Reagując na dyskusje, szef litewskiej dyplomacji Gabrielius Landsbergis wezwał prezydenta Gitanasa Nausėdasa do powtórzenia umowy berlińsko-wileńskiej w celu sprawdzenia, czy kraje rzeczywiście inaczej odczytują wspólny komunikat i nie zgadzają się co do niektórych jego istotnych szczegółów.
Prezydencja szybko zareagowała na oświadczenie ministra spraw zagranicznych. Daukantas Square uważa, że propozycja wyjaśnienia umowy podpisanej przez prezydenta Litwy i kanclerza Niemiec Olafa Scholza jest nieodpowiedzialna.
Od pewnego czasu trwają dyskusje na temat oświadczenia kanclerz Niemiec O. Šolcsa i prezydenta Litwy G. Nausėdasa. Co tam się mówi i co wątpi w naszych polityków? – zapytaliśmy krytyka Vitalijasa BALKAUSA.
„Tu jest oczywista niejasność. Pozostaje pytanie, czy będziemy mieli na Litwie niemieckie siły obronne, czy też Niemcy wyślą je na pomoc tylko w nagłych wypadkach. Przywiązanie do Niemiec, próby jej uwiedzenia, nakłaniania lub przekupienia, Tak jak Rosja na Ukrainie zniszczyła mit drugiej najpotężniejszej armii świata, tak Niemcy, które uważały się za główną potęgę gospodarczą i polityczną Europy, tracą ten obraz.
Należy docenić wkład Niemiec w autopromocję. Panzerhaubitze 2000 jest uważany za najlepszy pojazd wojskowy w swojej klasie, podobnie jak czołgi Leopard. Jednak sama armia niemiecka jest znacznie słabsza niż myśleliśmy. Jeśli czyta się niemiecką prasę, sami Niemcy dziwią się osłabieniu tej armii. „Politico”, który z pewnością nie jest kanałem kremlowskim, opowiada o ćwiczeniach niemieckich sił specjalnych. Okazało się, że czołgi potrafią to i owo, a żaden z pojazdów opancerzonych nie nadaje się do rzeczywistych warunków bojowych.
Mówiąc o pojemności, Niemcy mają tylko tyle amunicji dla Gepardów do szkolenia w czasie pokoju.Kiedy pojawiła się kwestia większej ilości amunicji, Szwajcaria, która produkuje amunicję, zaczęła się „dywersyfikować”. Niemcy musieli zwrócić się do Hiszpanów. Tak więc wielce podziwiana spółdzielnia może się tak skończyć. Wielu wyobraża sobie armię niemiecką jako „Wehrmacht”, a teraz jest ona nawet gorsza od sił zbrojnych cesarza. Coraz częściej o tym mówimy po epoce Angeli Merkel” – odpowiedział komentator Vitalijus BALKUS.
– Czy w ogóle można uznać Niemcy za wiarygodnego militarnego i politycznego partnera Litwy? Przecież ten kraj przez wiele lat zasilał rosyjski budżet wojskowy z własnych pieniędzy?
– Wszystko będzie zależało od tego, jak Niemcy ocenią okres „merkelizmu”. To był najbardziej haniebny czas. Całkowite uzależnienie gospodarcze i energetyczne od Rosji. Faktyczne zniszczenie armii. Ogromne problemy z powodu kryzysu migracyjnego. Istnieją nawet wersje, że ta ostatnia mogła wynikać z porozumienia między A. Merkel a Władimirem Putinem.
Francja nie wygląda dużo lepiej. Jego cztery atomowe okręty podwodne mogą wystarczyć do zapewnienia bezpieczeństwa Francuzom, ale prawdopodobnie nie wystarczą do zapewnienia naszego. Musimy polegać na krajach o wspólnym losie i wspólnych wyzwaniach. Po zakończeniu wojny najpierw będzie to Ukraina. Można też przytoczyć Finlandię, która teraz bardzo poważnie traktuje swoje bezpieczeństwo i doświadczyła, co to znaczy mieszkać obok Rosji.
To nasi pierwsi sojusznicy. Oczywiście ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Nie zapominajmy, że pierwsza poważna pomoc dla Ukrainy nadeszła od Brytyjczyków. Moglibyśmy nawet mówić o rozmieszczeniu sił brytyjskich na Litwie, ale jest mało prawdopodobne, aby nasze obecne Ministerstwo Spraw Zagranicznych to rozważyło, bo boi się rozgniewać Berlin i Paryż.
– Co przemawia za reakcjami przedstawicieli obecnego rządu litewskiego na podpisany komunikat? Chęć „zainstalowania” zbyt niezależnego prezydenta Litwy?
– Znając osobowości i modę naszych urzędników ds. polityki zagranicznej, prawdopodobne jest, że celem jest postawienie G. Nausėdasa w bardzo niejednoznacznej sytuacji. Jeśli plan wysłania niemieckiej brygady na Litwę się nie powiedzie, będzie można powiedzieć, że stało się tak z powodu „seksistowskich” uwag G. Nausėdy, bo Niemcy poczuli się urażeni. Chociaż w rzeczywistości realizacja pomocy może zostać zablokowana ze względu na to, że po prostu nie ma na to fizycznej możliwości.
– Ilu niemieckich żołnierzy na Litwie mogłoby poważnie stawić opór ewentualnej rosyjskiej agresji?
– Nie tak dawno czytałem w „Guardianie” tekst, że wystarczyłoby brygad, od dwóch do trzech tysięcy żołnierzy, co przynajmniej zapobiegłoby zajęciu Litwy w ciągu kilku godzin.
– Czy publiczne dyskusje litewskich polityków na temat niemieckiej pomocy nie są niebezpieczne? Opozycja, a nawet mniejsi partnerzy koalicyjni twierdzą, że Niemcy mogą zostać zaskoczone brakiem zaufania.
– Jeśli pamiętamy przemówienia Wołodymyra Zełenskiego na początku wojny, to były one niezwykle „odważne”. Ale czy to był powód odmowy pomocy? Zaletą prawdziwej polityki jest to, że jest w niej mało emocji. Jest po prostu walka o władzę.
– Czy Niemcy mogą żądać od Litwy pomocy w decyzjach politycznych? Na przykład Ukraina jest pod presją podpisania Konwencji Stambulskiej…
– Oczywiście, że możesz. Mogą to być tzw. zobowiązania „praw człowieka”, głównie w obszarze migracji. Litwa i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej mogą zostać zmuszone do przyjęcia większej liczby migrantów. Może to być nie tylko żądanie niemieckie, ale ogólne stanowisko Europy Zachodniej. Zaproponowali już podział migrantów między Włochów i Francuzów. Gdyby zażądano tego w zamian za obietnice rozmieszczenia tu brygady, nasi politycy mogliby się zgodzić. O prawach niektórych „mniejszości”, które dziś mają być rozpatrywane w litewskim Seimasie, można przypomnieć, a postulat kraju może stać się argumentem dla polityki wewnętrznej także w grach.
– W samych Niemczech blisko połowa ludności sprzeciwia się militarnemu wsparciu Ukrainy. Jakich zmian można się spodziewać, jeśli opinia publiczna zacznie naciskać na rząd?
– Należy rozumieć, że z czasem poparcie dla Ukrainy na Zachodzie będzie się zmniejszać. Ludzie się męczą. Zachęca do chęci zakończenia rzeczy w taki czy inny sposób. Nie ważne jak. Na razie panuje przekonanie, że Ukraina potrzebuje pomocy.
– Co cię najbardziej niepokoi? Skutki sankcji gospodarczych?
– Tak. Chociaż często obejmują one całkowicie wewnętrzne kwestie polityczne. Na przykład na Litwie ludzie pytają, dlaczego inflacja żywnościowa jest tutaj dwa razy wyższa niż średnia w Unii Europejskiej. Nasze systematyczne media piszą, że to z powodu wojny na Ukrainie. Niepowodzenie w zarządzaniu polityką wewnętrzną z własną gospodarką jest uważane za przegraną wojnę. I to jest charakterystyczne nie tylko dla Litwy, ale i dla całej Europy.
Wszystko, co złe na Zachodzie, jest wykorzystywane przez rosyjską propagandę. Nawet dramaty domowe, jak ludzie otruci smalkami – słyszycie, ze względu na wysoki koszt gazu, ogrzewali się piecami, i dlatego zostali otruci. Teraz konflikt między naszą prezydencją a Ministerstwem Spraw Zagranicznych jest opisany w „Izwiestii”. Nie musicie myśleć, że dajemy tej propagandzie wyjątkowe możliwości – ona i tak je znajdzie. Problemem dla Kremla jest sam fakt, że istniejemy niezależnie od Rosji.
Oczywiście prawdą jest również to, że nasi lokalni urzędnicy, a zwłaszcza nieliczni obecnie opiniotwórcy, dolewają wody do młyna rosyjskiej propagandy, twierdząc, że wszelkie protesty przeciwko samorządowi pochodzą z Kremla. Takie atakowanie Kremla zwiększyło liczbę jego zwolenników bardziej niż sama kremlowska propaganda.
– Czy Niemcy nadal są liderem unijnej polityki obronnej? A może tę misję przejmuje Polska?
– Całkowicie zgadzam się z ostatnim stwierdzeniem. Polska ma dość finansów i motywacji. Jest to kraj z takim samym ryzykiem jak my. Wzrost potencjału tego kraju jest tylko dla nas korzystny. Oczywiście zawsze istnieje zagrożenie, że wzmocniona Polska może zapomnieć o swoich ambicjach na Wschodzie, a więc w naszym kierunku. Myślę, że nie będzie to kwestia granic, nawet jeśli będziemy świadkami konfliktu między dwoma krajami NATO – Turcją i Grecją. Ale realistyczne jest oczekiwanie, że będziemy musieli żyć z pewnymi wpływami z Polski.
Mogą pojawić się pytania dotyczące Polonii na Litwie. Być może nawet z powodu ich kulturowej autonomii. W rezultacie powstałoby również ryzyko separatyzmu. Ale jeśli mówimy o ogólnym kontekście historycznym i kulturowym, zbliżenie się do Polski jest dla nas bardzo przydatne. Postawa statystyki litewskiej, nawet w sprawach rodzinnych, pokrywa się z postawą statystyki polskiej. A jeśli postawy władz są inne, to tylko większe zbliżenie z Polską może temu zaradzić. Bruksela to Bruksela, a Polska jest bardzo blisko.
Oczywiście zbliżające się wybory parlamentarne w Polsce mogą nieco zmienić jego stanowisko. Ale nie ma szans, żeby zbliżył się do Holandii. Nawet na Litwie trzeba było wielu lat indoktrynacji, żeby w naszym Seimasie zacząć rozpatrywać bardzo konkretne kwestie. Nawet jeśli nasze władze były mało konserwatywne. Nawet mówiąc o chłopach, ich rządem kierował liberał Saulius Skvernelis.
– Obecnie na Litwie tworzy się nurt intelektualistów, którzy mówią o historycznym partnerstwie Litwy z Niemcami. Ten ostatni kraj po I wojnie światowej jako jeden z pierwszych uznał państwo litewskie i pozwolił nam odzyskać Kłajpedę, którą przejął po zmianie rządu. Czy dziś dostrzegamy taką ciągłość historyczną, czy też mamy już do czynienia z zupełnie innymi Niemcami?
– Jeśli mówimy o historycznej „życzliwości” Niemiec wobec nas, to musimy przede wszystkim pamiętać, że kraj ten nic nie ryzykował uznając Litwę, tylko zabezpieczył się tworząc strefę buforową między Prusami Wschodnimi a Rosją. Historia Litwy, Niemcy były naszym przeciwnikiem, nawet kulturowo nie są nam tak bliskie.
– No ale saksońscy ochotnicy nas bronili. A niektórzy powiedzą, że bez Johana Gotfrydasa Herdera, Vydūnasa, Jonasa Basanavičiusa, Antanasa Smetony by nie powstały?
– To Litwa od XI wieku. zintegrowane z systemem europejskim i światowym. A jeśli przechodzimy od systemu kulturowego i politycznego do systemu komercyjnego, to jest to przed naszą erą. Ale nie ma głębszych więzi kulturowych z Niemcami.
„Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera.”