Do jedynego płatnego pokoju zawsze jest kolejka
Rasa (imię zmienione na DELFI), która od wtorku przebywa z dzieckiem w tym szpitalu, powiedziała DELFI, że była w szoku od pierwszych minut pobytu na sali.
„Przyjechaliśmy o czwartej lub piątej rano. Dziecko miało podwyższoną temperaturę i bóle brzucha, więc podejrzewano infekcję. Na początku umieszczono nas w tym samym pokoju co chłopiec z biegunką. Kiedy powiedzieliśmy, że wolimy wrócić do domu, niż ryzykować zarażeniem kogoś innego, w drugim oddziale nadal był wolny pokój. Ale ten obraz jest okropny. Jestem z tak małym dzieckiem i zastanawiam się, jak uniknąć zabrania ze sobą nowych zarazków. Strach nawet wejść do łazienki i toalety. Woda płynie cały czas, całą noc, jak strumień. Przy kranach wszystko jest tak zgniłe od wilgoci, że nawet toalety dają sobie radę. Mówi się, że wymaga się od nich porządku, ale zaabsorbowanej rdzy nie da się oczyścić. Ściany są tak łuszczące się i brudne, że gdyby dziecko było większe, mogłoby je podrapać i zjeść, w niektórych miejscach pozostały resztki gumy do żucia. Leżałam tu sama 14 lat temu – obraz wcale się nie zmienił.
Poza tym wieje przez okna. Teraz zakładamy kocyk, bo dziecko już zaczęło gruchać. Pracownicy budowlani z piątego piętra zostali dziś wezwani na niektóre oddziały, aby uszczelnić okna w niektórych pokojach, ponieważ matki zaczęły narzekać, że zostały przeniesione gdzie indziej lub wróciły do domu. W ogóle nie można było w nim być. Poprosiłem murarzy, żeby mi też naprawili okno, bo pracowali w sąsiednim pomieszczeniu. Budowlańcy tylko żartowali, że pewnego dnia to posprzątają. Pytam: kiedy, za pięć lat? Około. W naszym pokoju jest ciepło, mimo że żaluzje stale kołyszą się pod wpływem wiatru” – powiedziała kobieta.
Według rozmówczyni, po złożeniu skargi do personelu, dowiedziała się, że przyjechała tu nie po pocieszenie, ale po leczenie. Nawiasem mówiąc, młoda matka naprawdę nie ma żadnych skarg na leczenie. Dotyczy to także mieszkańców, którzy tu pracują: cieszą się, że mają warunki do pracy.
„Nie przyszłam tu po luksusy, ale też nie spodziewałam się, że znajdę się w takim bałaganie. To straszne, że dziecko niczego nie dotyka. Cały szpital wydaje się być naprawiony, z wyjątkiem tej usługi. Bardzo miłe powitanie. Komu potrzebne te wszystkie piękne, Mandarynka łazienka. Byłoby lepiej, gdyby dzieci rozwiązywały tu swoje problemy. Na całym oddziale jest tylko jedna schludna i naprawiona sala płatnicza. Zawsze jest do niej kolejka, matki czekają, nie mogą się doczekać, aż będzie wolna, nawet jeśli dzienna stawka wynosi 60 litów” – powiedziała Rasa.
Od 1988 roku wydział nie był remontowany
Według Jolantas Normantienė, szefowej działu public relations oddziału szpitala dziecięcego kliniki Santariškii, szpital składa się z dwóch budynków. Budynek przychodni lekarskiej jest po remoncie, wszyscy pacjenci, którzy tam przychodzą, są bardzo zadowoleni. Natomiast w Gmachu Pediatrii, w którym mieści się Oddział Chorób Zakaźnych, od 1988 roku, kiedy powstał ten budynek, nie przeprowadzono remontu Oddziałów Pediatrii, Pulmonologii i Immunologii oraz Neurologii.
„Czekają na swoją kolej, ponieważ to, co możemy zrobić sami w tym ciele, jest oczywiście niewiarygodnie powolne”. Na przykład naprawiliśmy oddział gastroenterologii, co było równie smutne, na ponad 2 i pół roku. Teraz jest cudnie, pięknie, pracowali nad nim nawet artyści – ptaki i drzewa na ścianach. Jednym słowem wszystko jest tak jak powinno być w nowoczesnym, nowoczesnym szpitalu. Rozpoczęliśmy remont oddziału pediatrycznego, na którym dializowani są pacjenci kardiologii i reumatologii oraz dzieci z chorobami nerek. W ubiegłym roku wyremontowaliśmy oddział intensywnej terapii, który był jednocześnie jednym z najsmutniejszych pomieszczeń, a przecież trafiają tam najciężsi pacjenci. Dodatkowo konieczne było utworzenie pododdziału poradni gruźlicy z osobnym wejściem. Wcześniej dzieci te były leczone na autostradzie Niemenczyna w strasznych warunkach, dlatego zdecydowano się przenieść je do szpitala dziecięcego.
Korpus chirurgiczny został w dużej mierze naprawiony dzięki funduszom sponsorów, duży wkład wnieśli litewscy Amerykanie. Ministerstwo Zdrowia również przeznaczyło na to środki zgodnie z opracowanymi przez nas programami: za ich pomocą wyremontowano sale operacyjne i oddział chirurgiczny. Jednak o ile mamy napisane programy, państwo nie przeznacza środków na korpus pediatryczny z prostego powodu: w 2008 r. planowano, że po sprzedaży części budynków w Žvēryne zostanie wybudowany nowy budynek, w którym przeniesione zostaną oddziały budynku pediatrycznego i centrum rozwoju dziecka. Nowe ciało miało być już w zeszłym roku, ale tak naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy się pojawi. Fundusze obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego, które trafiają do szpitali, nie mogą być również przeznaczone na remonty, są przeznaczone wyłącznie na leczenie i opiekę, leki, sprzęt medyczny” – powiedział przedstawiciel szpitala.
Według J. Normantienė naprawa usług w oddziale pediatrycznym również odbyła się wyłącznie dzięki pomocy sponsorów. Jednak naturalne jest, że jeśli ktoś chce pomóc choremu dziecku, myśli przede wszystkim o strasznych chorobach – onkologii itp. W ogóle nie myślimy o chorobach zakaźnych.
„Pacjenci przebywają tu przez krótki czas, a potem wychodzą. Oczywiście zawsze jest im smutno, gdy widzą trwałość czasów sowieckich. Ale pomyślcie, że lekarze widzą to wszystko każdego dnia, jakby zostało to cofnięte 20 lat temu. Oni też jest mi smutno pracować w takim dziale. Ale zapewniam, że na oddziale jest zawsze czysto, naprawdę czysto. Higiena i infekcje są stale sprawdzane, ale nie stwierdza się żadnych problemów. Tylko dzięki „Dzięki temu czyszczeniu i szorowaniu ściany i podłoga straciły kolor. Wymaga remontu. Żadne kosmetyczne poprawki nie zostaną zapisane. Dlatego prosimy rodziców o cierpliwość” – powiedziała J. Normantienė.
„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”