Ostatni raz Polacy byli w czwórce najsilniejszych drużyn na kontynencie w 1971 roku, kiedy turniej odbywał się w Niemczech Zachodnich. Zdobyli srebro na mistrzostwach u siebie w 1963 roku i trzykrotnie zdobyli brąz.
Polacy, którzy bardzo solidnie rozpoczęli mecz i wykorzystali błędy rywalek grających niemrawą obronę, dyktowali warunki w pierwszej połowie i po pierwszych 10 minutach tablica wyników pokazała przewagę naszych sąsiadów 29:26.
Obraz nie zmienił się nawet po przerwie. Luka Dončičius zaliczył ciężki upadek, z twarzą wykrzywioną bólem stanął twarzą w twarz z przeciwnikiem i spędził kilka minut na ławce rezerwowych, podczas gdy Polacy, którzy genialnie atakowali szybkim atakiem, poszli bardzo daleko i pod koniec drugiej kwarty wypracowali sobie przewagę nie mniej niż 23 punkty (54:31).
Luka wrócił, ale resztę meczu rozegrał z twarzą wykrzywioną bólem, czasami trzymając się za kontuzjowany bok.
W połowie pojedynku Polacy prowadzili 19-punktową przewagą.
Wszystko zmieniło się jednak w drugiej połowie meczu. Słoweńcy powoli, ale pewnie zaczęli wspinać się na stromą górę. Mistrzynie Europy po poprawieniu defensywy weszły na trzecią kwartę z prowadzeniem 15:2 i niejako wznowiły walkę o zwycięstwo.
Po trzeciej kwarcie zespoły dzielił tylko jeden punkt (64:63). L. Dončičius zaczął się uśmiechać.
Słoweńcy rozpoczęli czwartą kwartę od prowadzenia 5:0 i objęli prowadzenie. Wydawało się, że Polacy nie będą w stanie zatrzymać pociągu dużych prędkości.
Ale wtedy sąsiedzi znaleźli swojego przywódcę. Drużynę zaczął prowadzić AJ Slaughter, a prowadzenie przejął fantastycznie grający Mateusz Ponitka. To on spowodował piąty faul L. Dončičiusa na 3 minuty przed końcem i Słoweńcy zostali bez swojej najjaśniejszej gwiazdy.
Goran Dragičius próbował ratować Słoweńców, ale Polacy oparli się kolejnemu atakowi i rewelacyjnie dotarli do półfinału mistrzostw Europy po 55.
L. Dončičius zakończył mecz z 14 punktami, 11 zbiórkami i 7 asystami.
Jednak jeszcze bardziej efektownie zaprezentował się polski lider M. Ponitka. Zakończył mecz z triple-double 26 punktów, 15 zbiórek i 10 asyst.
W półfinale Polacy zmierzą się z Francją.
O kolejny bilet do finału Hiszpanie zmierzą się z gospodarzami, Niemcami, w piątek wieczorem.
Słowenia: Vlatko Čančaris 21, Goran Dragičius 17, Luka Dončičius 14 (11 zbiórek, 7 asyst), Jaka Blažičius 13, Klemenas Prepeličius 9.
Polska: Mateusz Ponitka 26 (16 zbiórek, 10 asyst, 5/13 trójek), AJ Slaughter i Michał Sokołowski po 16, Jarosław Zyskowski 14, Aleksandar Balcerowski 11.
„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”