Napisz na blogu „Slidinkai” i wygraj zaproszenia na maskę narciarską „Snow arena” i „Luklos” (warunki konkursu znajdziesz klikając tutaj).
Sześć tras o różnej długości, 300 m wysokości, 5 wyciągów, które w ciągu godziny podnoszą do 800 narciarzy – porządny raj dla miłośników zimowych rozrywek – podaje serwis informacyjny telewizji LRT.
„Cena nie jest zła i jest zbliżona do litewskiej – to najważniejsze. Trudno z kimkolwiek porównywać. Ignalina musiała jeździć na nartach, ceny i jakość są podobne” – Petras powiedział serwisowi informacyjnemu telewizji LRT z Wilna.
Zdaniem Litwinów cena jest przystępna: wycieczka kosztuje od 1,30 do 3,5 lita. Wypożyczenie nart, kijków i butów kosztuje 26 litów. Jeśli chcesz zatrzymać się tutaj w hotelu, pokój ze śniadaniem dla dwojga będzie kosztować 130 litów.
„Na Litwie są takie tory, ale tu są lepsze. Jest winda i kawiarnie, jest czynsz, nic własnego nie przywozimy, nawet jedzenia nie przywozimy, tu wszystko jest tańsze Obliczam tak: to kosztuje 60 litów na osobę, bez dojazdu, bez paliwa, ale z czynszem, 20 przesiadkami, z obiadem” – wyjaśnia Audrius z Kowna.
Na stokach piętnaście kilometrów od Litwy nie tylko narciarze mówią po litewsku, ale także instruktorzy.
„Jest szkółka narciarska dla dzieci i początkujących. Tutaj trenują już bardzo małe dzieci, ale są też starsze, które chcą nauczyć się jeździć po górach. Litwini nie przychodzą tylko indywidualnie, szkoły sportowe przyprowadzają do nas grupy” – wyjaśnia Barbara Miałkowska, przedstawicielka ośrodka sportowo-rekreacyjnego Šelment.
Śnieg na zboczach Šelment ma utrzymać się aż do kwietnia.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.