Litwin, który naprawiał samochód w polskim serwisie, był zszokowany ceną, jaką usłyszał.

Po pół godzinie bezskutecznego poszukiwania problemu zdecydowałem się wezwać pomoc drogową. Samochód ma nie więcej niż 5 lat i zaledwie 100 000 km. przejechano na nim wiele kilometrów – myślę, że to jednak nie może być jakiś duży problem. Policja właśnie przybyła na miejsce, aby kontrolować przekroczenie prędkości. Zapytałem ich, czy mają numer pomocy drogowej. Dali Przyjechali odholować samochód. Może wzięli 100 euro za 20 km. Cóż, to wszystko, ważne jest, aby naprawić samochód.

Obsługa sprawiała wrażenie służby. Wydaje się, że pracownikom to zależy. Przyjechał kierownik działu, znalazł problem – zepsuł się pompa ciśnieniowa. Powiedział, że trzeba będzie go wymienić i zajmie to trzy dni, i zapytał o cenę. Cóż, co zamierzasz zrobić?

Uzgodniliśmy – jeśli wymienisz zepsutą na używaną, będzie to kosztować 700 euro, jeśli naprawisz zepsutą – 1000 euro za pompę i 500 euro za wszystkie niezbędne prace i akcesoria. Nowa pompa kosztowałaby mnie 2000 euro wraz z wymianą i innymi pracami.

Uzgodniliśmy, że po naprawie moich pomp paliwowych (nie ma już gwarancji) i wszystkich pracach cena wyniesie 1500 euro. Wynająłem inny samochód, bo za niecałe 12 godzin musiałem wyjechać z Niemiec na wakacje i wyjechałem. Serwis zadzwonił do mnie po 3 dniach i powiedział, że nie mogą naprawić mojego pompy ciśnieniowe i trzeba go wymienić na używany lub nowy. Okazuje się jednak, że wtryskiwacze też trzeba będzie wymienić. Powiedzieli, że jeśli zgodzę się, że wszystko będzie przetwarzane na używanych częściach, to będzie to już 2000 euro, jeśli nowe – 3400 euro. Ja odmówiłem. Powiedziałem, że zabierzemy samochód na Litwę i tam się nim zajmiemy.

Pracownik serwisu zgodził się, ale powiedział, że nadal będę musiał zapłacić 900 euro. Kiedy zapytałem za co 900 euro – do tego czasu diagnozę robili tylko 2-3 godziny, nie potrafili nic wytłumaczyć, powiedzieli, że szef kuchni wróci i wyjaśni.

Ostatecznie zgodziliśmy się, że mój brat przyjedzie odebrać samochód. Po 2 dniach, gdy włok był już wypożyczony, przebył połowę drogi i wszystko było z góry ustalone, obsługa zadzwoniła i oznajmiła, że ​​samochód nie zostanie zwrócony. Po długich negocjacjach i może 3 godzinach. mój brat zostawił im 900 euro i zabrał samochód. Później na serwis wydano paragon, na którym wskazano np. kwotę 50 euro za filtr warty może 10 euro. 150 euro za umycie zbiornika, mimo że nic nie zostało umyte. Kiedy zapytałam go, jak to rozumieć, odpowiedział, że chce się umyć, ale nie zrobił tego, bo odmówiłam.

Słyszałem, że takie przypadki są w Polsce bardzo częste.

DELFI nie ponosi odpowiedzialności za treść tego eseju, gdyż jest to subiektywna opinia czytelnika!

Czy jesteś w podobnej sytuacji? Czy spotkałeś się z podobnym problemem na Litwie lub za granicą? A może zostałeś oszukany podczas próby zakupu samochodu? Podziel się swoim doświadczeniem! Napisz e-mail na adres pilieciai@delfi.lt z załącznikiem „Samochód”.

Dena Huxleye

„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *