„Przede wszystkim muszę wyrazić zdziwienie, że to wszystko przerodziło się w jedną z moich wypowiedzi, że powiedziałem, że Polska nie będzie nas bronić. Najpierw chciałbym temu zaprzeczyć (…). Na pewno nie powiedziałem, że Polacy nie stanęliby w naszej obronie” – powiedział w niedzielę reporterom premier.
W piątek I. Šimonytė powiedziała „Centrum Dēmesio” TV3, że istniejące w Polsce ograniczenia prawne „nie przewidują obowiązku” wysyłania żołnierzy za granicę nawet w czasie wojny, co miałoby zastosowanie również w przypadku ataku na sąsiednią Litwę .
„Jestem świadomy pewnych ograniczeń prawnych, które faktycznie istnieją w RP. To nie jest decyzja polityczna na każdym szczeblu czy coś w tym rodzaju. Istnieją bardzo wyraźne ograniczenia prawne i moim zdaniem jest to kwestia, z którą należy się zmierzyć omawiane na wszystkich szczeblach” – powiedział premier.
„Prawo nie przewiduje takiego obowiązku” – dodała zapytana, czy w Polsce istnieją akty prawne ograniczające możliwość rozmieszczenia wojsk na Litwie, nawet w przypadku ataku na jej sąsiada i sojusznika z NATO. .
I. Šimonytė wyjaśniła, że skomentowała „konkretny kontekst” w odpowiedzi na oświadczenie byłego dowódcy sił lądowych USA Bena Hodgesa.
B. Hodges, który w zeszłym tygodniu uczestniczył w Wileńskim Forum Bezpieczeństwa, podkreślił, że pomimo Piątego Artykułu NATO, który przewiduje obronę zbiorową, państwa Sojuszu muszą być przygotowane do obrony na wypadek ewentualnego ataku Rosji, gdyż mogą minąć dwa tygodnie. przed przybyciem sił NATO.
Premier stwierdził także, że powyższa kwestia jest rozstrzygana między Litwą a Polską na „poziomie politycznym”.
„I to nie jest tak, że jesteśmy tu w czarnej skrzynce, w której nic nie ma: tak naprawdę są zasady i porozumienia o współpracy między naszymi armiami. Ze zdziwieniem słyszę pytanie: dlaczego nikt nic nie zrobił i dlaczego nikt nic nie powiedział To nieprawda, nie tylko wiele zrobiono, ale także na poziomie politycznym” – stwierdziła I. Šimonytė.
Wydaje mi się, że tu jest szersze rozumienie (…) Bardzo ważna jest obrona zbiorowa, bardzo ważni są nasi partnerzy.
„Wydaje mi się, że tu jest szersze rozumienie (…) Bardzo ważna jest obrona zbiorowa, bardzo ważni są nasi partnerzy”. Jest to dla nas istotne i fundamentalne dla nas, kraju, który jest mały, więc jego możliwości obrony są jakie są, a my w dużej mierze polegamy na naszych partnerach. Ale to wszystko ma wydźwięk polityczny” – zapewniła.
„O ile mogę powiedzieć, to już powiedziałem, nie jestem w stanie określić tych rzeczy” – podkreśliła I. Šimonytė.
Nie sprecyzowała, czy zamierza poruszać tę kwestię podczas poniedziałkowego spotkania w Wilnie z premierem Polski Donaldem Tuskiem.
Premier dodał także, że Litwa i Polska mogą rozważyć dwustronne porozumienia polityczne w sprawie obronności i że nie będzie to sprzeczne z porozumieniem NATO i planami wojskowymi.
Podkreśliła, że „to nie jest tak, że nic się nie robi”, ale zaznaczyła, że nie chce wdawać się w szczegóły współpracy wojskowej.
„Jest w tym sporo logiki (możliwe porozumienia polityczne – BNS) i nie jest to jakaś sprzeczność z kolektywną obroną NATO. Mówiąc konkretnie o Polsce, mamy korytarz suwalski, który ma dwie strony: jedną w Litwa i inni w Polsce To nasza wspólna odpowiedzialność, bez bezpiecznej Litwy nie ma bezpiecznej Polski – wydaje mi się, że to jest oczywiste dla szefa rządu.
„Porozumienia polityczne mogłyby również wzmocnić tę współpracę”. Ale jeszcze raz do tego wrócę: porozumienia polityczne są polityczne i politycy decydują o ich praktycznej realizacji” – powiedziała I. Šimonytė.
G. Landsbergis: Regionalne plany NATO wymagają aktualizacji
Minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis powiedział dziennikarzom, że plany regionalne NATO, zatwierdzone na ubiegłorocznym szczycie Sojuszu w Wilnie, nie przewidują odrębnej dwustronnej współpracy między państwami, w tym Litwą i Polską, ale zakładają współpracę regionalną.
Oznajmił, że popiera stanowisko premiera, że można to wzmocnić „odrębnymi dwustronnymi rozwiązaniami politycznymi lub rozwiązaniami regionalnymi, które uwzględniałyby scenariusze, które nie odpowiadają planom regionalnym lub są do nich równoległe”.
Według G. Landsbergisa temat ten jest omawiany „za każdym razem” ze stroną polską, a dyskusje toczą się nie tylko na szczeblu rządowym, ale także prezydenckim.
„Wiem o spotkaniu, na którym prezydenci (Litwy i Polski – BNS) spotkali się i omówili konkretnie regionalną obronność i bezpieczeństwo. Prezydent zapowiedział, że odbędą się wspólne ćwiczenia. Znam też prehistorię tych rozmów, bo zostały zainicjowane przez Rząd Najwyraźniej ten komunikat został wybrany na szczeblu prezydenta” – powiedział minister.
Podkreślił także, że jeśli sytuacja na Ukrainie nie ulegnie poprawie, NATO mogłoby ponownie rozważyć odnowienie planów regionalnych, jednak zdaniem ministra dyskusja na ten temat „wydaje się prawie niemożliwa”.
„Dlatego pierwszą rzeczą, którą należy dodać, jest to, że to, co jest potwierdzone, niech Bóg wypełni to, co zostało potwierdzone. Ale naszym argumentem jest to, że sytuacja się pogarsza. Czasami nie udaje nam się przekonać naszych partnerów do tego, do podjęcia dodatkowych działań, a wtedy musimy wrócić do trzeciego artykułu (NATO – BNS), który mówi o naszej własnej potrzebie wykonania swojej pracy” – powiedział minister.
Według niego regionalne partnerstwo obronne mogłoby stanowić „drugi etap” po rozwiązaniu przez Litwę swoich zadań, w tym powszechnego poboru do wojska, co wciąż jest przedmiotem debaty politycznej.
„Pierwsze pytanie, jakie otrzymuję na spotkaniach, brzmi: czy w ramach powołania ogólnego sądzicie, że to, co zrobiliście teraz, wystarczy, jeśli prosicie nas, żebyśmy byli gdzieś dalej, aby rozmieścić się?” Nie mam odpowiedzi (…) Jeśli mamy nadzieję, że po przyjęciu planów regionalnych partnerzy przyjdą z jeszcze większą siłą, musimy wyłożyć na stół nasze własne obowiązki” – stwierdził G. Landsbergis.
Szef litewskiej dyplomacji mówi też, że chce szybszego wzrostu finansowania obronności. Obecnie wynosi 2,71 proc. produktu krajowego brutto (PKB), ale obowiązek płacenia przez banki składki solidarnościowej wygaśnie w tym roku, a zwykłe finansowanie budżetowe obronności wynosi 2,52 proc. PKB.
Strony nadal dyskutują nad możliwymi źródłami zwiększonego finansowania.
„Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera.”