Wojna na Ukrainie nauczyła nas, że mając po swojej stronie agresora, trzeba być gotowym na wszystko.
Dołącz do zespołu technology.lt!
Darmowy grafik, zarobki, wiele ciekawych zajęć. Nie jest wymagane żadne doświadczenie, wystarczy zapał.
Zainteresowany? Wypełnij ten formularz!
Doświadczenia wojny na Ukrainie pokazują, jak trudno jest zdobyć teren dobrze przygotowany do obrony i obsadzony żołnierzami. Obie strony tego konfliktu poniosły ciężkie straty, atakując przeciwnika nie tylko zdeterminowanego do obrony, ale także dobrze przygotowanego – pisze.Wirtualna Polska„.
Choć polskie umocnienia graniczne można kojarzyć z ciągłą linią barykad, pól minowych i bunkrów – w szczególności ze słynnym „ogrodzeniem” na granicy z Białorusią – to jednak niewiele ma wspólnego z tym, jak należy chronić wschodnie tereny Polski. W rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnił to były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
Jak to ujął, „chodzi o dobre przygotowanie na tym 400-kilometrowym odcinku granicy, gdzie jest kilka–kilkanaście obszarów, które wróg mógłby faktycznie przeniknąć”. Funkcjonariusz podkreślił, że nie oznacza to, że tereny przygraniczne należy od razu przekształcić w pas fortyfikacji – część z nich należy od razu wybudować – ale że najpierw należy zgromadzić niezbędne środki.
W ramach przygotowań gen. W. Skrzypczak skomentował pomysł, że Polska powinna wycofać się z Traktatu Ottawskiego z 2012 r. dotyczącego „Zakazu użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych”, aby umożliwić eksploatować granicę z Białorusią.
„Miny są bardzo skuteczne. Szacuje się, że żołnierze wkraczający na teren zaminowany ponoszą od 10 do 15 procent ofiar z powodu samych min, co stanowi bardzo znaczącą liczbę. Jednak politycy nie powinni przesądzać faktów i rezygnować z kontraktów.– podkreślił rozmówca WP.
uwagi
„Myśliciel. Miłośnik piwa. Miłośnik telewizji. Zombie geek. Żywności ninja. Nieprzejednany gracz. Analityk.”