Po decyzji polskiego rządu o objęciu przedsiębiorców ulgami podatkowymi, ceny artykułów spożywczych i innych towarów oraz paliw znacznie odbiegają od cen litewskich. W ciągu sześciu miesięcy Litwini wydali w Polsce już blisko 130 mln euro.
Saulius, właściciel sklepu, który działa w Mariampolu od wielu lat, mówi, że w ostatnim czasie znacznie spadła liczba klientów. Biznesmen nie wyklucza, że część klientów uda się na zakupy do sąsiedniej Polski. Tam towary są tańsze.
„Mieliśmy swoich klientów, ci klienci zawodzą, zawodzą. Nie będę konkurował z Polską. Na to czekamy każdego dnia. Żyje się tylko jeden dzień. Nie planuję dużo. Kto wie, co wydarzy się za tydzień”, mówi przedsiębiorca Saulius.
Statystyki z tego kraju pokazują, że Litwini częściej szukają tańszych produktów w polskich sklepach. W ciągu sześciu miesięcy Litwini wydali w Polsce prawie 130 mln euro. To najwyższa kwota od dwóch lat. To prawda, że Litwini rzadziej chodzili na zakupy z powodu pandemii.
Przepływy wracają teraz do poziomów sprzed pandemii. W 2019 roku osoby przekraczające granicę litewsko-polską wydawały w tym kraju ponad 300 mln euro rocznie.
„Dobrych wiadomości jest dużo i nie ma sposobu, aby zmienić tę sytuację. Kurs złotego jest tani w porównaniu do euro. W tym miejscu motywacja do wyjazdu do Polski jest ogromna. Inflacja w Polsce we wrześniu była blisko 18%, na Litwie – 22%. Ta różnica nie jest duża. Ale historycznie żywność jest tam tańsza. Te przepływy nigdzie nie znikną w najbliższej przyszłości” – mówi ekonomista Tadas Povilauskas.
W położonym przy granicy z Litwą mieście Suwałki można spotkać rodaków zarówno w weekendy, jak iw dni powszednie. Vitalija i Arvyda pochodzili nawet z Kretyngi. Poszukuje mebli, ale jednocześnie kupuje jedzenie.
„Przeważnie meble, ale okazuje się, że to też trzeba kupić. – Wybrałeś meble? – Wybraliśmy kuchnię. Popatrzymy, usiądziemy. Jak to będzie działać? Może taniej, może nie taniej, nie wiemy” – mówi Arvydas z Kretyngi.
Z Kretyngi do Suwałk – ponad 300 kilometrów. Ludzie nawet pokonują tę odległość w poszukiwaniu tańszych produktów.
„Przyjeżdżamy z daleka samochodem, ale i tak przyjeżdżamy co najmniej dwa, trzy razy w roku. Ale kupujemy już pełny bagażnik. Nie ma tu sklepu. Wybieramy z kilku. To już trzeci. Czwarty” – mówi Vitalija z Kretingi.
Nie trzeba było długo czekać, aby Ukraińcy przebywający na Litwie poczuli, że Polska jest tańsza od Litwy. Małżonkowie Oksana i Valerijs, którzy uciekli przed wojną, często wyjeżdżają do Suwałk. Rodzina mieszka w Mariampolu. Suwałki oddalone są o 60 kilometrów.
„Drożej niż w Polsce. Wyraźnie odczuwalne. Pojechaliśmy zatankować. Mieszkamy w Mariampolu, jest bardzo blisko. Ciągle jeździmy do Polski, żeby zatankować” – mówi Walery z Ukrainy.
„Kupiliśmy artykuły spożywcze – mięso, warzywa, warzywa mrożone, jedzenie dla dzieci. Nie wiem. Zabraliśmy wszystko, co było potrzebne. Co jest potrzebne” – mówi Ukrainka Oksana.
W Polsce do końca tego miesiąca nie obowiązuje podatek od towarów i usług na produkty spożywcze, a akcyza na paliwo została obniżona z 23 do 8%. W ten sposób rząd kraju dąży do zmniejszenia ciężaru inflacji spoczywającego na ludziach. Dainius Dundulis, właściciel firm handlowych „Norfos”, mówi, że obroty sklepów działających przy granicy z Polską znacznie spadły.
„Oczywiście, gdyby w Polsce istniały podobne podatki, na przykład tutaj w Łoździejach, obroty byłyby znacznie wyższe. A na całej południowej Litwie myślę, że byłyby o mniej więcej 30% wyższe” – mówi Dainius Dundulis, właściciel sieci sklepów Norfa.
Zdaniem ekonomisty Tadasa Povilauskasa o tym, że pieniądze opuszczają Litwę, można sądzić po podatku paliwowym.
„Najbardziej istotny jest chyba olej napędowy. Gdzieś od marca akcyza nakładana na olej napędowy na Litwie spadła. Oczywiście są efekty uboczne po stronie polskiej. Obniżono tam akcyzę i VAT” – zapewnia T. Povilauskas.
Zdaniem ekonomisty ceny żywności i innych towarów mogą jeszcze rosnąć do nowego roku. Po Nowym Roku sytuacja powinna się ustabilizować.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.