Czytelnik z Delfi opowiedział nam o trudnościach, jakie napotkał w uzyskaniu pieniędzy, które odziedziczył.
„Po śmierci bliskiej osoby zmartwienia nie kończą się na ponurym obiedzie. Okazuje się, że nawet w dobie informatyki niektórych usług należy oczekiwać jako łaski. Oto kolejna dziwna sytuacja, jak bank nie może pomoc.
Zacznijmy od tego, że w sprawach spadkowych Kodeks Cywilny Republiki Litewskiej przewiduje okres trzech miesięcy na udanie się do notariusza, złożenie niezbędnych dokumentów. Jednym z dokumentów jest zaświadczenie z banku, w którym zmarły miał konto. Więc musisz iść do banku. Nie wystarczy odwiedzić żadnego oddziału. Pomimo tego, że okres obostrzeń związanych z kwarantanną mamy już za sobą, to obostrzenia te w banku pozostały.
Trzeba się zarejestrować, jak przyjęcie do strasznie zapracowanej instytucji, która nie ma czasu na swoje pieniądze leżące w szufladzie. Rejestracja online nie powiodła się, algorytmy nie potrafiły wygenerować wolnego czasu nawet z miesięcznym wyprzedzeniem (no, może „coś” poszło nie tak tego dnia i tego pół godziny), musiałem zadzwonić. Cóż, na szczęście konsultant, który odebrał telefon, zrobił notatkę na następny dzień.
Po udaniu się w wyznaczonym terminie do oddziału banku i poproszeniu notariusza o wymagane zaświadczenie (wniosek wystawia kancelaria notarialna) wyjaśniają się dwie ciekawe rzeczy. Okazuje się, że bank nie może od razu wystawić zaświadczenia. Bo podobno niesamowicie trudno jest tak po prostu zalogować się do systemu i złożyć dokument, że zmarły miał pieniądze Y na koncie X. Nie musisz nawet czekać w nieskończoność na czek w bankomacie, jeśli chcesz sprawdzić stan swojego konta. I tam będziesz musiał czekać czternaście dni (w innym serwisie tego samego banku wyjaśnili, że być może trzeba będzie czekać piętnaście dni roboczych).
Poważnie, czternaście? I to nie wszystko. Okazuje się, że ten mistyczny certyfikat na kartce A4 będzie kosztował 15 euro (myślałem może z ramkami). Trzeba czekać, zresztą mandat u notariusza jeszcze się nie zakończył. Po dwóch tygodniach zaświadczenie jest składane w oddziale banku. Po kilku tygodniach mam już akt dziedziczenia. Próbuję ponownie, mam nadzieję, zarejestrować się online. Tradycyjnie to nie działa, więc idę do najbliższego oddziału banku.
Kiedy stoję w kolejce do punktu informacyjnego, słyszę stojące za mną starsze osoby narzekające na jakość obsługi. Udaje mi się zarejestrować, ale znowu tylko w innym dziale, bo ten można przyjąć dopiero po czterech dniach. Po dobrym pół dnia, o umówionej godzinie wręczam pracownikom banku zaświadczenie o prawie dziedziczenia. Wydaje się, że sprawa jest załatwiona, ale gdzie jesteś? Pracownik banku, jeszcze zanim wstanę od stołu, oświadcza, że otrzymam pieniądze na konto bankowe po piętnastu dniach roboczych.
Może jeszcze coś jest nie tak, myślę. Zamówienia realizowane są zwykle w ciągu godziny, a korzystając z aplikacji w telefonie – w ciągu kilku minut lub nawet szybciej. Mówią, że taki jest u nas porządek. Kilka dni później dzwonię do banku i pytam, jak szybko bank przelewa odziedziczone środki? Muszę czekać na odpowiedź konsultanta, aż ten zapytawszy się wcześniej w serwisie bankowym, co mi powiedział, poinformuje mnie: „w ciągu trzydziestu dni”.
Teraz jest takie niezadowolenie i pytanie, co bank robi z tymi odziedziczonymi pieniędzmi, że tak boleśnie się z nimi żegnać? Nawet centrum rejestracyjne, które ma sto razy więcej przetworzonych danych, modyfikuje rejestracje niepilnie i na żądanie wystawia dokumenty w ciągu pięciu dni roboczych (oczywiście doradca banku powiedział, że to nie centrum rejestracyjne).
Poczekam, pracuję i zarabiam. Byłem jednak bardzo rozczarowany tymi stawkami za usługi i niemożnością” – napisał mężczyzna.
Saulius Abraškevičius, rzecznik prasowy Swedbanku, wyjaśnił, dlaczego wystawienie zaświadczenia o spadku wymaga czasu.
„Zwracamy uwagę, że przy prowadzeniu spraw spadkowych bank wystawia specjalne zaświadczenie, w którym notariusz w sprawie spadkowej posługuje się wskazanymi informacjami. Zgodnie z obowiązującą procedurą bank wskazuje w takim zaświadczeniu nie tylko informacje o środkach na rachunkach otwartych na nazwisko zmarłego klienta, wszelkiego rodzaju lokatach oraz dodatnim saldzie środków na rachunkach z limitem kredytowym.
Oprócz tych informacji bank przekazuje bankowi również inne szczegółowe dane dotyczące majątku zmarłego klienta i jego zobowiązań wobec banku. To znaczy rachunki papierów wartościowych, umowy finansowania repo, zobowiązania wobec banku wynikające z umów kredytowych, umowy dotyczące produktów kredytowych dla konsumentów i inne informacje.
Przygotowując takie zaświadczenie, sprawdzane są wszelkie informacje o obowiązujących umowach, jakie zmarły zawarł z bankiem oraz o jego obowiązkach. W tym celu wykorzystuje się nie tylko programy informacyjne wykorzystywane w bieżącej działalności banku, ale także starsze bankowe bazy danych, a także konsultuje się z archiwami w celu przypisania spadkodawcy niektórych starych rachunków i kopie dokumentów.
Zatem w takim przypadku zaświadczenie to nie jest tylko zaświadczeniem o stanie konta, ponieważ przy składaniu zaświadczenia do notariusza należy zweryfikować szczegółowe informacje o aktywach i pasywach klienta.
Jak podaje Swedbank, bank otrzymuje średnio od 1300 do 1400 wniosków o sporządzenie zaświadczenia o majątku zmarłych klientów w ciągu miesiąca. Wniosków o wypłatę środków odziedziczonych wpływa jeszcze więcej – od 1700 do 1800 sztuk. miesięcznie” – powiedział S. Abraškevičius.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.