Wybory prezydenckie w Polsce dobiegają końca, a obaj rywale – kandydat na reelekcję Bronisław Komorowski i kandydat konserwatystów Andrzej Duda – zmierzą się teraz w decydującej bitwie w niedzielnej drugiej turze głosowania.
Porażka ustępującego B. Komorowskiego, początkowo uważanego za niekwestionowanego faworyta, prawdopodobnie nada ton zaplanowanym na jesień wyborom do parlamentu.
B. Komorowski (62 l.) był zdumiony niewielką porażką w pierwszej turze wyborów z A. Dudą, 43-letnim populistą z głównej partii konserwatywnej opozycji „PiS”.
B. Komorowski, wybrany na prezydenta w 2010 roku i uważany za bliski rządzącej centrowej Platformie Obywatelskiej (PO), zdobył w pierwszej turze wyborów 33,8 proc. głosów. głosów, a A. Duda – 34,8 proc.
Przy tak niewielkiej przewadze obaj kandydaci po pierwszej turze mieli trudności z przekonaniem Polaków, którzy dwa tygodnie temu nie głosowali, a także wyborców, którzy głosowali na kandydata protestu, byłego muzyka punk rockowego Pawła Kukiza.
Nowicjusz w polityce P. Kukizas, który w trakcie kampanii wyborczej nie wahał się krytykować całego „zepsutego” systemu politycznego kraju, zdobywając 20,8 proc. wbrew wszelkim oczekiwaniom awansował na trzecie miejsce w głosowaniu, ciesząc się poparciem większości młodych ludzi i rozczarowanych wyborców.
W sondażach PO i PiS wciąż szły łeb w łeb, gdyż w piątek o północy zbliża się tzw. cisza 24-godzinnej kampanii wyborczej, a wynik batalii wyborczej, zdaniem analityków, może być zapowiedzią dalszego rozwoju sytuacji w wyborach. kraj. jesienne wybory legislacyjne.
Ludzie mają dość elit politycznych
Komorowski, którego kampanię wyborczą przez wielu postrzegano jako nijaką i nieudolną, w ostatnią niedzielę wreszcie otrzymał dobre wieści, gdy polscy komentatorzy polityczni przyznali mu pierwsze miejsce w telewizyjnej debacie z Dudą.
„Komorowski – Duda 1:0” – taki tytuł zamieścił w poniedziałek na pierwszej stronie popularnej centrolewicowej „Gazety Wyborczej”, co odzwierciedlało opinię większości mediów w kraju na temat debaty.
Uśmiechnięty prawnik, który lubi podwijać rękawy i spotykać się ze zwykłymi Polakami, w swojej kampanii wyborczej skupiał się na kwestiach ważnych w życiu codziennym i istotnych dla większości wyborców, m.in. obietnicach obniżenia wieku emerytalnego i znacznego zwiększenia wydatków socjalnych.
Jednocześnie zarzucił B. Komorowskiemu, że stracił kontakt z ludźmi i że podczas spotkań z wyborcami, zanim coś skomentował, nieustannie słuchał, jak doradcy szeptali mu coś do ucha.
B. Komorowski odpowiedział, zarzucając A. Dudzie składanie obietnic, których Polska nie jest w stanie dotrzymać oraz bycie marionetką lidera PiS i byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Druga telewizyjna debata, która odbyła się w czwartkowy wieczór, miała być kulminacją kampanii wyborczej, ale analitycy byli podzieleni w ocenach pojedynkujących się kandydatów.
„Ta debata będzie przydatna dla Dudy” – powiedział agencji prasowej AFP politolog Mikołajs Czesnikas (Mikolays Česnikas). „Zwrócił się do rozczarowanych, wiedząc doskonale, że najważniejsze jest pozyskanie kilkuset tysięcy niezdecydowanych wyborców”.
Ze swojej strony Radosław Markowski, analityk PAN, uważa, że „Komorowski nieznacznie wyprzedził”, dodając, że obecnemu prezydentowi „udało się przekonać niezdecydowanych”.
Na początku drugiej debaty B. Duda podszedł do B. Komorowskiego i umieścił na jego podium flagę PO, przypominając wyborcom o jego związkach z partią, które wielu przypisuje polityce, która zmuszała wielu młodych Polaków do emigracji w poszukiwaniu lepszych warunków. praca. i życie za granicą.
Wyraźnie zdenerwowany B. Komorowski, który oficjalnie wystąpił z Platformy Obywatelskiej po objęciu urzędu prezydenta w 2010 r., wręczył tę flagę gospodarzowi debaty, stwierdzając, że „prezydent musi być bezstronny i mieć sumienie”.
Przez następne 70 minut obaj kandydaci przedstawiali – często w gniewnym tonie – swoje poglądy w ważnych kwestiach, takich jak płace i emerytury, napięte stosunki z wschodzącą Rosją czy możliwość przyjęcia przez Polskę chrześcijan uciekających przed przemocą w Syrii.
A. Duda próbował zdyskredytować B. Komorowskiego, który z kolei próbował podkreślić, że jego rywal i wspierający go konserwatywny PiS są twórcami współczesnego życia, wielokrotnie nazywając je „średniowiecznym”.
Pamiętał portfele wyborców
Po skupieniu się w kampanii wyborczej niemal wyłącznie na bezpieczeństwie narodowym i rosyjskim zagrożeniu militarnym, B. Komorowski zaczął także przed drugą turą wyborów poruszać kwestie bardziej związane z portfelami wyborców.
Zrealizował 670-milionowy program o wartości 100 000 euro. nowe miejsca pracy dla młodych ludzi – tej grupy społeczeństwa, która reprezentuje 40 proc. Elektorat P.Kukiza.
B. Komorowski, podobnie jak P. Kukis, proponował także przeprowadzenie referendum w sprawie wprowadzenia większościowego (większościowego) systemu wyborczego w miejsce dotychczasowego systemu reprezentacji proporcjonalnej.
Choć B. Komorowski zaczął odwoływać się do szerszego elektoratu i jest bardziej waleczny w debatach, nie jest pewne, czy uda mu się odzyskać pozycje utracone na skutek dotychczasowych warunków gry.
Według danych sondażu opinii publicznej, którego wyniki opublikowano w czwartek, poparcie dla A. Dudy wyraziło 48 proc. respondentów, a prezydent – 44 proc.
Jednak sondaż innej firmy, którego wyniki opublikowano we wtorek, pokazał, że zwycięży B. Komorowski, zdobywając 47 proc. poparcie, a na jego przeciwnika zagłosuje 44 proc.
„Pierwsza tura pokazała, że ludzie mają dość obecnej elity, systemu, który rządzi Polską” – powiedział socjolog Maciejus Gdula (Macejus Gdula) z Uniwersytetu Warszawskiego.
B. Komorowski uosabia tę elitę, zaś jego przeciwnicy A. Duda i P. Kukizas symbolizują zmianę – podkreślił.
Kaczyński pociąga za sznurki
W pierwszej turze wyborów wyborcy odwrócili się od lewicy. Mało znana w polityce kandydatka lewicy Magdalena Ogurek, przez Polaków nazywana Brodą ze względu na podobieństwo do modelki oraz były magnat branży alkoholowej Janusz Palikotas otrzymali łącznie niecałe 5 proc. głosu.
„Ludzie chcą zmian. Chcą zmienić pokolenie, które od ćwierć wieku rządzi w Polsce” – powiedział politolog Erykas Mistewiczius.
„Zapominają, że za ramionami pana Dudy stoi (były premier) Jarosław Kaczyński, który zawsze kształtował polską politykę”, a także jego brat bliźniak, zmarły prezydent Lech Kaczyński.
„Triumf Dudy 24 maja może przynieść zwycięstwo w wyborach parlamentarnych jego partii, która od 2007 r. nie sprawuje władzy” – stwierdził E. Mistewicz.
„Widzimy też grupę protestacyjną pod przewodnictwem pana Kukiza, skupiającą głównie młodych ludzi, złych i niezadowolonych z obecnej sytuacji w Polsce” – dodał.
Analitycy szacują, że nowa partia polityczna, która przyciągnęłaby wyborców niezadowolonych z obecnej sytuacji, mogłaby zdobyć od 10 do 15 proc. głosu i być może zapewnienia istotnej roli w tworzeniu koalicji rządowej.
„Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera.”