W ubiegłym roku Centrum Filmowe w Kownie we współpracy z profesjonalnymi psychologami, psychoterapeutami i pracownikami socjalnymi oraz Państwową Służbą Ochrony Praw Dziecka i Adopcji zaprosiło mieszkańców Kowna na bezpłatne sesje filmoterapeutyczne.
Ten cykl wydarzeń umożliwił nie tylko obejrzenie uznanych europejskich filmów poruszających aktualne tematy, ale także lepsze zrozumienie ich uczuć i nauczenie się o nich opowiadać z ich pomocą.
Sesje z cyklu „Kino jako terapia” są częścią projektu „Kino jako narzędzie integracji społecznej” realizowanego przez międzynarodowe „Romuvos” i Centrum Kultury Elko (Polska). Indrė Mikelaitytė, jego kierownik, opowiedziała więcej o tym projekcie.
– Czym jest kinoterapia? Jak leci?
– Filmoterapia stosowana jest zarówno w gabinecie terapeuty, jak iw grupach dyskusyjnych, np. w kinie. Kiedy oglądamy filmy, mamy możliwość obserwowania zza kulis, jak bohaterowie przeżywają różne emocje i rozwiązują wyzwania, unikając prawdziwych wrażeń. Łatwiej jest mówić o postaciach w filmie niż o sobie, więc jest to świetny sposób na zauważenie głęboko zakorzenionych osobistych przekonań i pojawiających się emocji. Filmoterapia polega na oglądaniu filmu, kiedy obserwujemy nasze reakcje, pojawiające się emocje i zapisujemy je lub omawiamy ze specjalistą. Myślę, że to świetny sposób na lepsze poznanie się.
– Jak wpadłeś na pomysł zorganizowania sesji filmoterapii? Czy mają miejsce również w innych litewskich miastach?
– Kilka lat temu Kowieńskie Centrum Filmowe „Romuva” wraz z partnerami w Polsce napisało projekt, którego jednym z działań była filmoterapia. Na Litwie to jeszcze nowość, w sąsiedniej Polsce trochę częściej stosuje się kinoterapię – to prawda, częściej w gabinetach psychologów niż w kinie. Działania te zostały zrealizowane dopiero jesienią ubiegłego roku i były niezwykle interesujące i stymulujące. Wiem, że działania te są prowadzone w różnych miastach przez organizację „Ula Sztuki”, a także prezentowane w różnych instytucjach przez specjalistów Służby Ochrony Praw Dziecka i Adopcji, z którymi współpracowaliśmy w trakcie z projektu.
– Pokazy filmowe odbyły się w trudnym dla wszystkich okresie po pandemii, czy miało to wpływ na frekwencję?
– Myślę, że to jeden z powodów, dla których sesje filmoterapii cieszą się tak dużym zainteresowaniem. Okres pandemii był wyzwaniem dla stanu psychicznego i emocjonalnego każdego z nas. Myślę, że mniej więcej w tym czasie, wraz z jesienią, ciemnością i powrotem ograniczeń pandemicznych, ludzie naprawdę potrzebowali tych przepisów, aby sobie pomóc. Uważam, że filmy w programie też były ekscytujące i aktualne, zbieraliśmy je starannie, rozmawiając ze specjalistami, ale nie mniej ważne były spotkania i dyskusje z psychologami i psychoterapeutami. To, że dyskusje trwały tak długo i jak często były otwarte, jak sądzę, świadczy nie tylko o znaczeniu dbania o zdrowie emocjonalne, ale także o pragnieniu poczucia wspólnoty.
– Jakie były reakcje publiczności? Jak ocenili filmoterapię?
– Bardzo się cieszę, że po każdej sesji prosiliśmy uczestników o wypełnienie ankiet, myślę, że jeśli jakieś zajęcia nie wyjdą dobrze, możemy je czytać raz za razem. Publiczność bardzo dobrze doceniła filmoterapię, chętnie polecała tematy, które zawsze będą aktualne, spisywała swoje spostrzeżenia i bardzo mu dziękowała.
– Czy dyskusja po filmach pokazała, że ludziom szczególnie potrzebne są takie sesje? Jak uczestnikom udało się zaangażować w rozmowę i otwarcie mówić w grupie nieznajomych?
– Rozmowy po filmach trwały czasem do dwóch godzin. Najpierw zaczynają mówić najodważniejsi. Zresztą psychologowie i psychoterapeuci potrafią rozmawiać z ludźmi, myślę, że sami ludzie chcieli rozmawiać i przyszli na sesję z tym zamiarem. Coraz więcej osób zapisywało się na każdą sesję, z pewnością było sporo osób, które pojechały na więcej niż jedno wydarzenie.
Na początku wydawało mi się, że Litwinom jako osobom zamkniętym musi być trudno mówić otwarcie, ale po pierwszych dyskusjach te myśli się rozpłynęły, bo ludzie naprawdę ujawniali rzeczy bardzo osobiste i czasem niewygodne. Może wzrasta też nasza świadomość, bo jeśli ukrywamy problem lub uczucie i nie mówimy o nim, to samo z siebie nie zniknie. A kiedy rozmawiamy, to już mamy możliwość znalezienia odpowiedzi, nauczenia się akceptacji, a czasem wystarczy spojrzeć z zupełnie innego punktu widzenia, żeby rozmowa zbiorowa była naprawdę ważna.
– Wygłosiłeś prezentację o filmoterapii na zorganizowanej we Włoszech konferencji dla filmowców. Jakie były ich przemyślenia na temat tego projektu? Czy słyszałeś o podobnych pokazach filmowych w innych krajach Europy?
– Po tym ogłoszeniu otrzymałem duże zainteresowanie i wiele pytań. Większość kin nie zrobiła czegoś takiego, więc szczególnie w czasach po pandemii wydaje się to dla wielu znaczące i konieczne. Było kilka kin, w których odbywały się podobne zajęcia, ale były to bardziej odosobnione sesje filmoterapeutyczne dla pewnych grup społecznych. W związku z tym raportem powstało wiele interesujących dyskusji.
– Jaka jest przyszłość tego projektu? Czy planujesz w przyszłości organizować takie lub podobne sesje?
– Bardzo chciałbym, aby te działania były kontynuowane i szukamy na to sposobów. Uważam, że ten rodzaj terapii jest łatwiejszy do zaakceptowania niż wizyta u specjalisty i może być dobrym początkiem na drodze do samopoznania.
– W ramach projektu zrealizowałeś również szereg działań edukacyjnych dla młodzieży i seniorów. Opowiedz nam więcej o działaniach.
– Zakres projektu był naprawdę duży. W Kownie zorganizowaliśmy dziesięć sesji filmoterapii, cztery wymiany młodzieżowe, podczas których młodzi ludzie mogli zapoznać się z animacją poklatkową, a także obóz młodzieżowy, podczas którego odkrywali kino i jego tworzenie. Zabraliśmy uczestników z Litwy na podobne zajęcia w Ełku (Lukas, Polska). Byłem bardzo zaskoczony obozem seniorów zorganizowanym w Polsce, który wzbudził duże zainteresowanie. Zaskakujące było to, jak starzy ludzie tworzyli bajki i angażowali się w zupełnie nowe działania.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.