział Ambar.
Posiadamy również sklepy niektórych marek działających w Polsce na Litwie. Tutaj etykiety od razu wskazują nie tylko cenę na Litwie, ale także w Polsce i innych krajach, w których takie towary są sprzedawane. Gintaras wspominał, że w takich przypadkach, np. kupując ubrania w Polsce, można zaoszczędzić po prostu na kursie waluty.
„Jeżeli koszulka kosztuje na Litwie 10 euro i jest napisane, że w Polsce kosztuje 40 zł, to w Polsce zapłacilibyśmy za nią około 8,5 euro. A jeśli jest jeszcze jedna zniżka, to można zaoszczędzić jeszcze więcej” powiedział.
Na podstawie swoich zakupów Gintaras wyliczył, że alkohol w Polsce jest dwa razy tańszy niż na Litwie, Litwini kupują w Polsce alkohol nawet nie w jednostkach, ale w puszkach. Produkty mleczne około 40-60 proc. taniej, ceny mięsa też są znacznie niższe, a jeśli idziesz bezpośrednio do rzeźni, różnica w cenie jest drastyczna.
Duże różnice cenowe widoczne są także w aptekach. Tam, według niego, kwoty mogą różnić się nawet 7-8 razy.
„Lekarz przepisał ojcu lek na serce, którego cena na Litwie to 80 euro, co starczyłoby na miesiąc. Ale w Polsce kosztują około 35 euro. Nawet przepisując lek, sam lekarz radził iść do Polska go kupi” – wspomina Gintaras.
Arūnas Vizickas, szef porównywarki cen Pricer.lt, potwierdził te doniesienia. Mięso w Polsce 30-50 proc. taniej, alkohol – ok. 50%, na Litwie kilogram sera kosztuje ponad 10 euro, aw Polsce można go kupić za 4 euro.
Wspomniał też, że w Polsce jest też wiele zniżek na zabawki, np. kup 3, dostaniesz jedną gratis, a ceny zabawek są tam zazwyczaj dużo niższe. Kosmetyki też za pół ceny. Z tego powodu, według niego, Litwini na pewno przyjadą do Polski z prezentami i jedzeniem przed świętami.
„To nie będzie prawda, że Litwini po prostu będą oszczędzać i nic nie kupować na święta. Pojadą do Polski i tym samym zaoszczędzą, zrobią tam zakupy po cenie, jaką wydaliby na Litwie i będą mieli dwa razy więcej towaru” , – do portalu lrytas.lt mówi A. Vizickas.
Zauważył jednak, że Litwini w Polsce też kupują produkty litewskie. „Jest dużo litewskiego mięsa, wędzonego, wszelkiego rodzaju. Okazuje się, że Litwini zarabiają na Litwie, ale jadą do Polski i tam wydają pieniądze na litewskie produkty” – śmieje się rozmówca.
Zwrócił uwagę, że nie tylko Litwinów irytują długie kolejki, ale i spojrzenia spotykają okolicznych mieszkańców, którzy chcąc zrobić zakupy, również muszą stać w tych samych długich kolejkach.
„Wszędzie są kolejki, zarówno w bazach mlecznych i mięsnych, jak iw sklepach. A litewskie głosy słychać wszędzie w kolejkach, chyba prawie co drugi kupujący to Litwin. W niektórych miejscach są też litewskie napisy, choć z błędami” – ocenił. powiedział.
Większe ilości zostają w Polsce
Ekonomista banku SEB, Tadas Povilauskas, zwrócił uwagę, że większość Polaków płaci gotówką, więc statystyki kart płatniczych w sklepach stacjonarnych mogą nie odzwierciedlać rzeczywistego obrazu, jednak w porównaniu z ubiegłym rokiem Litwini wydali w Polsce znacznie więcej. W listopadzie ubiegłego roku Litwini położyli około 80% ziemi w Polsce. więcej pieniędzy niż rok temu o tej samej porze.
Zaznaczył jednak, że ze względu na różne obostrzenia związane z pandemią w zeszłym roku podróżowanie do Polski było utrudnione, dlatego różnica w wydawanych kwotach jest tak znacząca. Przyczyniły się do tego również rosnące ceny.
„Inflacja jest na poziomie około 20 proc., ale nadal 80 proc. minus 20 proc. inflacja pozostaje na poziomie 60 proc., wzrost zakupów” – dla portalu lrytas.lt komentuje ekonomista.
Interesujące byłoby jednak porównanie tych danych z danymi sprzed pandemii z 2019 r. i zdaniem T. Povilauskasa, gdyby historycznie normalny poziom nie został jeszcze osiągnięty w pierwszym kwartale roku, to już w trzecim i czwartym kwartale roku litewskie wydatki w Polsce powróciły do poziomu z 2019 roku, a nawet mogą go przekroczyć.
„A największe szczyty zakupowe obserwujemy latem, zwłaszcza w lipcu i sierpniu. Kojarzymy to też z podróżami, obserwujemy wzrost liczby wyjazdów do Zakopanego, Warszawy, Krakowa. To właśnie ci, którzy mieszkają w pobliżu, kogo jechać do Polski po żywność, a powiedzmy dla wilnian jechać do Polski po żywność byłoby za drogo i za daleko” – powiedział T. Povilauskas.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.