Walki toczą się wokół Bachmuta i Marinki we wschodniej Ukrainie. Jednak walka toczy się nie tylko w strefie bitwy, ale także na rynku zboża, mówi raport LNK.
„To jest Bachmut, czuć tu zapach spalenizny. Ale tak naprawdę to terytorium niezwyciężonych Ukraińców” – powiedział ukraiński dziennikarz Ołeksandr Motornyj.
To, co muszą tutaj znosić ukraińscy obrońcy, pokazuje ich bezpośrednia odpowiedź.
„W dziesięciostopniowej skali siłę eksplozji oceniam na jeden” – odpowiada ukraiński żołnierz, choć ostrzał trwa.
„To stopnie. Te materiały wybuchowe mają również pojedyncze naboje z fosforem” – wyjaśnił ukraiński żołnierz.
Kiedy powiedziano im, że wrogowi skończyły się już pociski, ukraińscy żołnierze przyjmują tylko z kąśliwym uśmiechem.
Pełny raport LNK znajduje się w filmie:
„Wysyłamy, że rosyjskie siły zbrojne naprawdę nie odczuwają jeszcze głodu pocisków. Od 11:00 do 17:00 strzelają ze wszystkich systemów artyleryjskich” – zgodził się ukraiński żołnierz.
W nocy rosyjski agresor zaatakował również południową Ukrainę – Odessę – irańskimi dronami. Ukrainie udało się zestrzelić nawet dziesięć z dwunastu dronów. Ale w obiekcie wybuchł pożar.
Wysyłamy, że armia rosyjska z pewnością nie jest jeszcze głodna pocisków. Od 11:00 do 17:00 prowadzą ogień ze wszystkich systemów artyleryjskich.
„Kolejna bezsenna noc dla Odessy i jej regionu. Wróg zaatakował „szachedami”. Dzięki Bogu nasza obrona powietrzna zadziałała” – powiedział Serhij Braczuk, przedstawiciel odeskiej administracji wojskowej.
Teraz niebo nad Ukrainą będzie bezpieczniejsze. Niemcy i ich partnerzy dotrzymali słowa, dostarczając do Kijowa pierwsze obiecane systemy obrony powietrznej Patriot. A przedstawiciel Sił Powietrznych Ukrainy ma nadzieję, że Zachód odważy się wysłać w przyszłości myśliwce F-16. A prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odwiedził Wołuny w rejonie przygranicznym, gdzie zbiegają się granice trzech państw – Ukrainy, Polski i Białorusi. Mówi, jaka broń jest potrzebna do zwycięstwa, wręczając ją przewodniczącemu Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.
Walka toczy się nie tylko w strefie walki. Na rynku zbóż – też. Ponad 350 ciężarówek utknęło na przejściu granicznym z Polską w obwodzie lwowskim, ponieważ Polska zamknęła w weekend granicę dla importu z Ukrainy. Kolejka ciągnęła się przez dziesiątki kilometrów. Wielu kierowców przewozi dokładnie zabronione produkty. Lista nie jest mała – osiemnaście produktów: od cukru po warzywa i wino. Nawet produkcja na Litwę jest zablokowana.
„Jedziemy komunikacją miejską, ale też nas nie wpuszczają. Kukurydzę przewozimy na Litwie” – powiedział kierowca.
„Obudzili nas w nocy. Kazali mi wysiadać. Jechałem szesnaście dni i zatrzymałem się na kolejne dwa. A teraz już trzeci dzień nie śpię – ani nie jadę, ani nie wracam” – skarżył się inny kierowca ciężarówki
A Bułgaria, Węgry i Słowacja zakazały importu ukraińskich produktów rolnych z powodu spadku cen po buncie lokalnych rolników. I rzekomo z powodu wykrytych pestycydów. Ale tranzyt nie został zatrzymany.
„Tym środkiem staramy się chronić słowacki sektor produktów rolnych, a przede wszystkim zdrowie konsumentów” – skomentował słowacki minister rolnictwa Samuel Vlčan.
Przynajmniej z Polską nastąpił przełom – zboże przejdzie przez jej terytorium. Poinformowano, że Polska pozwoli na wznowienie tranzytu w piątek wieczorem.
Pauza
„Namiętny zwolennik alkoholu. Przez całe życie ninja bekonu. Certyfikowany entuzjasta muzyki. Fanatyk sieci. Odkrywca. Nieuleczalny praktyk twittera.”