A wcześniej tak nie było. Mówiłem już, że po upadku carskiego imperium rosyjskiego odrodzone państwa litewskie i polskie nie dzieliły swoich terytoriów i walczyły między sobą. Na ogół Polacy zgłaszali roszczenia terytorialne do całej Litwy. W praktyce tych roszczeń nie można było zrealizować, ale i bez tego Polacy wtedy całkiem nas ogarnęli, zabierając ziemie wileńskie i suwalskie.
Co do Wilna to to prawda, że Litwini stanowili wówczas bardzo niewielką część mieszkańców miasta, dlatego Polacy uważali je za polskie. Tymczasem na Suwalszczyźnie, zwłaszcza we wschodniej części, dużą część ludności stanowili Litwini. Większość z nich mieszkała w pobliżu Sekwany.
W okresie międzywojennym Litwini byli szczególnie prześladowani – niszczone były organizacje litewskie, szkoły itp. Nasi ludzie musieli trzymać się bardzo mocno, żeby nie stracić litewskości. Wiele nie przetrwało, ale ten utknął.
Dziś w litewskiej „twierdzy” w Polsce – mieście Puńsk – Litwini stanowią aż 75%. populacja. Prawdą jest, że w Puńsku jest około tysiąca mieszkańców, więc w wartościach bezwzględnych nie ma tak wielu Litwinów. W Sejnach jest jeszcze mniej Litwinów – około 500. Jednak w Sejnach jest szkoła „Žiburio” prowadzona przez państwo litewskie, do której uczęszcza około 100 dzieci mówiących po litewsku.
Wiedząc, że Polacy nie tolerują zbytnio mniejszości narodowych, uważam, że najmniej, na co Litwini etniczni zasługują, aby zachować swoją litewskość, jest nasza wizyta na ich ziemi. W końcu takich krajów na świecie jest niewiele, jeśli w ogóle. Mówię oczywiście o etnicznych Litwinach, a nie o nowych emigrantach z Londynu czy Peterborough. Zwłaszcza, że nie trzeba zbaczać z drogi, Puńsk znajduje się tuż za granicą z Litwą.
„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”