Pół miliona demonstrantów wyszło w niedzielę na ulice centrum Warszawy, co polscy organizatorzy opozycji nazwali jedną z największych demonstracji antyrządowych od 30 lat od upadku komunizmu.
Były prezydent Polski, laureat Pokojowej Nagrody Nobla i przywódca antykomunistyczny Lech Wałęsa uczestniczył w marszu wraz z przedstawicielami opozycji. Jesienią w Polsce odbędą się wybory parlamentarne.
Ludzie z całego kraju przybyli po tym, jak były premier Donald Tusk, lider centrowej opozycyjnej Platformy Obywatelskiej (PO), wezwał do protestów przeciwko „wysokim kosztom życia, oszustwom i kłamstwom, za demokrację, wolne wybory i UE”.
Liderzy większości partii opozycyjnych wezwali swoich zwolenników do przyłączenia się do marszu przeciwko nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) Jarosława Kaczyńskiego.
„Według wyliczeń władz miasta, w tej chwili [protestuotojų skaičius] osiągnęła 500 000” – powiedział agencji AFP przedstawiciel organizatorów Jan Grabiec.
Ubrani na czerwono i biało protestujący nieśli transparenty z napisami „Wszystko ma granice”, „Nie dla autorytarnej Polski” i obwiniali rządzącą partię PiS za wygórowane ceny.
Donald Tusk, były przewodniczący Rady Europejskiej, zwrócił się do tłumu, mówiąc, że rola opozycji w walce z komunizmem jest „podobna do tej z lat 80.”.
L. Wałęsa, który stał na czele związku zawodowego „Solidarność”, który z powodzeniem walczył z komunizmem, od dawna nie zajmuje się polityką. Powiedział uczestnikom marszu, że „cierpliwie” czeka na dzień, w którym Partia Nacjonalistyczna i Kaczyński zostaną wydaleni.
„Panie Kaczyński, przyjechaliśmy po pana. Wreszcie nadszedł ten dzień” – powiedział L. Wałęsa.
4 czerwca w dniu marszu protestacyjnego mija 34. rocznica pierwszych na wpół wolnych wyborów w Polsce, po których pokonano komunizm w Europie.
W 1990 roku L. Wałęsa został pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem kraju.
„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.