Nieznani napastnicy oblali w środę polską ambasadę w Moskwie czerwoną farbą, co skłoniło Rosję do zażądania od Warszawy formalnych przeprosin za to, co nazwała „przerażającym” incydentem. atak na jego ambasadora.
W poniedziałek proukraińscy aktywiści w Warszawie obrzucili czerwoną farbą ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andrejewa, który przyjechał złożyć kwiaty na cmentarzu żołnierzy radzieckich w tzw. Dzień Zwycięstwa.
Incydenty miały miejsce, gdy wojna Moskwy na Ukrainie trwała już trzeci miesiąc.
W środę rosyjskie MSZ wezwał ambasadora RP Krzysztof Krajewski za „przerażający” atak i zażądał „oficjalnych przeprosin” od przywódców kraju.
Zdjęcie Sergei Andrejevs / Scanpix.
„Decyzja o kontynuacji działań zostanie podjęta w oparciu o reakcję Warszawy na nasze żądania” – powiedział w oświadczeniu rosyjski MSZ.
Tego samego dnia budynek Ambasady RP w Moskwie został pomalowany czerwoną farbą.
„Ambasador Krzysztof Krajewski potwierdził, że taki incydent miał miejsce” – powiedział PAP rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina.
Dodał, że ambasador czekał na przybycie policji.
Polski wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacs powiedział dziennikarzom w Waszyngtonie, że choć budynek polskiej ambasady rzeczywiście był pokryty farbą, Warszawa ma nadzieję, że Rosja wyjaśni sprawę i znajdzie winnych.
W poniedziałek minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau nazwał rosyjskiego ambasadora spryskanego czerwoną farbą incydent, który nie powinien był mieć miejsca.
Polska przyjęła setki tysięcy uchodźców z sąsiedniej Ukrainy po tym, jak 24 lutego prezydent Rosji Władimir Putin wysłał wojska do prozachodniego kraju.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.