Zjednoczcie się muzyką: wiolonczela przybywa na wileński festiwal

Właśnie do takich wartości zrzesza swój zespół kwartet wiolonczelowy „Polish Cello Quartet” z Polski, 19 czerwca. pokaz na wileńskim festiwalu. Jednak najbardziej intrygujące jest to, że na dużej scenie Litewskiej Filharmonii Narodowej członkowie „Polish Cello Quartet” Tomasz Daroch, Wojciech Fudala, Krzysztof Karpeta i Adam Krzeszowiec dołączą do znanego już „Klubu Wiolonczelowego ” dla publiczności litewskiej (Povil Jacunska, Arno Kmieliuska, Evaldu Petkumi, Rok Vaitkevičius, Dom Jakšt) i wykona utwór na osiem wiolonczel!

W koncercie „Polish Cello Quartet” spotka się z „Cello Club” z Litwy, zabrzmi muzyka XX wieku. Utwór sonatowy na cztery wiolonczele belgijskiego kompozytora Prospera van Eechaute op. 9, Concert Waltz (Konzert-Walzer) niemieckiego romantyka Wilhelma Fitzenhagena, op. 31, balladę i rapsodię na kwartet wiolonczelowy słynnego polskiego wiolonczelisty i kompozytora Kazimierza Wiłkomirskiego, „Pieśń i taniec” Anatolija Šenderova, „O naturze światła dziennego” Maxa Richtera oraz minimalistyczną klasykę „Symfonia na ósemkę” Philipa Glassa („Symfonia na ósemkę”).

W oczekiwaniu na pojawienie się wiolonczelistów na scenie Festiwalu Wileńskiego Polish Cello Quartet podzielił się przemyśleniami nie tylko na temat długo oczekiwanego koncertu, ale także na temat tworzenia swojego zespołu, idei, wizji i charakterystyki młodsze pokolenie wiolonczelistów.

– Kwartet wiolonczelowy to kompozycja bardzo nietypowa jak na zespół kameralny. Jak wpadłeś na pomysł dołączenia do kwartetu wiolonczelowego?

– To prawda, że ​​kwartet wiolonczelowy to bardzo nietypowa kompozycja zespołu kameralnego. Dlatego postanowiliśmy się spotkać. Początki Polish Cello Quartet sięgają czasów studenckich, kiedy graliśmy z naszymi nauczycielami jako kwartet, kwintet lub oktet. To rozwinęło wielką miłość do kameralistyki wiolonczelowej, więc sami bardzo chcieliśmy stworzyć stały zespół wiolonczelistów, którzy promieniowaliby pasją do muzyki, kreatywnością i dobrą energią.

– Wiadomo, że oryginalny repertuar kwartetu wiolonczelowego też nie jest zbyt bogaty. Jak radzisz sobie z tym problemem?

– Tak naprawdę repertuar kwartetu wiolonczelowego jest znacznie większy, niż się wydaje, trzeba go tylko poszukać. Z kwestią repertuaru stykaliśmy się od pierwszych chwil istnienia naszego zespołu, ponieważ naszą ideą było interpretowanie wyłącznie muzyki oryginalnie skomponowanej, a nie opracowanej na kwartet wiolonczelowy. W ciągu kilkunastu lat wypracowaliśmy już dość duży repertuar, ale wciąż mamy listę utworów, które naprawdę chcemy wykonać. Znaczna część naszej działalności muzycznej polega na wykonywaniu i inicjowaniu nowych utworów – kilka fantastycznych utworów wykonaliśmy po raz pierwszy na świecie. W ten sposób nie tylko nasz, ale i wiolonczelowy repertuar kameralny rośnie i poszerza się.

– Jaka jest specyfika brzmienia wiolonczeli?

– Każdy instrument, w tym głos ludzki, może mieć specjalne brzmienie, ponieważ brzmienie instrumentu zależy od umiejętności i kreatywności wykonawcy. Często jednak słyszymy, że barwa wiolonczeli jest szczególna, odmienna od innych, kojarząca brzmienie wiolonczeli z podobieństwem do ludzkiego głosu. Dlatego wiolonczela przekazuje ludzkie uczucia i emocje w najbardziej sugestywny sposób – to czyni ją wyjątkową.

– Generalnie zasada demokracji jest dla ciebie ważna. Jak leci?

– Od początku jako zespół postawiliśmy na równouprawnienie członków – np. pozycja pierwszej wiolonczeli zmienia się kilka razy podczas koncertu, jest wspólna dla nas wszystkich. Jesteśmy przekonani, że różne konfiguracje członków kwartetu nadają całości innego brzmienia, a jednocześnie wprowadzają poczucie świeżości.

– Przedstawiasz się jako całość młodego pokolenia. Jaka jest różnica między młodszym pokoleniem wiolonczelistów a starszymi?

– Powiedziałbym, że różnicę między pokoleniami ujawnia przede wszystkim stosunek do szkół performatywnych. W przeszłości skupialiśmy się na szkole interpretacji francuskiej, niemieckiej, rosyjskiej, amerykańskiej lub innej wiolonczeli. Różnice w szkołach wykonawczych słychać gołym uchem. Dziś system edukacji muzycznej jest znacznie bardziej zglobalizowany, a różnice między szkołami są coraz mniej podkreślane.
Inna uderzająca różnica pokoleniowa jest również związana z procesami globalizacji. Każdy z nas studiował za granicą, ale w końcu bardzo świadomie podjęliśmy decyzję o powrocie do Polski i stworzeniu tutaj czegoś nowego. Od wielu dziesięcioleci polscy artyści i naukowcy bezpowrotnie emigrują, więc chyba jesteśmy pierwszym pokoleniem, które zdecydowało się związać swoją przyszłość z Polską i postawiło sobie za cel wniesienie nowego powiewu w nasz kontekst kulturowy.

– Jaki jest podmuch młodego pokolenia? Czy jest to bardzo ważne w sferze akademickiej?

– To bardzo osobiste pytanie. Wszyscy mieliśmy przywilej studiowania z niesamowitymi wykonawcami i pedagogami, takimi jak Gary Hoffman, Michael Flaksman, Julius Berger. Wierzymy, że naszym obowiązkiem jest przekazanie wszystkiego, czego się nauczyliśmy przyszłym pokoleniom, co samo w sobie wnosi nowe życie. Podjęliśmy ryzyko (i nadal to robimy) w poszukiwaniu odpowiedniego środowiska dla naszego rozwoju, ale zachęcamy naszych uczniów, aby robili to samo. Staramy się pokazać młodym wiolonczelistom, jak ważna jest dla wykonawcy otwartość i kreatywność w poszukiwaniu własnej drogi twórczej.

– Jakie są wartości i cele waszego zespołu?

– Od początku podążaliśmy za własną wizją artystyczną. Chcemy kontynuować tę drogę i utrzymać wysokie standardy wydajności. Muzyka jest dla nas najlepszym środkiem komunikacji, ponieważ jest środkiem uniwersalnym i zdolnym dotrzeć do najbardziej intymnych zakamarków duszy. Poprzez nasze koncerty chcemy poznać i poczuć jedność z ludźmi z całego świata.

– Jaka jest specyfika repertuaru, który wykonacie na koncercie Festiwalu Wileńskiego?

– Szczególnie szczególnym utworem dla naszego kwartetu jest „Piece sonata” na cztery wiolonczele P. van Eechaute. Kompozycja ta towarzyszy nam nieustannie na muzycznej ścieżce, od początku powstania zespołu, a nagraliśmy ją na naszej pierwszej płycie Discoveries. Piece sonata to wspaniały utwór inspirowany muzyką Maurice’a Ravela. Bardzo ważna jest dla nas także twórczość Kazimierza Wiłkomirskiego, którą wykonamy w Wilnie. Polski wiolonczelista, pedagog, dyrygent, który przyczynił się do odbudowy polskiej kultury i życia muzycznego po II wojnie światowej, jest dla nas postacią niezwykle ważną, zarówno osobiście, jak i zbiorowo, na poziomie narodowym. Uważany jest za twórcę tzw. polskiej szkoły wiolonczelowej, stworzył wiele wspaniałych dzieł na ten instrument, pięknie zaaranżował Sonatę skrzypcową Karola Szymanowskiego.

– Na scenie Litewskiej Filharmonii Narodowej dołączycie do Litwinów w Klubie Wiolonczelowym. Usłyszymy aż osiem wiolonczel jednocześnie! Czego słuchacz może oczekiwać od tego związku?

– Cztery wiolonczele na scenie to wspaniałe przeżycie dla wykonawców i słuchaczy. Ale wyobraź sobie podwojenie tego! Razem wykonamy jedno z największych dzieł naszych czasów, Symfonię na ósemkę Philipa Glassa! Dzisiejszy świat jest bardzo podzielony i brakuje mu jedności i przestrzeni sprzyjającej solidarności. Ten koncert na scenie Litewskiej Filharmonii Narodowej stworzy komfortową atmosferę, której wszyscy teraz potrzebujemy. Chodź, zjednocz nas poprzez muzykę!

Koncert Festiwalu Wileńskiego „Polski Kwartet Wiolonczelowy spotyka Litewski Klub Wiolonczelowy” odbędzie się w poniedziałek 19 czerwca o godz. W Wielkiej Sali Litewskiej Filharmonii Narodowej.

Dena Huxleye

„Ekstremalny gracz. Popkulturowy ninja. Nie mogę pisać w rękawicach bokserskich. Bacon maven. Namiętny badacz sieci. Nieprzepraszający introwertyk.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *