Sekrety Morza Bałtyckiego: Jak rosyjska flota widmo zagraża Szwecji
Rosyjska flota widmo, działająca poza oficjalnym sektorem morskim, z niejasnym właścicielem i praktycznie nieistniejącym ubezpieczeniem, zagraża obecnie wyspie Gotlandia, a co za tym idzie i Szwecji.
Ponieważ statki te nie należą do żadnych sił zbrojnych, NATO niewiele może w tej sprawie zrobić. I chociaż Szwecja ma teraz nadzieję, że sankcje UE mogą pomóc, rozwiązanie będzie powolne. Co więc robić w międzyczasie? – pyta Elisabeth Braw, felietonistka „Politico” i współpracownica centrum analitycznego „Rada Atlantycka”.
Pływa bez ubezpieczenia i nie korzysta z usług pilota
Aby dotrzeć do miejsca przeznaczenia, którym często są porty w Indiach i Chinach, rosyjskie statki widma muszą przepłynąć wody niektórych krajów NATO, ponieważ większość rosyjskiej ropy eksportowana jest przez porty Morza Bałtyckiego. Ale te zaburzenia, de facto przepływ nieubezpieczonych tankowców przez Morze Bałtyckie stwarza ryzyko środowiskowe dla członków NATO, a ryzyko to zwiększa fakt, że statki widma są w złym stanie technicznym. Co gorsza, wielu odmawia usług pilota podczas żeglugi po trudnej i wąskiej cieśninie duńskiego Wielkiego Bełtu.
Co więcej, te tankowce-widmy zaczęły ostatnio czyhać u wschodniego wybrzeża Gotlandii, gdzie stwarzają ryzyko przenoszenia ropy z jednego statku na drugi. Robią to tuż za granicą 12 mil morskich wyznaczających wody terytorialne kraju, co oznacza, że chociaż statki widma znajdują się w wyłącznej strefie ekonomicznej Szwecji, kraj nie może zrobić wiele, aby uniemożliwić im wejście.
Sprzęt monitorujący
„Jest to ważne nie tylko dlatego, że ich obecność jest prowokacyjna i może spowodować ogromne szkody dla środowiska, ale także dlatego, że – jak podała szwedzka marynarka wojenna pod koniec kwietnia – tankowce te posiadają również sprzęt komunikacyjny, który nie jest potrzebny na żadnym statku handlowym”. Zdają się działać jak stacje odsłuchowe” – zauważa krytyk.
Nie jest to zaskoczeniem dla Solveigi Artsman, która przez całe życie mieszkała na Gotlandii. W rzeczywistości jest odwrotnie. S. Artsman wspomina, że w 2016 roku statek przewożący samochody z Petersburga zaczął regularnie zawracać w porcie Visby i po prostu się tam ukrywać, mimo że jego samochody nie były przeznaczone do Visby.
„Przychodził bardzo regularnie i zawsze zostawał na dłużej” – wyjaśniła. – I zawsze wracał i wracał do Petersburga… Przypomniałem sobie ten statek, kiedy zaczęły się tu pojawiać statki widma. Jeśli mieszkasz na Gotlandii, przyzwyczajasz się do dziwnych rzeczy. »
Autor tekstu twierdzi, że odnalazł później wspomniany przez S. Artsmana transporter samochodowy – jest on nadal czynny. Jego obecność w porcie Visby można oczywiście wytłumaczyć logicznie, ale na Gotlandii nigdy nic nie wiadomo. Jest to przecież najważniejsza strategicznie wyspa na Morzu Bałtyckim, a obecnie także wyspa NATO – wyjaśnia autor.
Litewski kapitan uciekł na Zachód
A niezwykłe rzeczy wydarzyły się na Gotlandii na długo przed obecną konfrontacją z Rosją.
Jedno z nich miało miejsce w kwietniu 1961 r. Tego dnia latarnik w Nėres na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy zauważył, że z pobliskiego statku słychać było sygnał alarmowy SOS. Natychmiast wezwał straż przybrzeżną, a latarnik przybył na miejsce, aby odpowiedzieć na sygnał SOS. Jednak obaj mężczyźni zauważyli, że statek najwyraźniej rzucił kotwicę i nie zagrażało mu żadne niebezpieczeństwo.
Około 30 minut później do latarni morskiej podeszło dwóch oficerów radzieckiej marynarki wojennej: kapitan statku i jego podwładny, którzy dopłynęli do brzegu w łodzi ratunkowej. Młody marynarz szybko zmienił zdanie i wrócił na statek, lecz kapitan został i najwyraźniej miał coś do przekazania. Później, gdy na miejsce przybyła straż przybrzeżna i wezwano policję, okazało się, że tajemniczym kapitanem był obywatel Litwy Jonas Pleškys, który chciał uciec na Zachód.
„Tak, to ten sam Jonas Pleškys, uwieczniony później w filmie „Polowanie na Czerwony Październik” – powiedziała Elisabeth Braw.
Nord Stream wydzierżawił port
W 2007 roku na Gotlandii pojawiła się kontrolowana przez Rosję spółka, która zwróciła się z prośbą o pozwolenie na dzierżawę na kilka miesięcy wyłącznego wschodniego portu Slitė. S. Artsman, będący wówczas członkiem rady wyspy, sprzeciwił się dopuszczeniu firmy do korzystania z niej, ale przegrał i został potępiony jako rusofob. Dziś jednak wiadomo, że przejęcie tej spółki nie było być może najlepszym pomysłem: był to Nord Stream.
Jak stwierdził S. Artsman, na Gotlandii rzeczywiście dzieją się niezwykłe rzeczy. A szpiegostwo na wyspie jest jeszcze większe teraz, gdy Gotlandia należy do NATO. „Któregoś dnia dwa autobusy przewożące urzędników NATO przyjechały do Slite i zrobiły zdjęcie przed wyjazdem” – powiedział Artsman. I oczywiście Rosja chce wiedzieć, co Szwecja i NATO robią na największej wyspie na Morzu Bałtyckim.
Jak walczyć z wyciekami ropy i szpiegostwem?
A co z dzisiejszą flotą widm i groźbą katastrofy ekologicznej i ciągłego szpiegostwa? – pyta autor tekstu.
Według szwedzkiego ministra spraw zagranicznych Tobiasa Billströma Komisja Europejska zgodziła się zająć się flotą widmo podczas kolejnej rundy unijnych sankcji. Chociaż sankcje wobec tej niebezpiecznej floty są z pewnością lepsze niż brak sankcji, proces ten będzie wymagał czasu: uważa się, że flota składa się z ponad 1400 statków, które należy zidentyfikować i zbadać, wraz z ich właścicielami. Ponadto jest prawdopodobne, że każdy statek objęty sankcjami zostanie zastąpiony innym statkiem z Floty Widmo. Amerykańskie Biuro Kontroli Aktywów Zagranicznych już egzekwuje takie sankcje, a jest to żmudna i skomplikowana praca.
Jednak w międzyczasie kraje UE mogłyby podjąć dwa kroki, które szybko wywarłyby wpływ na flotę widmo: po pierwsze, za pośrednictwem projektu nadzoru morskiego Europejskiej Agencji Obrony (MARSUR) UE mogłaby zidentyfikować i zbadać wszystkie podejrzane statki widma na wodach swoich państw członkowskich .
UE mogłaby wówczas również skorzystać z Bałtyckiego Planu Działań. To porozumienie międzyrządowe, podpisane przez Rosję (a także UE), stanowi „strategiczny program środków i działań mających na celu dobry stan środowiska morskiego w celu uczynienia Morza Bałtyckiego zdrowym”. Ponieważ transfery ropy naftowej ze statku na statek nie są zgodne z postanowieniami niniejszego porozumienia, inni sygnatariusze mieliby prawo podjąć próbę interwencji, gdy taki transfer ma miejsce.
„Obydwa środki nie powstrzymałyby Floty Widm – w rzeczywistości tej niszczycielskiej armady nie da się zablokować. Sprawiłyby jednak, że flota byłaby mniej groźna dla Gotlandii, nawet gdyby na wyspie i wokół niej nadal miały miejsce tajemnicze wydarzenia. Taki jest charakter wyspy leżącej pomiędzy Zachodem a Rosją” – podsumowuje autor tekstu.
„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”