W Wilnie pojawią się takie urządzenia rejestrujące prędkość, że już jest panika: ogłaszane są kolejne szczegóły

Nie będzie się kręciło?

Takie wyposażenie planowane jest również w mieście Kowno, choć na razie na ulicy Tunelis działa tylko jeden sektorowy prędkościomierz.

Podczas jazdy na odcinku ze średnim prędkościomierzem można tego uniknąć, obierając inną trasę przed drugim fotoradarem, w którym to przypadku prędkościomierz nie zapobiegnie przyspieszeniu potencjalnemu kierowcy.

„Myślę, że piloci będą się starali ominąć, gdzieś skręcić, aby nie dolecieć do końca zaplanowanego dystansu. Miasto jest pełne różnych objazdów, przechodzących przez podwórka. Tam, gdzie można skręcić, skręci To odbywa się również na wsi”, wyjaśnia Olga Židvlenkova, instruktorka jazdy.

Z tego powodu ważne jest, aby liczniki te były instalowane na odcinkach, w których prawdopodobieństwo skręcenia jest niskie. Odcinki planowane w Wilnie spełniają ten warunek.

Potwierdza to ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego Darius Kanapinskas. „Myślę, że są wybrane miejsca, w których możliwość skrętu jest minimalna, jak i te najbardziej niebezpieczne i sprawiające najwięcej problemów” – mówi D. Kanapinskas.

Według jego wiedzy taki licznik powinien rejestrować wykroczenie nawet po minięciu pierwszego radaru, jeśli prędkość zostanie przekroczona, więc w tym przypadku jeszcze przed dojechaniem do punktu końcowego kierowca powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności.

Należy przeanalizować przyczyny wypadków

Przedstawiciele Urzędu Miasta Wilna twierdzą, że miejsca, w których zainstalowano liczniki, wynikają z wielu przypadków przekraczania prędkości na tych odcinkach, aw godzinach szczytu tworzą się korki. Docelowe odcinki to arterie miejskie o dużym natężeniu ruchu.

„Spójrzmy na aleję Konstitucijos, licznik spełnia tam wiele funkcji i spadła liczba wypadków drogowych. Kiedyś ta ulica naprawdę nie była tak sławna, bo jest szeroka, jest dużo pasów ruchu i jest miejsce do rozpędzenia się up” – mówi Kanapinskas i dodaje, że jest zwolennikiem technologii, które zachęcają kierowców do przestrzegania przepisów ruchu drogowego.

Miejscy urzędnicy mają nadzieję, że instalacja średnich prędkościomierzy zwiększy bezpieczeństwo ruchu w mieście, zapobiegając nadmiernej prędkości i nagłemu hamowaniu w celu uniknięcia kolizji z przeszkodami lub korków.

Instruktor nauki jazdy uważa jednak za konieczne przeanalizowanie innych przyczyn wypadków, których wyeliminowanie może nie wymagać spowolnienia ruchu.

„W ostatnim czasie na zachodniej obwodnicy Wilna doszło do wypadku, w trakcie którego pogorszył się stan zdrowia kierującego. Analizując wypadki należy zwrócić uwagę również na stan zdrowia kierowców, czy w czasie wypadku korzystano z telefonu komórkowego. incydent Oczywiście przyczynia się do tego również prędkość, ale należy wziąć pod uwagę wszystkie przyczyny ”- mówi O. Židovlenkova.

Zdaniem eksperta ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego takie działania prewencyjne będą dotyczyć wszystkich kierowców, ale ci, którzy nie mają tendencji do przekraczania prędkości, łatwiej się przystosują. A przede wszystkim skupiają się na słowikach.

Na szczęście na Litwie wreszcie zmienia się nastawienie kierowców do przekraczania prędkości.

„10 lat temu panowała postawa, że ​​można było przekroczyć prędkość do 20 km/h, bo do tego czasu nie było kary. Teraz już panuje postawa, zgodnie z którą „ale można” przekroczyć prędkość do 10 km/h, bo Kodeks wykroczeń przewiduje tylko ostrzeżenie, ale nie wszyscy rozumieją, jak to ostrzeżenie działa.

Jeśli zostanie sporządzony protokół, później tracisz prawo do niższej kary, jeśli ponownie popełnisz przestępstwo” – mówi D. Kanapinskas.

Zgadzasz się z wrogością?

Stolicę do zakupu mobilnego prędkościomierza mógł skłonić przykład Kowna, gdzie mieszkańcy drapali się po głowie już na początku kwietnia.

W Wilnie zaplanowano co najmniej 60 miejsc, do których w miarę potrzeb będzie przestawiany sprzęt do rejestracji naruszeń.

Zdaniem eksperta ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego taki sprzęt może spotkać się również z negatywną oceną kierowców, co odbiera coraz częściej spotykane na ulicach prędkościomierze trójnożne.

„Część społeczeństwa często przyjmuje innowacje z wrogością, myślę, że tutaj może być podobnie” – uważa D. Kanapinskas.

Instruktor nauki jazdy czuje, że kierowcy już czują się obserwowani, więc nie powinno to być dla nich dużym szokiem.

„Kierowcy są już wystarczająco zestresowani, gdy policja stosuje środki zapobiegawcze, np. policjant siedzi w nieoznakowanym samochodzie i robi zdjęcia tym, którzy korzystają z telefonu komórkowego.

Policja dysponuje również innymi nieoznakowanymi samochodami wyposażonymi w najnowocześniejszy sprzęt, który rejestruje różne wykroczenia, nie tylko przekroczenie prędkości. Myślę, że nie wywoła to szczególnego szoku u pilotów”, mówi O. Židovlenkova.

Dodaje, że warto pomyśleć o aplikacjach, w których kierowcy będą mogli w łatwy sposób udostępniać informacje o tym, gdzie stacjonuje policja lub gdzie zostaną zainstalowane urządzenia mobilne.

„Nie zapominajmy, że mamy aplikację Waze, w której można łatwo oznaczać i sprawdzać, gdzie jest policja, a także grupy na Facebooku, na których kierowcy dzielą się informacjami”. To oczywiście zachęca ich do korzystania z telefonu komórkowego podczas jazdy” – ostrzega O. Židovlenkova.

Nie tylko karać, ale także uczyć

Ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego pozytywnie ocenia taki środek zapobiegawczy. „Patrzę pozytywnie. Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz oszalejesz i zostaniesz ukarany grzywną, nie tylko ci, którzy robią to celowo. Wychowuje nas, abyśmy wszyscy nauczyli się szanować przepisy ruchu drogowego – wyjaśnia D. Kanapinskas.

Według niego można obserwować sąsiadów, którzy dokonują podobnych kontroli prędkości i innych naruszeń.

„Na przykład na Łotwie czy w Polsce, rejestrując wykroczenia, nawet nie zauważymy, gdzie ukrywają się funkcjonariusze i nikt nie zastanawia się, czy sprzęt jest schowany” – mówi ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Instruktor nauki jazdy ma wątpliwości co do przydatności takiego narzędzia. „Jako nauczyciel powiedziałbym, żeby nie karać, ale zachęcać i uczyć.

Tylko poprzez karanie można sprowokować agresję i wtedy człowiek może zacząć popełniać przestępstwo, bo pójdzie „przeciw systemowi”. Trzeba edukować ludzi” – mówi O. Židovlenkova.

Wspomina również udaną kampanię społeczną, która zachęcała pieszych do noszenia odblasków, co, jak mówi, pokazało, że edukacja i zachęta działają.

„Były plakaty zachęcające do noszenia odblasków i uwierzcie mi, jak ludzie zaczęli je nosić. W czasie kwarantanny wszystkie te plakaty zostały zdjęte i teraz znowu ludzie chodzą bez odblasków. Niby taka mała rzecz, ale działa”, wspomina instruktor jazdy.

Brinley Hamptone

„Myśliciel. Miłośnik piwa. Miłośnik telewizji. Zombie geek. Żywności ninja. Nieprzejednany gracz. Analityk.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *