Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski. zdjęcie
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski poinformowało w poniedziałek, że ambasador Rosji w Warszawie nie stawił się, mimo że został wezwany po tym, jak rosyjski pocisk manewrujący naruszył w weekend polską przestrzeń powietrzną.
Polska poinformowała w niedzielę, że rosyjski pocisk manewrujący wystrzelony w stronę miast na zachodniej Ukrainie wleciał w noc w polską przestrzeń powietrzną i pozostał tam przez 39 sekund.
Według wojskowych rakieta leciała z prędkością prawie 800 km/h. z prędkością około 400 metrów nad ziemią przeleciał nad polską granicą przez około dwa kilometry.
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że Polska uruchomiła wszystkie systemy obrony powietrznej i rakieta zostałaby zestrzelona, „gdyby istniała najmniejsza wskazówka, że zmierza w stronę celu na terytorium Polski”.
Ambasador „nie przybył dziś do MSZ, aby wyjaśnić incydent z rosyjskim pociskiem manewrującym” – powiedział w poniedziałek dziennikarzom rzecznik ministerstwa Paweł Wroński.
„Chcemy wiedzieć, czy ambasador postępuje zgodnie z instrukcjami MSZ w Moskwie i czy potrafi odpowiednio reprezentować rosyjskie interesy w Warszawie” – powiedział.
„Nota dyplomatyczna MSZ RP z prośbą o wyjaśnienia w sprawie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej zostanie przekazana MSZ Rosji w inny sposób” – zakończył.
Do podobnego zdarzenia doszło 29 grudnia 2023 r., kiedy rosyjska rakieta przeleciała na kilka minut nad polską przestrzenią powietrzną i wróciła na Ukrainę.
W listopadzie 2022 r. dwie osoby zginęły, gdy ukraiński rakieta przeciwlotnicza spadła na polską wieś Przewoduwo, niedaleko granicy z Ukrainą.
Zanim ustalono, że jest to rakieta ukraińska, istniały obawy, że NATO, którego Polska jest członkiem, może zostać wciągnięte w eskalację konfliktu z Rosją, jeśli zostaną uruchomione jego postanowienia dotyczące obrony zbiorowej.
„Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Przyjazny adwokat piwa. Generalny organizator. Fanatyk popkultury.”