Niezwykły incydent na wileńskim lotnisku: z jakiegoś powodu słynny polski muzyk nie został wpuszczony na pokład samolotu

„Nie pozwolono mi zabrać skrzypiec. Obsługa naziemna dała mi dwie możliwości: schować instrument do luku bagażowego pod pokładem samolotu albo zostać w Wilnie bez zrozumienia wartości skrzypiec. Pracownik LOT-u powiedział: „Zobaczymy, czy jest uszkodzony w schowku nad głową” (dosłownie). Nie uwzględniono też mojego wyjaśnienia, że ​​od wielu lat podróżuję ze skrzypcami różnymi liniami lotniczymi i tym samym samolotem latam do Wilna” – pisze skrzypek Janušas Wawrowskis.

Muzyk mówi, że latał różnymi liniami lotniczymi i nigdy nie miał problemu z wniesieniem skrzypiec do kabiny. Na stronie Polskich Linii Lotniczych można również zobaczyć informację, że pasażer może zabrać ze sobą bagaż podręczny o wadze nie większej niż 8 kg i którego wymiary nie powinny przekraczać 118 cm. Dodatkowo pasażer może mieć ze sobą przedmiot osobisty o wadze do 2 kg, np. torba na laptopa lub aparat.

Januš Wawrowski twierdzi, że jego skrzypce spełniają wszystkie wymagania, o czym świadczą informacje lutnika o futerale i wadze skrzypiec. Przed lotem ponownie sprawdził wagę skrzypiec – waga wskazywała 6 kg. Strona LOT wskazuje, że instrumenty takie jak skrzypce można przewozić w kabinie.

„Po starcie samolotu pan w kasie powiedział, że tuż przed startem mogę poprosić załogę innego samolotu odlatującego za pięć godzin, czy wpuszczą mnie do samolotu ze skrzypcami. Zaproponował, że kupi mi jeszcze jeden bilet (bardzo drogie), oczywiście bez żadnej gwarancji, że zadziała. Poprzedni bilet oczywiście zaginął. Na pytanie „dlaczego nie mogłeś zapytać o to samo poprzedniej załogi?” kasjer odpowiedział, że zbyt wiele biletów zostało już sprzedanych na poprzedni samolot (słynny overbooking) i że jeden z pasażerów miał nawet lecieć do Warszawy w innym terminie – mi tego nie zaproponowano” – pisze muzyk.

Jednak po zakupie biletu za 2000 zł (około 500 euro) mężczyzna nie mógł złapać innego samolotu i musiał jechać autobusem z Wilna do Warszawy. Podróż autobusem trwała 8 godzin. Tak więc, zamiast w godzinę dotrzeć do stolicy, muzyk poświęcił czas na wyjaśnianie sytuacji na lotnisku, a następnie organizowanie kolejnego transportu do Warszawy.

Brama madeinvilnius.lt zapowiada, że ​​obiecuje uzupełnić tekst komentarzem LOT-u.

Becket Edwardsone

„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *