Nauczyciel wyjaśnił, że pracuje w prywatnym przedszkolu: rodzice płacą tysiące dolarów, a dzieci jedzą najtańszy makaron

Kiedy rozmawiamy, jedno z dzieci upada, zostaje złapane i zaczyna krzyczeć, widzę, że krwawi, pozostali trzej chłopcy zaczynają brutalnie walczyć, jedna dziewczyna rozdziera spodnie, a niektórych dzieciaków na obrzeżach w ogóle nie widzę. Moja pensja wynosi 400 euro, odpowiadam za życie, zdrowie i dobro psychiczne tych dzieci.

Do pracy w przedszkolu trafiłam zaraz po ukończeniu studiów plastycznych. To była świadoma decyzja – od wielu lat marzyłam o tworzeniu dla dzieci, więc chciałam je lepiej poznać, a po chaotycznych studiach chciałam stabilizacji. Miałam też naiwne cele – marzyłam o kreatywnym wychowaniu dzieci, oswajaniu ich z lekturą, kulturą i szerszym rozumieniem świata. Po przejrzeniu ogłoszeń zdałem sobie sprawę, że brakuje korepetytorów. W samej stolicy przeszukano ich prawie setkę. Prawie wszystkie reklamy wymieniają kreatywność jako zaletę. Tylko dla mnie, pomyślałem.

Otrzymałem sporo zaproszeń, więc mogłem sobie pozwolić na wybór. Wybrałam przedszkole, którego wartości były bliskie moim (przynajmniej tak twierdził serwis). Kiedy przyszedłeś na rozmowę, kobiety przywitały cię niezwykle miłymi uśmiechami. Zadali mi dwa, trzy pytania (gdzie studiowałem, co teraz robię) i… to wszystko! Umowa o pracę została udzielona bez okresu próbnego i szkolenia. Teraz wydaje mi się to niewiarygodne – doświadczona dyrektorka przedszkola (matka) zaufała nieznanej, nie polecanej dziewczynie bez doświadczenia w pracy z dziećmi z prawie trzydziesięcioma dziećmi.

Denerwowałem się przed pierwszym dniem w pracy. Wyobrażałam sobie, że jak już przyjadę, to będę urządzała dzieciom zabawy, czytała książki, uczyła wszelkiego rodzaju zabaw rozwijających wyobraźnię i innych pedagogów wprowadzających różne innowacje. Wiadomo, że rzeczywistość jest zupełnie inna.

Zacznę od porządku dnia: nauczyciel musi otworzyć drzwi przedszkola o godzinie 7.00. rano Często zdarza się, że w drzwiach witają nas niecierpliwi rodzice. Dziecko płacze, wyje, drapie się, ojciec wypycha je przez drzwi i ucieka. Dziecko próbuje polować, biegając po śniegu w skarpetkach…

Biegnę za nim, ale to oznacza, że ​​wszystkie inne dzieci zostają w środku bez opieki. W końcu czas przygotować śniadanie. Tak, tak, dobrze słyszeliście, w przedszkolu, w którym pracowałam, nauczycielka, która przychodziła rano, nie tylko sama spotyka się z dziećmi i opiekuje się nimi, ale także przygotowuje dla nich śniadanie – przygotowuje owsiankę i herbatę.

Nie będę ukrywał – pracowałem w prywatnym przedszkolu, za które rodzice płacą bardzo solidne sumy, ale na śniadanie dzieci dostawały owsiankę najtańszej marki, a na obiad makaron tej samej marki. Bez przypraw i warzyw! W porze lunchu reżyserka pozwoliła sobie jednak na „zaszaleć” i zamówić jedzenie u handlarzy. Jeśli dzieci jest dwanaścioro, zamawia się piętnaście porcji jedzenia. Przecież trzeba oszczędzać… kosztem dzieci. Do garnka z zupą dodaje się tyle wody, że traci ona cały smak, a drugie danie ledwo wystarcza. Nauczyciele nie jedzą. Oczywiście możesz przynieść własne jedzenie, ale kiedy zamierzasz je zjeść, skoro masz dwadzieścia pięć dzieci do „obsługiwania”? !

