Gdzie grzane wino, kawa czy herbata jest tańsza, ile kosztuje dla tych, którzy chcą się zrelaksować? Ekonomista wyjaśnił też, co wpływa na ceny w takich miejscach.
Na wileńską choinkę przyjeżdżają ludzie nie tylko z całego miasta, ale także z innych litewskich miast, przyjeżdżają też zagraniczni turyści, więc pokrótce zobaczmy, co ich tu czeka, kiedy przybędą na wileński Plac Katedralny. Oczywiście wileńska choinka w kształcie tortu, ale także tradycyjny jarmark bożonarodzeniowy.
Bliżej choinki w pawilonach handlowych wystawiane są rękodzieła, pamiątki i różne zabawki. Kupić można zarówno świąteczne zabawki, jak i galanterię skórzaną, rękawiczki, skarpetki czy biżuterię. Ale oczy przyciągają napoje i jedzenie. Nieodłącznym atrybutem jarmarku jest grzane wino. Sprzedawcy twierdzą, że jest tu najpopularniejszy: „Oczywiście, jak jest tak zimno, to co jeszcze do picia, oczywiście wino”.
W stolicy kosztuje 4, 6 lub 8 euro.
„Są kubki, można do nich dotrzeć, jest mały kubek i jest większy kubek. Mały ma 300 mililitrów, największy 500” – wyjaśnia sprzedawczyni Diana.
Cena, zdaniem kobiety, nie nadwyręża kieszeni Litwinów.
„Nie narzekaj, nie proś o negocjacje? — Bardzo mało, nasze ceny niewiele się zmieniły od zeszłego roku. Jeśli nie narzekali w zeszłym roku, nie będą też narzekać w tym roku” – mówi Diana.
Porcja naleśników lub pączków kosztuje 6 euro, smażone kasztany – 4. Kawa i herbata kosztują 3 euro, ciastka lub gorąca czekolada 4.
Wileński Jarmark Bożonarodzeniowy nie jest duży – jest kilka straganów, na których można kupić gorące napoje, a także różne zabawki i pamiątki, ale wybór jedzenia nie jest wielki. Można kupić pączki czy naleśniki, ale nie kupimy np. kiełbasek z kapustą, jak to robimy na jarmarkach bożonarodzeniowych.
A teraz spróbujmy porównać, jak wygląda wileński Jarmark Bożonarodzeniowy z niektórymi miastami w innych krajach.
Krakowski Jarmark Bożonarodzeniowy jest znacznie większy niż wileński – ze sceny rozbrzmiewają kolędy i piosenki świąteczne, a straganów z jedzeniem, napojami i pamiątkami jest znacznie więcej. Na krakowskim Jarmarku Bożonarodzeniowym największe kolejki ustawiają się w punktach z grzanym winem. 200 mililitrów grzanego świątecznego wina kosztuje 15 zł, czyli ok. 3,20 euro, 300 mililitrów to już 20 zł, czyli ok. 4,30 euro.
Ale, jak na prawdziwym jarmarku, oprócz wina nie brakuje innych przysmaków, słodkich i słonych. Np. kiełbasa z kapustą kosztuje 28 zł – prawie 6 euro.
Gofry kosztują od nieco ponad 2 euro do prawie 8 euro za gofra z różnymi dodatkami. Kawa nieco ponad 2 euro, herbata dodatkowe euro, a gorąca czekolada około 4 euro 20 centów. Można też kupić gorącą zupę – trzeba będzie zapłacić od 2 euro do prawie 6,5 euro. Różne kanapki kosztują 4-6 euro, a 12 tradycyjnych polskich pierogów z różnymi nadzieniami kosztuje około 7 euro.
Na Litwie co roku dużo czasu spędzamy na rozmowach o tym, jak wyglądają główne choinki w naszych miastach. A oto choinka w głównym mieście Krakowie – naturalna choinka, a przede wszystkim co zwraca uwagę – dużo mniej iskier niż tutaj na Litwie.
Następnym przystankiem jest Wiedeń, stolica Austrii. Cena grzanego wina wynosi tutaj 4,90 euro. To prawda, ile kosztuje ćwierć litra – 250 mililitrów. Tyle samo kosztuje poncz, a wino i poncz z dodatkami kilka euro więcej. Cena piwa to półtora euro, prawie 4 euro za koktajl z alkoholem. Kufel lemoniady kosztuje prawie 4 euro.
Różne kiełbaski kosztują od 6,5 do 8,5 euro. W stolicy Austrii jest wiele jarmarków bożonarodzeniowych – stragany ze słodyczami i dekoracjami są rozsiane po kilkunastu miejscach w mieście.
Centrum Warszawy, stolicy Polski – nie brakuje ludzi pod choinką od strony zamku. W kioskach, jak wszędzie, można się napić, zjeść, a nawet zrobić zdjęcie ze Świętym Mikołajem. A na Rynku można nawet pojeździć po lodzie.
Porównując więc ceny grzańca, w Wilnie iw Polsce są one podobne, tylko w Austrii cena jest nieco wyższa. Prawdą jest, że poziom życia Austriaków jest również wyższy – średnia pensja wynosi tam około 2300 euro na rękę. Na Litwie – około 1100 euro. Według The Economist ceny na targach ustalane są zazwyczaj według jednej logiki – tyle ile zapłacisz, tyle ile poprosisz.
„Cena kosztu wina to mniejsza część, już zależy od wypłacalności kupującego, zwłaszcza za choinkę, ile kupujący może zapłacić. Jeśli cena jest wyższa niż w niektórych niemieckich miastach, oczywiste jest, że Litwinów stać na to, by kupić wino pod choinkę – mówi ekonomista Tadas Povilauskas.
Jednak według ekonomisty ludzie sami mogą podnosić lub obniżać ceny.
„Powiedziałbym, że wszystko zależy od zdolności kredytowej kupującego. Bo spójrz, jeśli cena jest za wysoka i ludzie nie kupują, to też ci ludzie nie będą się zbliżać do choinek. Boże Narodzenie” – wyjaśnia T. Povilauskas.
Wysokimi cenami zainteresowało się też Biuro Śledcze ds. Przestępstw Finansowych – tylko funkcjonariusze nie badają cen wina czy pamiątek, tylko okoliczności zakupu wileńskiej choinki i ozdób świątecznych. Decyduje się, czy wszcząć śledztwo i ustalić, czy władze stolicy roztrwoniły w brokatach blisko ćwierć miliona obywateli.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.