Prokurator wspierający prokuraturę domagał się odwołania sędziego w sprawie ze względu na możliwość jej stronniczości.
Podważał obiektywizm sędziego
We wtorek Sąd Rejonowy w Kretyndze po raz drugi próbował rozpocząć rozpatrywanie sprawy karnej co do istoty, jednak ponownie nie było to możliwe. Pierwsza rozprawa nie odbyła się około miesiąc temu, ponieważ nie stawiła się jedna z oskarżonych – Dalia Aušrienė, która pracowała jako dyrektor „Žibosy”, ale po wszczęciu wstępnego śledztwa złożyła rezygnację ze stanowiska.
Ta oskarżona również nie stawiła się na wtorkową rozprawę, ponieważ nie tylko obecnie mieszka w Szwajcarii, ale także jest chora.
Nie jest to jednak główny powód, dla którego sprawa nigdy nie została wszczęta. Prokurator rejonowy w Kłajpedzie Linas Kiaurakis, który wspiera prokuraturę w tej sprawie, przedstawił pewną niespodziankę. Złożył wniosek o zwolnienie sędziego śledczego Raimondy Kulberkienė.
Prokurator przedstawił więcej niż jeden argument przemawiający za tym, że sędzia może być stronniczy, co może skutkować orzeczeniem sądu.
Jeden z nich – ten sędzia rozpatrywał sprawę cywilną, w której powodem był Juozas Matulevičius, a pozwanymi Rada Matulevičienė i spółka „Žibosa”. Sednem sprawy jest rozwód i podział majątku. J. Matulevičius zażądał przydziału 3.000 akcji imiennych spółki „Juozo alus” i 5.000 akcji imiennych spółki „Žibosa”.
Sędzia R. Kulberkienė częściowo uwzględniła sprzeciw R. Matulevičienė i nie przyznała J. Matulevičiusowi akcji imiennych. Decyzja ta została uchylona przez Sąd Najwyższy Litwy.
Ponadto sama sędzia zauważyła w motywacyjnej części swojego postanowienia, że J. Matulevičius przyznał, że miał zwyczaj podpisywania pustych mandatów na wydatki Skarbu Państwa.
„To już są oznaki przestępstwa, o czym sędzia nie poinformował o tym właściwych organów. Śledztwo wstępne wszczęto dopiero, gdy sam J. Matulevičius zwrócił się do SB ze śledztwem w sprawie przestępstw finansowych. Śledztwo to było powiązane ze śledztwem głównym, jednak umorzono je ze względu na niewystarczające dowody” – powiedział L. Kiaurakis.
R. Matulevičiene – ułaskawienie sędziego
Kolejnym epizodem, który zdaniem prokuratora budzi wątpliwości co do obiektywizmu sędziego, jest to, że terminy rozpraw uzgadniane są głównie w stosunku do oskarżonych i ich obrońców, a nie przez prokuratora.
„W związku z tym, że spotkanie nie odbyło się 19 września, wyznaczono nowe terminy. Kiedy sędzia stwierdziła, że rozprawa może odbyć się na początku października, R. Matulevičienė oświadczyła, że nie będzie mogła w niej uczestniczyć, ponieważ w październiku wyjeżdża za granicę 7 i powrót 17 października.
Sędzia chciała wyznaczyć rozprawę na ten dzień, ale R. Matulevičienė stwierdziła, że wyjdzie dopiero z samolotu, dlatego wyznaczono termin rozprawy na 18 października. Ciekawostką jest także fakt, że R. Matuleviečiene została umieszczona w areszcie tymczasowym – na podstawie pisemnego przyrzeczenia, że nie będzie wyjeżdżać, aby nie mogła wyjeżdżać za granicę bez zgody sądu.
Jednak Sąd Rejonowy w Kretyndze nie otrzymał jego pisemnego wniosku o wyjazd za granicę i nie udzielił pisemnej zgody” – powiedział L. Kiaurakis.
Dyrektor złożył zawiadomienie o przestępstwie
Wątpliwości co do stronniczości sędziego wynikają także z dziwnego stanowiska zajmowanego wobec oskarżonej D. Aušrienė.
Wydaje się, że nie jest możliwe jej odnalezienie i doręczenie aktu oskarżenia – wzywa sąd, choć kobieta własnoręcznie napisała pismo, w którym informuje, że obecnie mieszka za granicą, w Szwajcarii, podając dokładny adres. Dodatkowo złożyła prośbę o przesłanie wszystkich dokumentów na podany adres e-mail.
Jednakże akt oskarżenia i wezwanie zostały mu przesłane na jego adres rejestrowy w Połądze. Po zwróceniu pism dokumenty przesłano pocztą elektroniczną, ale nie tą, którą wskazała D. Aušrienė.
Nie zastosowano wobec niej tymczasowego aresztowania, dlatego sędzia R. Kulberkienė napisała pismo do Prokuratury Generalnej, w którym poinformowała, że prokurator L. Kiaurakis mógł nieprawidłowo wykonywać swoje obowiązki.
„Musiałam napisać wyjaśnienia, było to nieprzyjemne. Ale faktem jest, że D. Aušrienė jest dostępna, nie ukrywa się, tylko dokumenty nie są przesyłane prawidłowo. Byłoby absurdem, gdyby zapadła decyzja o jego aresztowaniu i zostanie wydany europejski nakaz aresztowania” – powiedział L. Kiaurakis.
Wstępne śledztwo rozpoczęło się praktycznie dzięki działaniom D. Aušrienė, ponieważ ona sama zwróciła się do organów ścigania i opowiedziała o tym, co dzieje się w kompleksie rozrywkowym HBH, a przez cały czas trwania wstępnego śledztwa dobrowolnie współpracowała z prawem. egzekwowanie.
W tej sprawie zarzuty oszukańczego prowadzenia księgowości i przedstawiania nieprawidłowych danych o dochodach, zyskach lub majątku zostały postawione spółce Žibosa, jej dyrektorowi i akcjonariuszowi Radzie Matulevičiene, dyrektorowi finansowemu Daiva Rudavičiene, księgowej-kasjerce Kristinie Gedviliene i D. Aušriene.
Według wiedzy DELFI wszystkie kobiety przyznają się do winy. Świadczy o tym także fakt, że podczas wstępnego śledztwa firma „Žibosa” dobrowolnie zrekompensowała państwu szkodę – ponad 576 tys. dolarów. euro.
„Na pokrycie tych kosztów zaciągnęliśmy pożyczkę. Popełniliśmy błędy, każdy je popełnia, dlatego tu jesteśmy. Na pensje szły widmo, latem pracuje u nas 300-400 pracowników, a państwo sami wiecie, jak wysokie są podatki na Litwie” – powiedziała dziennikarzom przed sądem R. Matulevičienė.
Maksymalna kara za czyny popełnione przez oskarżonych to kara pozbawienia wolności do lat 4. Jest jednak prawie pewne, że w przypadku uznania kobiet za winne zostaną ukarane grzywną, bo taka kara również jest przewidziana.
Maksymalna kara wynosi 37 660 euro, a dla osoby prawnej 1 milion. 883 tys. euro.
Płatność była możliwa wyłącznie gotówką
Wstępne śledztwo rozpoczęło się w sierpniu 2014 r., a w październiku na terenie kompleksu HBH codziennie prowadzono około 15 przeszukań. Uczestniczyło w nim około trzydziestu funkcjonariuszy. Przeszukania prowadzono jednocześnie w różnych lokalach, aby uniknąć ewentualnego zniszczenia dokumentów niezbędnych do wstępnego śledztwa.
W toku wstępnego dochodzenia ustalono, że spółka chcąc uniknąć płacenia obowiązkowych podatków od publicznych usług gastronomicznych i rozrywkowych, ukrywała swoje dochody. W ciągu dziewięciu miesięcy działania w 2014 roku ukryto blisko 1,2 mln. euro zebranych i niezapłaconych do budżetu państwa dochodów. podatki w euro.
Badacze prowadzący badanie odkryli, że firma opracowała złożony mechanizm polegający na nieuwzględnianiu części uzyskiwanych dochodów w oficjalnej księgowości. Klientom nie wystawiano paragonów podatkowych, prowadzono „podwójną” księgowość, składano do Państwowej Inspekcji Skarbowej i Rady Krajowego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych błędne sprawozdania i deklaracje.
Klienci mogli płacić za usługi cateringowe wyłącznie gotówką, karty bankowe nie były akceptowane, a klientom bezgotówkowym oferowano możliwość wypłaty pieniędzy z bankomatu na miejscu, sztucznie zwiększając przepływ środków pieniężnych i stwarzając możliwość nieuznania większych przychodów.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.