W czwartkowy wieczór na Stadionie Śląskim w Chozuo odbyło się oficjalne wręczenie nagród, gdzie na podium stanęli sportowcy z Węgier, Ukrainy i Litwy, którzy wygrali grupę elitarną i zdobyli bilety do drugiej ligi.
Po części ceremonialnej sportowcy z tych krajów nie spieszyli się, aby się rozdzielić, zrobić zdjęcia i przez chwilę cieszyć się chwilą.
Jednak gdy w końcu opuścili boisko, nagle weszła cała liczna słoweńska delegacja, na czele z gwiazdą dyskoteki Kristjanem Čechem.
Niosąc flagę swojego kraju, Słoweńcy wspięli się na trzeci schodek należący do Litwy, jakby pojawili się znikąd, pozując i witając się z zupełnie pustymi już trybunami, jakby sami zdobyli medale.
Nie jest jeszcze jasne, czy oznacza to, że Słoweńcy będą protestować i nadal mieć nadzieję na zmianę składu. Nie ma informacji publicznej na ten temat. Przedstawiciele Litewskiego Związku Lekkiej Atletyki nic nie wiedzą o takim możliwym zwrocie.
Z pewnością rozczarowanie reprezentacji Słowenii jest zrozumiałe: nie dość, że byli o włos od wymarzonego celu, to jeszcze go nie osiągnęli, ku rozczarowaniu.
Na ostatnim okrążeniu biegu na 5000 metrów mężczyzn, które odbyło się w czwartek w upale sięgającym prawie 30 stopni, stan zdrowia Vidosa Botolina pogorszył się w pobliżu mety.
Chorwat Dino Bošnjak przyjaźnie wyciągnął pomocną dłoń do Słoweńca i docisnął go do mety, tracąc w rezultacie czas i pozycje i pozostając przedostatnim.
Chociaż wyczyn Chorwata był naprawdę piękny i szlachetny, można powiedzieć, że to on kosztował Słowenię drużynowy medal: sędziowie zdyskwalifikowali V. Botolina, któremu później udzielono pomocy medycznej, z powodu naruszenia punktu 6.3.6. punkt w przepisach informujący, że pomoc fizyczna innego zawodnika jest niedozwolona.
Zapłacony w ten sposób V. Botolin nie otrzymał ani jednego punktu za ostatnie miejsce, choć zdobył już 1. To by było na tyle dla Słoweńców.
Dramatu nie zabrakło także w ostatniej konkurencji mistrzostw – sztafecie mieszanej 4 na 400 metrów. Już wcześniej Litwini wiedzieli, że nie mogą przegrać ze Słoweńcami więcej niż o trzy pozycje, bo wyprzedzali ich o 3,5 punktu.
Lukas Sutkus, Ema Sarafinaitė, Tomas Keršulis i Modesta Morauskaitė postąpili słusznie – zajęli czwarte miejsce i utrzymali złotą półpunktową przewagę nad Słoweńcami, którzy wygrali zawody.
Skoczek wzwyż Juozas Baikštys, który zrobił wielką różnicę, przywiózł w środę pół punktu Litwie, która po pokonaniu 2,15 m dzieliła 5-6 miejsc z Węgrem, obaj zdobyli po 11,5 punktu.
Przypomnijmy, że litewscy lekkoatleci zajęli trzecie miejsce w drugiej lidze Drużynowych Mistrzostw Europy w Lekkiej Atletyce, choć po pierwszym dniu byli dopiero ósmy, a po drugim czwarty.
Litwini zdobyli 372,5 pkt. i dopiero po dramatycznej walce wyprzedzili Słoweńców (370 pkt.) o 0,5 pkt.
W turnieju szesnastu krajów zwyciężyli węgrzy (456,5 pkt.), a drugie miejsce zajęli Ukraińcy (435,5 pkt.). Mianowicie trzy kraje awansują z drugiej ligi na wyższy poziom.
Kapitan reprezentacji narodowej Andrius Gudžius również postawił sobie za cel zdobycie szczytu dla swoich rodaków, dlatego jego koledzy z drużyny bawią się najlepiej.
„Radości jest dużo, szczególnie Andrii, bo sam powiedział, że bardzo chciałby wystąpić w pierwszej lidze. Będzie trudniej, ale i zabawniej, bo konkurencja jest większa, więc rywalizacja na poziomie będzie idź natychmiast w górę”, powiedział rzucający oszczepem Edis Matusevičius (84,22 m), który zdominował jego zawody.
W sumie 130 sportowców reprezentowało Litwę na Igrzyskach Europejskich w Polsce, z czego jedna trzecia (43) to lekkoatleci.
W Igrzyskach Europejskich bierze udział ponad 7000 sportowców z 48 krajów. Drzwi do Igrzysk zostały zamknięte dla przedstawicieli Rosji, która toczy wojnę z Ukrainą i Białorusi, która jej pomaga.
„Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Przyjazny adwokat piwa. Generalny organizator. Fanatyk popkultury.”