W ciągu dnia pracują dwie osoby. Nie można mówić o działaniach twórczych, ponieważ są ważniejsze zadania. Na przykład zdjęcia na Facebooka i rodziców. Jeśli myślisz, że te jasne, uśmiechnięte zdjęcia na portalach społecznościowych przedszkoli odzwierciedlają rzeczywistość, jesteś w poważnym błędzie. Praktycznie inscenizowaliśmy te obrazy. Żadne czteroletnie dziecko nie umie siedzieć przy stole z pędzlami w dłoni! Jednak takie obrazy chciał reżyser.

Dlatego nawet zadania, które daliśmy dzieciom, zostały wybrane na podstawie tego, co najbardziej efektownie wyglądałoby na zdjęciu. Aż wstyd teraz o tym pisać.

To była moja pierwsza praca. Byłam naiwna, bałam się bronić, ale zakochałam się szaleńczo w dzieciach, z którymi pracowałam, więc byłam zdeterminowana, by mówić o swoich zasadach i potrzebach dla dobra najmłodszych. Jeśli uważasz, że rodzice rekompensują dzieciom źle spędzony czas w przedszkolu, pomyśl jeszcze raz. Jasne, znałam wspaniałych, oddanych mamusie i tatusiów, ale widziałam też sytuacje, które sprawiały, że miałam ochotę zamknąć się w łazience i płakać.

Reżyser widząc moją wrażliwość zaczął mnie brutalnie wykorzystywać.

„Kochanie, kochanie, jesteś taka dobra… Nauczycielka jest chora, pracuje dziś na pełny etat, uratujesz dzieci…” Cały dzień pracy – od 7 rano. rano do 18:00 wieczorem 11:00. Dla. Z dwudziestoma, a nawet trzydziestoma dziećmi. Przypominam, że moja pensja wynosiła 400 euro. Takich dni roboczych miałem co najmniej kilkadziesiąt. Nie mówię już o zastępstwach w innych oddziałach przedszkoli…

Kiedyś musiałam zmienić nauczycielkę w przedszkolu. Zostałam sama z rocznymi dziećmi. Nigdy w życiu nie zmieniałam pieluchy… Przez rok nie usłyszałam ani jednego „podziękowania” od dyrektora, ao podwyżce pensji nawet nie marzyłam.

Można powiedzieć – to jej wina, nie walczyła o siebie. Prawdopodobnie tak. Jednak najgorsze dla mnie jest to, jak bardzo pokrzywdzone są dzieci w tej sytuacji. Jedzą złe jedzenie, nie są przygotowane do szkoły, nie angażują się w nie (ponieważ nauczyciele po prostu nie mają czasu). W końcu, jeśli zostaniesz sam, jedyne, co możesz zrobić, to utrzymać dzieci przy życiu.

Oczywiście moje doświadczenia ograniczają się do prywatnego przedszkola, ale mogę się założyć, że takie sytuacje zdarzają się też w innych placówkach, a podobne historie słyszałem od kolegów pracujących w innych przedszkolach. Niestety dyrektorzy przedszkoli nie potrzebują kreatywnych ludzi. Potrzebują naiwnych, zamkniętych umysłowo młodych mężczyzn lub uległych starszych kobiet. Ważne jest, aby dzieci nie „złamały głowy” i nie utknęły w miejscu, ale nie aby nauczyły się myśleć lub tworzyć. Nie tylko szkoły niszczą wyobraźnię dzieci. Wszystko zaczyna się od przedszkola.

Przeczytaj oryginalny post autora na stronie „Kreatywne dziecko” na Facebooku.

Aiken Duartep

"Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *