W ośrodku rozrywki i wypoczynku „Belmontas” w Wilnie, zarządzanym przez spółkę „RA44” – Sąd Rejonowy w Wilnie, wykryto aż pięciu nielegalnych pracowników, prawomocnym wyrokiem w sprawie o wykroczenie administracyjne. , powiedział dyrektor centrum, 32-letni Simas Krapavickas, odpowiada za pracowników, którzy pracowali nielegalnie.
Chociaż prawo przewiduje karę w wysokości od 3 000 do 10 000 za każdą osobę pracującą nielegalnie. litów sąd uznał, że istniały podstawy do zastosowania lżejszej kary: S. Krapavickas otrzymał 5 tys. litów. Lt kary (1 tys. Lt za każdego nielegalnego pracownika).
Jednak nawet tak lekka kara dla dyrektora Belmonta, w którym udzielano schronienia „nielegalnym”, okazała się zbyt wysoka – S. Krapavickas był przekonany, że nie naruszył żadnego prawa i sprawa przeciwko niemu powinna zostać umorzona.
12 sierpnia ubiegłego roku funkcjonariusze Wydziału Dochodzenia w sprawie Przestępczości Gospodarczej okręgu wileńskiego przeprowadzili nieplanowaną kontrolę w ośrodku rozrywkowo-rekreacyjnym. Znaleziono tam pięciu pracowników, z którymi nie była podpisana umowa o pracę.
S. Krapavickasa nie było w swoim miejscu pracy, nie pojawił się, a na zaproszenie urzędników wysłał jedynie swojego przedstawiciela. Później dyrektor „RA44” powiedział, że został niesłusznie oskarżony o nielegalną pracę i podkreślił, że osoby znalezione w lokalu gastronomicznym jeszcze nie pracowały, a jedynie się uczyły.
„Te osoby zostały przeszkolone, obserwowały pracę innych pracowników, nie otrzymały żadnego pozwolenia na pracę – osoby te były zainteresowane zatrudnieniem, interesowały się przyszłym wynagrodzeniem, obowiązkami i warunkami pracy” – zauważa S. Krapavickas, która prowadzi Belmont. przez 5 lat.
Według niego „nielogiczne, nierozsądne i nieuczciwe byłoby pozbawianie pracodawcy możliwości przeprowadzenia selekcji pracowników w celu sprawdzenia, czy dana osoba będzie zdolna do pełnienia poszczególnych funkcji przed podpisaniem umowy o pracę”.
„To naturalne, że osoba, która trafia na ogłoszenie pracodawcy poszukującego pracownika na wolne stanowisko, podobnie jak pracodawca, ma zbyt mało informacji, aby podjąć decyzję o zawarciu umowy o pracę, zwykle zwraca się do pracodawcy i zapoznaje się z zapoznał się z warunkami pracy, ponieważ całe to zapoznawanie się lub akty prawne nielegalnej pracy nie mogą mieć zastosowania do negocjacji, ponieważ osoba ta nie pełni żadnych funkcji pracowniczych i nie przynosi korzyści pracodawcy, nie otrzymuje wynagrodzenia i nie ma płacić podatki, nie ma zagrożenia wypadkiem w pracy itp. – zauważył S. Krapavickas.
Dyrektor Belmonto znalazł uzasadnienie także w tym, że pięć osób, które „jeszcze się szkoliły” i „obserwowały” innych pracowników, nosiło takie same fartuchy jak oficjalni pracownicy firmy.
„Rozdano im fartuchy, aby osoby te nie wyróżniały się na tle innych pracowników kawiarni i nie przeszkadzały osobom odwiedzającym kawiarnię” – wyjaśnił. Przyznał, że tego samego dnia, po wyjściu funkcjonariuszy policji, Komisja Krajowego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych („Sodra”) została poinformowana, że nielegalnie wykryte osoby zostaną zatrudnione od następnego dnia.
Takie wypowiedzi dyrektora popularnego ośrodka rozrywki i wypoczynku oraz jego prawnika nie przekonały ani stołecznej policji, ani wileńskiego Sądu Rejonowego, który podtrzymał ich stanowisko, uznając, że S. Krapavickas został słusznie skazany w sprawie nielegalnego zatrudnienia. a jego argumentacja dotycząca szkolenia potencjalnych przyszłych pracowników jest nie tylko niezgodna z prawem, ale także stoi w sprzeczności ze stanem faktycznym sprawy.
„Nawet jeśli nie pełni się bezpośrednio funkcji pracownika, ale gdy człowiek nauczy się prawidłowo wykonywać te zadania, kwalifikacje pracownika rosną, co przynosi korzyści zarówno pracownikowi, jak i pracodawcy” – zauważyła rozpatrująca sprawę sędzia Jūratė Damanskienė. – Firma „RA44” nie uzyskała prawa do udziału w działalności szkoleniowej, dlatego swoje kwalifikacje w firmie mogą podnosić jedynie obecni pracownicy.
Zdaniem sądu fakt, że wszystkie te osoby nosiły ubrania pracowników spółki, świadczy o tym, że postępowały zgodnie z procedurą ustaloną przez spółkę, a także że wszystkie te osoby wykazały, że wiedziały, jakie wynagrodzenie otrzymają i że je otrzymały mieli pewność, że ich praca zostanie opłacona.
Sędzia J. Damanskienė zwróciła także uwagę, że Kodeks pracy przewiduje, że przy zawieraniu umowy o pracę strony mogą uzgodnić test, który będzie można ustawić w celu sprawdzenia, czy pracownik jest zdolny do uzgodnionej pracy, a także na wniosek wnioskodawcy . – jeśli stanowisko odpowiada pracownikowi.
„Zatem rozprawa jest możliwa dopiero po zawarciu umowy, to podczas takiej rozprawy dana osoba może zostać dopuszczona do pełnienia bezpośrednich funkcji pracowniczych” – zauważył sąd.
Ponadto, zdaniem sędziego, twierdzenie S. Krapavickas, jakoby nieuczciwe było każdorazowe zawieranie przez pracodawcę umowy o pracę z osobą ubiegającą się o pracę, jest bezpodstawne i sprzeczne z podstawowymi zasadami prawa pracy, a zajmowanie takiego stanowiska naruszałoby interesy pracownika jako słabszej strony stosunku pracy.
„Weryfikacja podstawowych funkcji pracy (umiejętność porozumiewania się z klientem, obsługa kelnerska itp.) jest również możliwa podczas dobrze zorganizowanej selekcji pracowników, jednak w rozpatrywanym przypadku nie chodzi tu o selekcję do pracy, ale o legalnego stosunku pracy” sąd zauważył, że „w Belmonte osoby, które pracowały nielegalnie, pełniąc te same funkcje, co pracownicy mający podpisaną umowę o pracę, byli narażeni na podobne ryzyko w wyniku wypadków przy pracy itp.
„To tylko potwierdza, że ich interesy (nielegalni pracownicy – stanowisko autora) jako strony słabszej społecznie w stosunkach prawnych muszą być chronione, co gwarantują normy prawa pracy” – stwierdził sąd pracy nielegalnej w Belmonte.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.