Pacjenci są zastraszani: diagnoza nie zostanie potwierdzona, będą musieli zapłacić
Opłatę tę można nazwać rodzajem kary za marnowanie lekarzy szpitalnych, jeśli okaże się im, że Twój ból i choroba nie są tak straszne, jak Tobie się wydawało lub nawet lekarzom pogotowia ratunkowego, i że możesz być leczony nie pilnie, ale w zwykły sposób sposób. Co najmniej trzech pacjentów programu „Saite komentarai” TV3 musiało doświadczyć takiej historii.
Pewnego wieczoru stan zdrowia tej młodej dziewczyny zaczął gwałtownie się pogarszać. Najpierw zaczęły się objawy przeziębienia i zapalenia oczu, potem pojawiła się niemal alergiczna duszność. Wezwany po badaniu lekarz pogotowia zaproponował, że uda się do Republikańskiego Szpitala Uniwersyteckiego w Wilnie (RVUL), ale tutaj podatnik musiał zapłacić, w potocznym rozumieniu, karę finansową.
„Napisali do mnie, żebym skierowała mnie do lekarza, na lekarstwa, po czym odwrócili się surowym głosem i zapytali: «A wiesz, że będziesz musiał zapłacić?» Już się boisz, nie boisz się zrozumieć, co się stało, ponieważ „Cierpisz na ból, jakiego nigdy wcześniej nie czułeś, a lekarz ciągle cię karci, dlaczego tu przyszedłeś” – Gintarė powiedziała „Snaiteis komentarim”.
Innej dziewczynie grożono karą grzywny przez lekarzy, ponieważ sama trafiła do szpitala z rybią nóżką utkniętą w gardle. Powiedziano mu: „Nie znajdziemy ciała obcego, zapłacicie pieniądze”.
A oto facet, który po pracy wrócił do domu i w połowie źle się poczuł, ale gdy sam przyszedł do szpitala, bo był tuż obok, na recepcji dostał ostrzeżenie – diagnoza niewydolności serca nie zostanie potwierdzona, będzie płacić. Na szczęście, jak mówi, rozmowę podsłuchał ratownik medyczny, który przywiózł pacjenta. Kobieta wzięła mężczyznę na bok i poradziła mu, aby wrócił do domu i wezwał pogotowie. Podobno przyjeżdżający lekarze zmierzą także ciśnienie krwi i udzielą niezbędnej pomocy.
Szpital nie broni, że u nas pobiera się opłatę jak w każdym szpitalu pogotowia ratunkowego, ale wyjaśnia, że 42,10 lita pobiera się za to, że dana osoba jest leczona tak, jak mogliby zrobić lekarze polikliniki i że nie potrzebowała pilnej pomocy pomoc.
„Wiem, że karetka boi się, że kogoś zostawi. Sama tam pracowałam i wiem, że zostawiając pacjenta zawsze się zastanawiasz, czy czegoś nie przeoczyłaś. Nie daj Boże, żeby coś się stało. Uczucie niepokoju jest nadal Jeśli jednak instytucja medyczna formalnie stwierdziła, że jest problem i zostanie to potwierdzone lub nie, pacjent jest niewinny” – powiedział „Weekly Comments” Michaił Braverman, szef działu planowanej pomocy w RVUL.
VLK: szpital płaci legalnie rachunki
NFZ broni szpitala: mówi się, że w określonych przypadkach ma prawo naliczać dodatkowe kwoty. Zdaniem jego przedstawiciela Wiaczesława Zaksa dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy lekarz już w chwili samodzielnego zgłaszania się pacjenta zauważy, że nie ma już potrzebnej pomocy. Wówczas, jak w każdej placówce, pacjent może wybrać – zgłosić się według zaplanowanego postępowania, gdy konsultacja wyznaczona jest po upływie określonego czasu, czy też skorzystać z procedury ustalonej rozporządzeniem Ministra, zgodnie z którą konsultacja może uzyskać natychmiast. Po zapłacie.
Według Bravermana najwyraźniej korzystne jest, aby lekarze pogotowia ratunkowego przewozili jak najwięcej pacjentów. Mówi się, że za każdą przyniesioną głowę placówce dopłaca się dodatkowe pieniądze, więc zdarza się, że pacjenci, którzy stają się zakładnikami ambulansu, płacą za badanie, które nie było pilne. Oblicza się, że na 100 osób, które trafiły do szpitala, tylko 35 potrzebowało pomocy doraźnej, pozostali mogli się uratować sami lub mogła to zrobić karetka.
Okazuje się, że wojna pomiędzy pogotowiem ratunkowym a szpitalem trwa od lat. „Jesteśmy razem na pilnej terapii, więc musimy się rozumieć, ale rozdzieliły nas problemy finansowe” – powiedział Braverman.
Tadeus Rodz, szef Wileńskiego Pogotowia Ratunkowego (VGMP), broni swoich pracowników, twierdząc, że żaden pacjent nie był niepotrzebnie hospitalizowany. „To nieprawda. Nie znając modelu płatności, niekompetentnie jest tak mówić. W naszym modelu płatności naprawdę nie opłaca się nam iść na boki i dlatego cierpi na tym responsywność. Kiedy np. to ostry przypadek, musimy działać szybko, a brygada jest zajęta pacjentem, który mógłby sam udać się do placówki opiekuńczej” – zapewnił.
Narodowy Fundusz Chorób potwierdził także, że finansowanie usługi nie jest tak naprawdę uzależnione od liczby pacjentów. Większość środków przydzielana jest na podstawie liczby pacjentów zamieszkujących dany obszar. Prawdą jest, że obiecujemy wyjaśnić, dlaczego pacjenci stają się zakładnikami instytucji medycznych, jeśli instytucje medyczne, które chcą zarobić, nie nadużywają czasami i nie żądają od nich płacenia za rzekomo bezużyteczną i niepilną opiekę medyczną. .
„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”