Litwini terroryzują Polskę przed Wielkanocą: twierdzą, że kupują żywność prawie o połowę taniej

Mantas Ukmergiškis (prawdziwe nazwisko znane redakcji) powiedział portalowi tv3.lt, że do tej pory nie robił zakupów w Polsce, ale odwiedził Suwałki w związku ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi.

„Pierwszy raz wybraliśmy się na zakupy, chcieliśmy zobaczyć czy tam wszystko jest naprawdę tańsze, jak to mówią. I zobaczyliśmy, że wszystko jest naprawdę dużo tańsze. Następnym razem też pójdę. sklep w polsce.

Podczas wyścigów wydaliśmy 300 euro, kupiliśmy mięso, nabiał, olej, słodycze, soki. Większość jedzenia zostanie wykorzystana na stół wielkanocny. Ponieważ są to moje pierwsze zakupy, trudno powiedzieć, jak długo te artykuły spożywcze wytrzymają” – powiedział mężczyzna.

Według niego na Litwie za taką samą ilość towaru trzeba by zapłacić około 500 euro.

Ten weekend będzie ostatnim przed weekendem wielkanocnym, więc w grupach w mediach społecznościowych dużo mówi się o świątecznych zakupach.

Zaznaczają, że 9 kwietnia i dwie inne niedziele sieciówki w sąsiednim kraju nie będą otwarte. więc najwygodniej jest móc robić zakupy przez resztę tego lub przyszłego tygodnia.

Internauci zwracają uwagę, że kupując żywność najwięcej (prawie dwa razy więcej niż na Litwie) można zaoszczędzić kupując mleko, produkty mięsne itp.

Czy Litwini przyjadą do Polski przed Wielkanocą?

Petras Čepkauskas, szef działu spożywczego porównywarki cen Pricer.lt, nie ma wątpliwości, że Litwini będą terroryzować Polskę przed Wielkanocą.

„Ostatnio polski Departament Statystyki udostępnił statystyki za ostatni kwartał ubiegłego roku. Tam widać, ilu Litwinów jeździło i co kupowało.

Podobną sytuację prawdopodobnie zobaczymy w te Święta Wielkanocne” – powiedział ekspert ds. cen.

Z danych GUS wynika, że ​​w 2022 r. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku ruch cudzoziemców przez granicę wzrósł o 26,4 proc.

W 2022 roku wydatki cudzoziemców w Polsce wyniosły 37,4 mld. złotych (około 8 mld euro), polskie wydatki za granicą wyniosły wówczas 22,8 mld euro. zł (około 5 mld euro), czyli odpowiednio 52,6%. io 51,7% więcej niż przed rokiem.

Niemcy wydają najwięcej w Polsce, wydając 48,3%, następnie Ukraina (21,3%), Czechy (13,6%), Słowacja (8,0%), Litwa (4,9%), Białoruś (3,7%) i Rosja. (0,2%).

Cudzoziemcy 13,2%. przeznacza swoje wydatki w Polsce na zakup żywności i napojów bezalkoholowych.

Cudzoziemcy, których miejsce zamieszkania znajduje się w odległości około 50 km od Polski, najczęściej podróżują do Polski.

Czy ceny żywności będą nadal rosły?

Ekonomista Banque SEB, Tadas Povilauskas, zauważył, że ceny żywności zależą od wielu czynników.

„Cena produktów żywnościowych składa się z kilku części – podatków, handlarzy, przetwórców i producentów surowców. Najmniej uwagi należy poświęcić pierwszej części podatku, czyli podatku od wartości dodanej (VAT). Stawka ta powinna pozostać niezmieniona przez cały okres kilka następnych lat.

Zwrócił uwagę, że ceny żywności zależą od elementu cyklicznego. Mówi się, że gospodarka porusza się cyklicznie, w okresie inflacji wszystko drożeje, a jednocześnie rosną też ceny żywności.

„W czasach, gdy gospodarka jest w zapaści, jedzenie też jest tanie. Patrząc wstecz, widzimy, że w czasie pandemii jedzenie podrożało, a potem gospodarka się odbiła, więc ceny żywności też wzrosły. Teraz gospodarka znowu zwalnia , więc w przyszłym roku żywność powinna być tańsza” – przewiduje T. Povilauskas.

Według niego ceny żywności korygowane są także przez zmiany strukturalne, czyli takie, o których sami decydujemy i negocjujemy, np. wymagania środowiskowe.

„Te zmiany są bardzo ważne. Możemy je przewidywać i przewidywać ewolucję cen żywności. O cenach decydują też czynniki jednorazowe, czyli warunki pogodowe i klimatyczne. Jeśli pogoda jest zła, zbiory zboża mogą być złe i będziemy od razu widać wzrost cen. Czynniki te są trudne do przewidzenia. W dłuższej perspektywie najważniejsze są czynniki strukturalne i długookresowe” – komentował ekonomista.

Ceny nie wrócą do poprzedniego poziomu

Zdaniem T. Povilauskasa o wahaniach cen decyduje również podaż produkcji.

Tadas Povilauskas (zdjęcie firmowe)

„Popyt rośnie mniej więcej, chyba że zmienią się nawyki konsumpcyjne, takie jak mniejsze spożycie mięsa”.

Po każdym wzroście następuje spadek. Pytanie tylko, w jakim stopniu i czy wrócimy do tego samego poziomu. Roczna inflacja spadnie na całym świecie, jeśli nie będzie nowych wstrząsów podażowych, kolejnej wojny światowej” – przewidywał ekonomista.

Według niego nie wrócimy do poprzedniego poziomu cen.

„W przyszłym roku, po dużym wzroście cen, nastąpi spadek cen, ale nie wrócimy już do poziomu sprzed kilku lat.

Ceny żywności zależą od cen energii. Teraz energia jest tania, więc zobaczymy też korekty cen żywności” – powiedział. T. Povilauskas.

Według niego ceny żywności zależą od zapasów surowców.

„Im niższy poziom zapasów surowcowych, tym wyższa cena. Wysokie ceny mieliśmy ze względu na zmniejszenie zapasów surowcowych. Jeśli chcemy, aby ceny żywności spadły, zapasy muszą wzrosnąć. Musimy mieć dobre zbiory przez kilka lat, żeby plon przewyższa konsumpcję.Wówczas poziom zapasów wzrósłby.To zależy od rolników i ogólnej sytuacji gospodarczej.

W końcu ceny żywności pójdą w górę za pięć lat, ale w przyszłym roku zobaczymy ich spadek. Potem ceny pójdą w górę” – przewidywał T. Povilauskas.

O ile w innych krajach, np. w Polsce, widzimy, że stosuje się ulgi w VAT, to w tej chwili na Łotwie czy w Estonii ulgi nie ma” – powiedział ekonomista.

Według niego głównym składnikiem produktu spożywczego jest surowiec, produkty rolne.

„Cena procesora obejmuje koszty pracy, energię, czynsz, podatki i osiągnięty zysk” – powiedział T. Povilauskas.

Averill Burkee

"Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Przyjazny adwokat piwa. Generalny organizator. Fanatyk popkultury."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *