W Sądzie Rejonowym w Kownie rozpoczęły się rozprawy końcowe w sprawie Svajūnasa Jonikasa, dyrektora UAB Akvasanita, który przebywa tam od ponad pięciu i pół roku i jest oskarżony o naruszenie wymogów bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy, co spowodowało nieuleczalne choroby zawodowe choroby dwóm swoim podwładnym. Żaden z nich nie widział tego dnia.
spadł w tym samym czasie
Jak już napisano, S. Jonika, dyrektor firmy „Akvasanita” z siedzibą w Petrašiūnai, która produkuje zlewozmywaki granitowe, pojawił się w tym sądzie jesienią 2018 r., oskarżając go o śmierć pracownika i inny ciężki stan zdrowia.
Obaj odlewali rzeczone umywalki ręcznie z żywic, piasku i pigmentów. Przed założeniem rodziny AP pracował jako odlewnik przez siedem lat, a jego kolega MS, ojciec trójki małych dzieci, przez trzy lata.
Symptomy krzemicy płuc odczuli niemal w tym samym czasie – kiedy do odlewania zlewozmywaków zaczęto używać bardzo drobnego i bardzo pylącego piasku.
34-letni AP zmarł w grudniu 2015 r. – zaledwie kilka miesięcy po nieoczekiwanej chorobie, która zaczęła się od utraty wagi, po której nastąpiła gorączka i duszność. Według jego bliskich zbyt późno zdiagnozowano u niego krzemicę płuc, co nie pomogło nawet dwóm przeszczepom płuc.
Doświadczając podobnych dolegliwości, MS skonsultowała się z lekarzem w łagodniejszym stadium dolegliwości, któremu początkowo udało się na krótki czas opanować tę przewlekłą, nieuleczalną chorobę.
Po wszczęciu sprawy ich byłego pracodawcy w sądzie w październiku 2018 r. MS powiedziała portalowi kauno.diena.lt: „Kilka lat temu określono dla mnie tylko 50 proc. zdolności do pracy, a stan zdrowia stopniowo się pogarsza”. Wtedy nie robił tajemnicy ze stwardnienia rozsianego i że był w kolejce do przeszczepu płuc.
Zdjęcie autorstwa Vilmantasa Raupelisa.
Według portalu kauno.diena.lt powstał on na początku MS 2021. Ale może już za późno. Ten wielodzietny ojciec, który zmarł wiosną tego samego roku, miał dopiero czterdzieści lat.
Po ogłoszeniu śmierci MS ogłoszono przerwę w sądzie jego byłego pracodawcy, aby do postępowania mógł przystąpić nowy poszkodowany – jego żona, która przejęła wszystkie prawa zmarłego.
Skorygowano również akt oskarżenia przeciwko S. Jonice. Doprowadziło to już do śmierci dwóch pracowników z jego winy.
Mówił tylko w sądzie
Po rozpoczęciu tego wstępnego śledztwa S. Jonika została najpierw przesłuchana w charakterze świadka specjalnego. Następnie stwierdził, że nie może być tak, aby nieuleczalne dolegliwości jego byłych podwładnych były związane z tymi warunkami pracy.
Kiedy jednak ta niepublikowana sprawa trafiła do wymiaru sprawiedliwości, S. Jonika została już oskarżona o nienależyte wykonywanie swoich obowiązków, czyli od 2009r. do końca czerwca do 2015r. bezpieczeństwa i zdrowia pracowników, brak organizacji ich szkoleń i certyfikacji, ocena zagrożeń zawodowych oraz brak tworzenia bezpiecznego i zdrowego środowiska pracy. S. Jonika skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań, gdy w trakcie postępowania przygotowawczego podniósł takie podejrzenie.
Za zarzucane S. Jonice przestępstwo Kodeks karny przewiduje karę grzywny albo pozbawienia wolności do lat 8. Nawet jeśli ten czyn został popełniony niedbale.
S. Jonika zeznawała w sądzie. Trudna do opanowania siostra AP zachorowała. A MS, słuchając zeznań swojego byłego pracodawcy, od czasu do czasu mimowolnie kręcił głową.
S. Jonika swoje zeznania rozpoczął od tego, że nie przyznaje się do winy. Mówi się, że w prowadzonej przez niego firmie wdrożono najwyższe standardy bezpieczeństwa, że adoptowano Finów i Francuzów, którzy przybyli do Kowna, aby specjalnie ich szkolić w zakresie materiałów, z których mają być bezpiecznie produkowane. A on sam pracował z tymi samymi materiałami, sprzętem i środkami ochronnymi co AP i MS na początku działalności tej firmy i z jakiegoś powodu nie zachorował. Ponadto technologia ich produkcji została dodatkowo udoskonalona przez znanego w Europie niemieckiego specjalistę. A maski ochronne, których używają, należą do najbardziej niezawodnych na świecie. Zostały również wykorzystane do ochrony przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa.
Fot. Svajūnas Jonika/Vilmantas Raupelis.
Zaprzeczył sam sobie
S. Jonika zeznała przed sądem, że AP i MS same naruszyły obowiązującą w ich firmie procedurę noszenia specjalnego wyposażenia ochronnego. Ponadto AP opuścił ich na jakiś czas, aby dołączyć do firmy swojego brata, gdzie pracował z farbami. Jednak po bankructwie wrócił. A sześć lat później, ze względu na stan zdrowia, został zwolniony, bo w ich firmie nie było już pracy, którą można by zaoferować niepełnosprawnemu AP
„Jestem winny tylko dlatego, że nie poprosiłem ich o zaświadczenia o stanie zdrowia przed zatrudnieniem” – powiedział S. Jonika, dodając, że przyznał się również do sprawdzania, jak w kierowanej przez siebie firmie przestrzegane jest rozporządzenie w sprawie badań lekarskich. .
Oskarżony bronił się też przed zarzutem MS, że musiał pracować ze starą maseczką ochronną, której używał już ktoś inny. Zdaniem S. Joniki, po co wyrzucać, skoro po czyszczeniu nadal nadaje się do użytku? A na drugi zarzut SM, że wszystkie choroby zaczęły się od użycia do produkcji szczególnie zapylonego piasku z Ukrainy, S. Jonika odparowała, że ona i AP pracowali z tym materiałem dopiero około pół roku. A przede wszystkim został przetestowany przez ich kierownika produkcji z kolegą z administracji firmy. I też nie zachorował. A lekarze postawiliby takie diagnozy na AP i stwardnienie rozsiane dopiero wtedy, gdy przyniósł im opis materiałów użytych do produkcji.
Moją jedyną winą jest to, że nie wymagałem ich świadectw zdrowia przed zatrudnieniem.
– Na początku mieliśmy za mało ludzi, żeby potrzebować fachowca od bhp. A, jak miałam takie zaświadczenie, to wszystko na mnie rzucili – zaznaczała S. Jonika. Wreszcie, po zapytaniu go, dlaczego nie odwołał się od decyzji w sprawie cywilnej, w której MS otrzymało od niego 18 tys. odszkodowania w euro, pozwany zeznał, że przede wszystkim jego adwokat nie poinformował go, że od tej decyzji przysługuje odwołanie. A po drugie, pójście do sądu z prawnikami kosztuje go więcej niż przyznane pieniądze.
Szokujące były też metody obrony
S. Jonikę broni adwokat Gintaras Černiauskas. A wybrana przez niego taktyka obronna jest jednym z powodów, dla których proces w tej sprawie trwał tak długo.
Na przykład S. Jonika i G. Černiauskas złożyli w sądzie wniosek o zgodę na wykorzystanie danych zmarłego AP do specjalistów polskiej instytucji eksperckiej, aby mogli przedstawić swoje wnioski co do trafności diagnozy i leczenia. został mu dany. Mówi się, że nasi lekarze i eksperci, którzy zdiagnozowali u niego krzemicę płuc, są niekompetentni. Chociaż sprawę prowadziło wówczas sześciu litewskich biegłych i asystujących im pulmonologów, wszyscy doszli do tego samego wniosku.
Następnie S. Jonika i jej adwokat wskazali sądowi konkretną polską instytucję, która powinna przeanalizować ustalenia litewskich specjalistów. I to też budziło pewne podejrzenia. Nie wspominając już o tym, że po otrzymaniu korzystnych dla S. Joniki wniosków tej instytucji inni uczestnicy procesu – prokurator lub poszkodowani wraz z pełnomocnikami – mogli wyrazić życzenie, aby wnioski polskich biegłych zostały zweryfikowane przez specjalistów w innym obcy kraj. I tak ten proces mógł trwać w nieskończoność, nawet jeśli termin przedawnienia zarzucanego S. Jonikai przestępstwa był wówczas jeszcze bardzo odległy. Ale teraz – ręka została już podana. Wygasa w listopadzie br., kiedy prowadzący sprawę sędzia Alvydas Rimkevičius musi podjąć decyzję, w przeciwnym razie będzie musiał zwolnić S. Jonika z wszelkiej odpowiedzialności karnej ze względu na przedawnienie.
A. Rimkevičius odrzucił ww. wniosek S. Joniki i jego adwokata. Po czym oskarżony zażądał, aby sam sędzia, który nie pozwolił mu się bronić, wycofał się z rozprawy. A. Rimkevičius nie. Później jednak pojawiło się wiele podejrzeń, czy sam nie zwlekał z tą sprawą, oczywiście przy pomocy oskarżonego i swojego adwokata, bo ci stawiali nowe żądania i A. Rimkevičius je zaspokajał.
Jak już napisano, A. Rimkevičius próbował usunąć dziennikarza z portalu kauno.diena.lt z tego publicznego procesu, ponieważ nie lubił być fotografowany przez fotografa, którego przyprowadziła na rozprawę. Chociaż S. Jonika prosiła o zamknięcie tego procesu, A. Rimkevičius odmówił.
Tylko część szkód została naprawiona
Wreszcie dzisiaj rozpoczęły się przemówienia zamykające tę trudną sprawę, podczas których prokurator Auksė Lipkevičienė zaproponowała karę pięciu i pół roku pozbawienia wolności dla 58-letniej S. Joniki. Pomimo tego, że nie jest skazany, jest charakteryzowany pozytywnie, a przestępstwo, o które jest oskarżany, kwalifikuje się jako lekkomyślne, ale jego konsekwencje są poważne: zginęło dwóch młodych mężczyzn, małe dzieci nie zostały wychowane, a rodzice, dla których były filarem na starość.
Jako jeden z dowodów na to, że S. Jonika nie zorganizował należycie ochrony zdrowia pracowników, przedstawiono przedstawione przez prokuratora fakty dotyczące kilku innych jego podwładnych, u których zdiagnozowano różne choroby płuc.
„Związek przyczynowy między tym, czego pozwany jako pracodawca nie zrobił, a kiedy powinien był to zrobić, a skutkami jest oczywisty. Oczywiste jest również, że czynniki niebezpieczne dla zdrowia działają w tej firmie od dłuższego czasu i I to wcale nie było kontrolowane. A sytuacja, na podstawie przedłożonych przez obronę dokumentów, już się zmieniła, kiedy ci pracownicy zachorowali” – wyjaśnił prokurator, opisując taki łańcuch przyczynowy, którego zwieńczeniem była proponowana przez niego kara dla S. Joniki.
Zaproponowała sądowi pełne zaspokojenie roszczeń w sprawie. Jak powiedział prawnik reprezentujący żonę MS w swoim przemówieniu końcowym, 15 000 osób zaangażowanych w sprawę Roszczenie EUR o zadośćuczynienie za szkodę niemajątkową złożył sam MS
Oczywiste jest również, że czynniki szkodliwe dla zdrowia działają w tym biznesie od dłuższego czasu i to dość.
Zdaniem prawnika reprezentującego krewnych AP, nie złożyli oni skargi w tej sprawie. Bo ci zostali na nich skazani w 2018 roku – w sprawie cywilnej, która już się rozpoczęła po śmierci AP. Chociaż sądy różnych instancji zmieniały swoje decyzje, rodzice, siostra i były partner AP, który również wkrótce zmarł, ostatecznie uzyskali łącznie 90 500 euro zadośćuczynienia.
Argumenty ustne będą kontynuowane na następnej rozprawie, zaplanowanej na miesiąc później. Przedstawiciel jednej z ofiar, prawnicy S. Jonikosa i UAB, którym nadal kieruje, oraz sam oskarżony nie zostali jeszcze przesłuchani. I mam nadzieję, że sędzia A. Rimkevičius może ogłosić swoją decyzję przed starością.
Zdjęcie: Vilmantas Raupelis, Eitvydas Kinaitis.
„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”